Statystycznie rzecz ujmując każdego roku przynajmniej raz każdy samolot pasażerski jest trafiany piorunem. Dlaczego nie dochodzi do katastrof?
Z burzą nie ma żartów – nikt nie powinien mieć co do tego wątpliwości. Przyjmuje się, że co roku ginie przez nią średnio tysiąc osób. Myśl o przebywaniu w samolocie, gdy uderza w niego piorun może być przerażająca. Warto jednak wiedzieć, że nie jest to nic nadzwyczajnego.
Z informacji przekazywanych przez globalne agencje wynika, że każdy samolot pasażerski jest trafiany piorunem przynajmniej raz w roku. Ale czy słyszeliście kiedykolwiek o katastrofie spowodowanej takim wyładowaniem? Prawdopodobnie nie, a już na pewno nie w ostatnich wiadomościach – do ostatniej doszło bowiem pod koniec 1963 roku, kiedy piorun doprowadził do zapalenia oparów paliwa w zbiornikach samolotu Boeing 707. Wówczas zginęło 81 osób, ale od tego czasu piorun nie odebrał ani jednego życia lecącemu pasażerowi.
Jak to możliwe? Otóż samoloty pasażerskie pokrywane są specjalną powłoką, która chroni ich podzespoły przed uderzeniem pioruna. Najczęściej trafia on w nos, z którego dobrze przewodzące obwody przenoszą energię do wspomnianej powłoki (na przykład z aluminium), która doskonale ją rozprasza. W efekcie co najwyżej mogą mignąć na moment światła, a sam samolot może nabawić się lekkiego wgniecenia. Życiu pilotów i pasażerów właściwie nic jednak nie zagraża. Dobrze tłumaczy to filmik przygotowany przez Business Insider:
Źródło: Business Insider, inf. własna
Komentarze
16