Kto zawiódł podczas podliczania głosów? - komputery, informatycy, a może ktoś inny
Padły nadzieje na szybkie podliczenie głosów z niedzielnych wyborów samorządowych. Na razie w wielu okręgach mamy jedynie cząstkowe wyniki.
W ostatnią niedzielę w Polsce odbyły się wybory samorządowe. Frekwencja była wyjątkowo duża, jednak w trakcie głosowania nic nie zapowiadało burzy jaka nastąpiła później. W pewnym momencie coś "zgrzytnęło" w całym systemie podliczania głosów. Na oficjalne wyniki wyborów poczekamy dłużej niż oczekiwano, a część musi być przeliczona ręcznie. Dlaczego? Przyczyną są awarie komputerów pracujących dla Państwowej Komisji Wyborczej. Na konferencji prasowej z ust przewodniczącego PKW, Stefana Jaworskiego, usłyszeliśmy, że...
"System informatyczny pracuje, chociaż niezbyt wydajnie i nie zawsze liczy w całości to co nas interesuje".
Czy kiepska płaca informatyka - zatrudnionego na stanowisku osoby odpowiedzialnej za nadzorowanie działania technicznej infrastruktury podczas wyborów i już po ich zakończeniu - uzasadnia jego kiepską pracę? W ten oto sposób PKW (źródło: gazeta.pl) wyjaśnia problemy z systemem informatycznym, które zakłóciły proces zliczania głosów, a nawet uniemożliwiły drukowanie protokołów. Wydaje nam się, że takie tłumaczenia pokazują jak niepoważnie traktowana jest w Polsce odpowiedzialność spoczywająca na osobach, które zobowiązały się zadbać o to, by wybory przebiegły szybko i prawidłowo.
Afery związane z wyborami nie są domeną Polski i Polaków, ale jakoś bardzo kiepsko potrafimy poradzić sobie, gdy już do takiego zamieszania dojdzie. Pewnie wiele osób już zapomniało rok 2000 i słynne karty do głosowania na prezydenta w Stanach Zjednoczonych. Nie będziemy rozpisywali się na ten temat, dodamy tylko tyle, że Amerykanie potrafili sobie mimo wszystko poradzić z tym problemem tak, by specjalnie nie wpłynął na opinię o kraju, a przynajmniej z perspektywy lat był niewiele znaczącym epizodem. Czy tak samo będzie w przypadku wyborów samorządowych w roku 2014 w Polsce? Na to pytanie trudno dziś odpowiedzieć, a najgorszy jest fakt, że dla polityków wszystkich konkurujących frakcji, zwłaszcza tych dominujących, może to być świetnym powodem, by jeszcze bardziej skołować przeciętnego wyborcę.
Zanim jednak i my rzucimy się na winnych lub niewinnych awarii serwerów, jak wygłodniały wilk na zwierzynę, zastanówmy się nad zadanym na pytaniem - Czy pracując, niezależnie od wykonywanych czynności, powinniśmy jakość naszej pracy czy usług uzależniać od płacy? Kluczowe w tym momencie jest prawidłowe zdefiniowanie określenia "jakość". Informatyk, od którego wymaga się pewnych kwalifikacji, nie powinien przecież mieć problemów z podstawową obsługą komputera. Doniesienia o problemach z komputerami, które wykorzystuje PKW, sugerują właśnie, że była to zwykła awaria, a nie atak cyberprzestępców.
Awaria z jaką każdy informatyk powinien sobie poradzić. Może gorszy (w domyśle, słabiej opłacany) pracownik zrobi to wolniej, mniej efektywnie, ale poradzi sobie ostatecznie z wyeliminowaniem problemu. Zatrudnianie osoby, która nie radzi sobie z wykonywaniem konkretnych działań od niej wymaganych, nie powinno być uzasadniane słowami - "ale my temu panu mało płacimy, więc musimy liczyć się z błędami". Ratownik musi umieć dobrze pływać, by ratować tonących. I to niezależnie od tego czy dostanie 10 czy 1000 złotych za dzień pracy.
Niestety, problem nie jest taktrywialny, jak by się wydawało. Osoby z odpowiednimi kwalifikacjami chcą być dobrze wynagradzane i tego nie można im zabronić. Tylko dlaczego, gdy w grę wchodzi los naszego kraju, okazuje się, że pieniędzy brak. Niektórzy politycy nie mają oporów przed nieefektywnym wykorzystywaniem publicznego budżetu (o czym mowa, czytelnicy mogą sobie sami dopowiedzieć), ale by zadbać o bezbłędne przeprowadzenie wyborów już tak. Szkoda, bo przecież nasi studencji masowo wygrywają konkursy informatyczne i to stawiając czoła znacznie trudniejszym problemom, niż działanie drukarki czy obsługa lokalnej sieci. Mądrych ludzi nam nie brakuje i nawet, gdy część z nich wyjedzie, w Polsce pozostanie wystarczająco wielu informatycznych fachowców, by tych... a przynajmniej kolejnych wyborów nie zepsuć.
Źródło: Inf. własna, gazeta.pl, foto/flickr(Lukas Plewnia)
Komentarze
48GDZIE
JA
ŻYJE
Myślę, że AMD maczało w tym palce.
Takie polskie Transcendence dla ubogich .
Zastanawiam się co jeszcze liczy oprócz głosów :D
1 przetarg przepadł w styczniu bo były źle określone wymagania i takiego systemu nie dało się zrobić. Dopiero pół roku później PKW niby obudziło się że ktoś musi program zrobić i zrobili 2 przetarg a czasu było tak mało na zrobienie systemu że do przetargu stanęła tylko 1 firma. No i oczywiście czasu na zrobienie dobrego systemu zabrakło ale firma kasę wzięła.
Dla mnie największą wtopą jest dosyć szybkie niszczenie oryginalnych kart do głosowania. Karty powinny być zeskanowane, skany skompresowane, podpisane cyfrowo i zdeponowane, dopiero potem niszczone. Zwłaszcza że Sierotka Marysia coś tam majaczyła że w Polsce mamy infrastrukturę klucza publicznego i przyzwolenie prawne. ha ha ha.
Wątpię by za ten cały wał komukolwiek spadła głowa, a jak już to kozłem ofiarnym zostanie prawdopodobnie jakiś informatyk, któremu po prostu kazano źle wykonać zadanie.
a niestety należy się, aby spadły głowy na najwyższych stołkach, bo to one tak naprawdę zawiodły.
ergo:na nastepne wybory moze lepiej naprawde recznie liczyc glosy a wyniki wysylac golebiami pocztowymi?w koncu stare,proste metody sa najbardziej skuteczne..
pozdrawiam..
Proste działanie matematyczne które dzieci w przedszkolu potrafią zrobić, przerasta panów z komisji PKW.
Ci sami panowie z PKW mieli szkolenie w Moskwie...
Czyżby system liczenia głosów opierał się na komputerach ZX Spectrum albo Atari a ponowie z PKW niepotrafią wyregulować głowicy w magnetofonie ? :)))
No przecież nie sądzę że oni działają jeszcze na ZX 81....:)
Wygrała firma która nie miała zielonego pojęcia o tym na co się porywali i jak widzimy nie podołała. Życzę tej firmy powodzenia.
Teraz beda powoływane komisje do spraw komisji wyborczych i sprawdzanie czy nie popelniono przestepstwa.
Wszystko to z naszych pieniedzy - bo przeciez panstwo nie posiada wlasnych funduszy.