12 nanosatelitów zapewnić ma żołnierzom łączność radiową niezależnie od tego, gdzie się znajdują.
foto: US Army
Wojsko stale próbuje zwiększyć swoje możliwości komunikacyjne. Najnowszy eksperyment amerykańskiej armii polegać będzie na wysłaniu w kosmos serii nanosatelitów, które mają zapewnić żołnierzom zasięg łączności niezależnie od tego, gdzie się oni znajdują.
Obecnie US Army boryka się z kłopotami polegającymi na ograniczeniach łączności na obszarach wiejskich. Właśnie w uporaniu się z tymi problemami pomóc mają SMDC-ONE – małe satelity, które prowadzący badania dr Travis Taylor opisuje jako „wieża telefoniczna w kosmosie, tyle tylko, że nie dla komórek, a wojskowej łączności radiowej”.
Zespół dra Taylora przeprowadził już badania, które wykazały, że SMDC-ONE są wystarczające wytrzymałe, by przetrwać w trudnych warunkach w kosmosie. Jednocześnie jednak US Army zdaje sobie sprawę z tego, że z powodu bardzo niewielkich rozmiarów satelity mogą być zniszczone, na przykład w wyniku kontaktu ze śmieciami kosmicznymi.
Aby osiągnąć swój cel amerykańska armia potrzebuje zaledwie 12 satelitów krążących wokół naszej planety. Choć wydaje się to niewiele, w rzeczywistości projekt wcale nie jest prosty. Przede wszystkim chodzi o koszty. Nie tylko wyniesienie SMDC-ONE na orbitę jest drogie, ale i samo ich skonstruowanie.
Naukowcy nie mogą wykorzystać konwencjonalnego silnika rakietowego, ponieważ mogłoby dojść do wybuchu. Tymczasem silniki są konieczne do umieszczenia ich na odpowiedniej orbicie. Dlatego też naukowcy z drem Taylorem na czele opracowali nowy typ silnika rakietowego z tworzywa sztucznego, wypełnionego ciekłym tlenkiem azotu.
foto: US Army
Pierwszy nanosatelita SMDC-ONE już krąży wokół Ziemi. Jeśli jego testy przebiegną poprawnie, kolejnych 11 zostanie wzniesionych na orbitę jeszcze w tym roku.
A to tylko początek. Do tych nanosatelitów dołączyć mają bowiem kolejne. Nieco większe, choć wciąż małe, posłużyć mają już nie do komunikacji, ale do monitorowania pola walki. Będą one w stanie wykonywać fotografie z dokładnością do 2-3 metrów. Można powiedzieć, że słabo – z drugiej jednak strony zupełnie wystarczająco, by sprawdzić, czy przypadkiem do żołnierzy nie zbliża się czołg nieprzyjaciela.
Satelity monitorujące nie były jeszcze testowane. Próby planowane są jednak przez US Army na najbliższe miesiące i jeśli przebiegną pozytywnie, urządzenia zostaną wystrzelone z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w lutym przyszłego roku.
Źródło: Engadget, US Army
Komentarze
2