"Kolejny element walki z wiatrakami". Eksperci krytykują propozycję
W Polsce od dłuższego czasu trwa debata na temat odblokowania potencjału lądowej energetyki wiatrowej. Władze chcą odejść od zasady 10H, ale pojawiają się inne przeszkody. Tym razem chodzi o odległość wiatraków od zabytków.
Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej krytykuje propozycję Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, która zakłada, że elektrownie wiatrowe miałyby zostać odsunięte od zabytków o 1,5 km. Problem w tym, że zdaniem PSEW taki zapis miałby być gorszy w skutkach od zasady 10H i wyłączyć blisko 50 proc. powierzchni pod inwestycje wiatrowe.
Wynika to z faktu, że w Polsce mamy naprawdę dużo zabytków. PSEW informuje, że w naszym kraju zarejestrowanych jest ok. 500 tys. tego rodzaju obiektów. Respect Energy przeanalizował propozycję MKiDN na podstawie digitalizacji obiektów udostępnianych jako WMS (Web Map Service) pięciu przyległych do siebie gmin w województwie zachodniopomorskim. Mowa o gminach Cedynia, Moryń, Mieszkowice, Boleszkowice i Dębno.
Potencjał wiatrowy na wspomnianym terenie to 3048 ha. Po uwzględnieniu odsunięcia wiatraków o 1,5 km od zabytków pozostaje do dyspozycji tylko 1604 ha. Oznacza to wyłączenie ok. 47 proc. potencjału.
- Pomysł Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest przerażający i widać brak świadomości jego konsekwencji. Wykluczy to na pewno ogromne ilości pod energetykę wiatrowa w Polsce, która ma być filarem polskiej transformacji energetycznej. To jawny sabotaż, zwłaszcza że zgłaszane pomysły są nieuzasadnione merytorycznie i niepodparte żadnymi badaniami ani konkretnymi argumentami – komentuje Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Resort Klimatu i Środowiska również nie zgadza się z propozycją Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zdaniem MKiŚ istnieją lepsze narzędzia, które chronią zabytki.
"Obowiązujące przepisy pozwalają zrealizować cel wskazany w uwadze, bowiem zapewniają ochronę zabytków na kilku etapach procesu inwestycyjnego. Co więcej, są rozwiązaniem skuteczniejszym i bardziej efektywnym od wprowadzania jednej minimalnej odległości koniecznej do stosowania w każdym przypadku, pozwalają bowiem na stosowanie elastycznego podejścia, dopasowanego do każdego konkretnego przypadku. Takie podejście pozwala na skuteczniejsze działania oraz pozwala osiągać kompromis pomiędzy różnymi celami polityki państwa, w tym przypadku ochroną zabytków i rozwojem energetyki i wzmacnianiem bezpieczeństwa energetycznego kraju" – czytamy w uzasadnieniu przygotowanym przez MKiŚ.
- W innych europejskich krajach nie ma przepisów tak szczegółowo regulujących energetykę wiatrową, a w Polsce to jedyna technologia, którą różni „eksperci” próbują ograniczać. Nie mamy czasu ani pieniędzy na marnowanie tego potencjału – każdy kolejny rok blokowania energetyki wiatrowej to strata – gospodarcza, środowiskowa i społeczna. Polacy czekają na tani prąd – a energia produkowana w instalacjach OZE takich jak elektrownie wiatrowe jest dziś nawet trzy razy tańsza niż w przypadku produkcji energii w konwencjonalnych elektrowniach wykorzystujących węgiel czy gaz – uważa Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Komentarze
1