Niestety będzie drogim urządzeniem, choć niewątpliwie bardzo ciekawym
Kilka dni temu zapowiadaliśmy polską premierę smartfona YotaPhone 2, smartfona o dwóch twarzach lub mówiąc inaczej dwóch wyświetlaczach - po jednym z każdej strony. Jak już zapewne wiecie, jeden z nich to AMOLED o przekątnej 5” i rozdzielczości 1920x1080 pikseli, a drugi umieszczony na tylnej ściance to e-ink 4.7” o rozdzielczości 940 x 540 pikseli. I choć ten drugi wyświetlacz wyświetla obraz jedynie w odcieniach szarości, to właśnie ta cecha tego smartfona przyciągnęła na dzisiejsze spotkanie z przedstawicielami firmy sporo osób.
Na początek kilka słów wyjaśnienia. Nie mogliśmy oprzeć się pokusie by zadać pytanie - czy YotaPhone 2 to rosyjski smartfon. Takie przekonanie tkwi w naszej świadomości już od dłuższego czasu i poniekąd jest słuszne. Korzenie firmy Yota Devices faktycznie są rosyjskie i tam jest centrala firmy, ale dziś mówienie, że to jedynie rosyjski produkt byłoby przesadą. Producent YotaPhone 2 to obecnie wielonarodowe przedsięwzięcie. Smartfony produkowane są w Chinach, ale projektowane między innymi w Finlandii (bo tam są świetni inżynierowie). Zresztą nawet dzisiejsi prelegenci, Jens-Uwe Theumer z Niemiec i Jacob Steen Jensen z Danii - to dowód, że nie musieliśmy podczas spotkania wracać pamięcią do lekcji języka rosyjskiego.
Ze specyfikacją smartfona możecie zapoznać się z lektury naszego poprzedniego newsa, tutaj skupimy się na pierwszym kontakcie z tym oryginalnym smartfonem. Smartfonem, który ma sprawić, że będziemy inteligentniej wykorzystywali jego możliwości, a stale działający ekran e-ink zmniejszy presję ciągłego włączania głównego wyświetlacza, który, cóż nie da się ukryć, będzie zużywał energię znacznie szybciej niż drugi z wyświetlaczy.
Oba panele są przesłonięte szkłem Gorilla Glass 3 co ma zapewnić wysoką odporność na ewentualne uszkodzenia, a obudowa nie powinna odnieść uszczerbku nawet gdy zostanie upuszczona z wysokości nieco ponad metra.
Przedni wyświetlacz AMOLED, coż tutaj chyba nie musimy nic dodawać
Tylny wyświetlacz e-ink, może wyświetlać obraz na białym jak i czarnym tle - korzystając wyłącznie z tego typu wyświetlacza, czas pracy wydłużymy wielokrotnie
Smartfon może się podobać, zwłaszcza w czasach premier monstrualnych phabletów. Zaokrąglenia są wygodne także dla dłoni, a waga 145 gramów nieprzesadnie duża. Twórcy smartfona zastosowali kilka ciekawych rozwiązań w smartfonie, oprócz podwójnego wyświetlacza, który może przejąć rolę głównego czyli wyświetlać interfejs Androida, a nie tylko dopasowane widgety czy e-booki (bo do tego też się nadaje), zastosowano szufladkę na kartę SIM zintegrowaną z przyciskami zmiany głośności. Ktoś kto pierwszy raz ma do czynienia z YotaPhone 2 może być zaskoczony brakiem slotu na kartę pamięci.
Ekran e-ink wyświetla nie tylko widgety i e-booki, ale może również posłużyć jako wizjer podczas fotografowania głównym aparatem o rozdzielczości 8 Mpix, da się nawet na nim wyświetlić film. Producent przygotował specjalne funkcje, które pozwalają spersonalizować wyświetlane treści na ekranie e-ink. Gdy chcemy zachować prywatność, zamiast potrzebnych nam informacji, e-ink może wyświetlać obrazy z wybranej galerii. Nie ma potrzeby wyłączania wyświetlacza, bo jak wiadomo, energia zużywana jest jedynie na zmianę wyświetlanego obrazu.
Korzystając z nadarzającej się możliwości zrobiliśmy YotaPhone 2 małą sesję (zdjęcia w galerii), dzięki czemu możecie dokładnie zobaczyć jak wygląda. A na dokładkę mamy też prezentację interfejsu użytkownika, która skupia się na możliwościach, które daje ekran e-ink.
I na koniec cena. Nie chcieliśmy was denerwować już na początku, dlatego tę informację pozostawiliśmy na koniec - YotaPhone 2 tani nie będzie. Sugerowana cena 2899 złotych, to bardzo dużo. Zresztą świadom jest tego dystrybutor jak i sprzedawcy. Smartfon nie jest produktem ekskluzywnym w kategorii dostępności i będzie mógł być sprzedawany przez każdy sklep. Na początku jednak znajdziemy go jedynie w największych sieciach handlowych i to raczej tylko w sprzedaży on-line. Na to, że zobaczymy go szybko na zwykłej półce sklepowej nie ma co liczyć.
Źródło: yotaphone, inf.własna, foto: Karol Żebruń
Komentarze
16Bardzo fajny pomysł, ciekawe też jakby taki E-ink sprawdzał się w smartwatch'ach, może nie trzeba by było ładować ich prawie codziennie. W końcu mała odmiana, bo wyścigi na ekrany coraz wyższej rozdzielczości staję się nonsensem.