To nieuniknione. Jakie z tego płyną korzyści, a czego w związku z tym należy się obawiać?
Do 2022 roku wszyscy będziemy mieszkać w Inteligentnych Domach. Tak wynika z przeprowadzonego przez grupę Gartner badania “The Future Smart Home: 500 Smart Objects Will Enable New Business Opportunities”.
Według badań, już za siedem lat w przeciętnym domu znajdzie się co najmniej 500 inteligentnych urządzeń – począwszy od gadżetów, przez sprzęt rozrywkowy, a na akcesoriach gospodarstwa domowego i czujnikach zapewniających bezpieczeństwo kończąc. Dynamiczny rozwój sektora Internetu Rzeczy spowodować ma, że nasze domy staną się – z technologicznego punktu widzenia – inteligentne, a znajdujące się w nich urządzenia będą znały nasze nawyki i rozpoznawać emocje.
Inteligentny Dom w trzeciej dekadzie XXI wieku przywita nas już przy drzwiach frontowych – bezpieczeństwa przy nich strzec będą zdalnie sterowane systemy alarmowe oraz elektroniczne zamki. Gdy wejdziemy do środka oświetlenie zostanie dopasowane do naszych preferencji, włączona zostanie nasza ulubiona muzyka, a wanna – jeśli takie będzie nasze życzenie – zacznie napełniać się wodą. Jakby tego było mało, przywitają nas wysprzątane przed naszym przybyciem pomieszczenia, a temperatura wewnątrz będzie dokładnie taka, na jaką liczyliśmy.
Koncepcja Inteligentnego Domu wiąże się z Internetem Rzeczy. Ten drugi oznacza zdolność urządzeń do komunikowania się z użytkownikiem, jak i między sobą. Celem jest zwiększenie komfortu, poprzez pełna automatyzację. Z drugiej jednak strony, wielu specjalistów (jak i zwykłych użytkowników) ma pewne obawy dotyczące bezpieczeństwa tych rozwiązań. Przypomnijmy, mówimy tu o naszych prywatnych gadżetach (i nie tylko), które nieprzerwanie łączą się z Internetem.
„Internet Rzeczy obiecuje wiele korzyści, ale jednocześnie stanowi poważne wyzwanie dla bezpieczeństwa w sieci i prywatności danych użytkowników. Większość osób biorących udział w badaniu Grupy Fortinet przyznała, że obawia się w związku z tym o swoją prywatność (ponad 69%). Głównie boimy się, że nasze poufne informacje mogą trafić w niepowołane ręce. Poradzenie sobie z tymi przeszkodami będzie wymagało zastosowania różnych technik zabezpieczenia, w tym uwierzytelniania połączeń sieciowych, korzystania przez użytkowników z prywatnych sieci do komunikowania się z podłączonymi urządzeniami, zastosowania antywirusowego oprogramowania czy ochrony przed atakami na aplikacje w chmurze” – mówi Leszek Bareja, Product Manager w Xerox Polska.
grafika: cleantechies
Jednak z zapewnieniem bezpieczeństwa specjaliści będą sobie po prostu musieli poradzić. Sektor Internetu Rzeczy nabrał już bowiem takiego tempa, że nic nie będzie go najprawdopodobniej w stanie powstrzymać. Według badania Cisco Tech Radar, w ciągu najbliższych dziesięciu lat wartość światowego rynku IoT wzrośnie do 19 bilionów dolarów. – „O coraz większym znaczeniu tego zjawiska świadczy rosnąca liczba połączonych z siecią urządzeń – według szacunków do 2020 będzie ich już 50 miliardów. Chociaż technologia ta jest obecnie kojarzona z tzw. Inteligentnym Domem, który zaparza właścicielowi kawę lub informuje, że lodówka jest pusta, to może również usprawniać procesy w biurze” – powiedział Marcin Majda, Business Development Director w Luxoft.
„Od tej koncepcji nie ma odwrotu – zastrzega Leszek Bareja z Xerox Polska. – A firmy, którena tę ideę jednak nie postawią, bo są nazbyt mocno przywiązane do dotychczasowych technologii, mogą stracić tysiące klientów. Komu za kilka lat będzie się chciało dokonywać mnóstwa błahych wyborów w każdej chwili, skoro pewne decyzje mogą podejmować za nas inteligentne i skomunikowane z sobą komputery, meble, ubrania, buty czy samochody? Konsumenci wybiorą inteligentne produkty, które zapewnią im większy komfort życia”.
Wracając jednak do pozytywnych kwestii, choć może wydawać się to dziwne, Inteligentny Dom zużywa znacznie mniej energii niż ten tradycyjny. Nowoczesne gadżety wykorzystujące technologię Internetu Rzeczy są mniej prądożerne, ponieważ – na przykład – wyłączają się, gdy nie są używane. Innym przykładem może też być inteligentny sterownik pieca domowego, który obniża temperaturę, jeśli nikogo nie ma w domu i włącza obieg cieplej wody, gdy domownik przekroczy próg. Warto też wspomnieć o tym, że w Inteligentnym Domu spora część energii pochodzić będzie z takich źródeł jak słońce czy wiatr.
„Panuje przeświadczenie, że skoro coś jest ekologiczne to musi być drogie. Faktycznie, takie inwestycje są z początku droższe, jednak w długoterminowej perspektywie zwracają się i zaczynają się naprawdę opłacać. Koszty eksploatacji domu wyposażonego w energooszczędne rozwiązania są znacznie niższe niż w przypadku zwykłych budynków. Dodatkową korzyścią jest poprawa warunków wewnętrznych panujących w pomieszczeniach, a co za tym idzie nasze lepsze samopoczucie i mniejsze prawdopodobieństwo wystąpienia niektórych chorób, w tym alergii” – komentuje Jakub Zagórski, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu w Skanska Residential Development Poland, spółki Grupy Skanska.
Wygląda więc na to, że faktycznie nie później niż za 7 lat wszyscy (a przynajmniej spora część z nas) będziemy mieszkać w Inteligentnych Domach. Czy tego chcemy, czy nie.
Źródło: Linkleaders, Telefonica inf. własna
Komentarze
33minusować do woli, ale taka prawda a prawda boli...
Jak każdy
Kolejny mądry inaczej - bosze gdyby nie net nie wiedziałabym iż co 2 homo sapiens ma uszkodzony mózg....
Nie dotyczy Polaków - narodu wybranego ;)
jeszcze czego żebym za własne pieniądze jeszcze montował im urzędzenia szpiegowskie we własnym domu