Zeszłej niedzieli obchodziliśmy dzień Sword Art Online, który w znanej mandze był datą uwięzienia tysięcy graczy w wirtualnej rzeczywistości. Jeden z ojców popularnego Oculusa podzielił się z tej okazji swoim małym projektem, czyli zabójczymi goglami.
Pierwszy krok do NerveGear
W Sword Art Online gracze łączyli się z grą komputerową za pośrednictwem urządzenia NerveGear, które było niedoścignionym przez naszą obecną technologię terminalem do wirtualnej rzeczywistości. Na tyle niedoścignionym, że po śmierci cyfrowego awatara ginął również gracz. Urządzenie smażyło jego mózg przy pomocy mikrofal.
A oto jak prezentował się NerveGear w Sword Art Online
Palmer Luckey, jeden z ojców zestawu do korzystania z wirtualnej rzeczywistości - Oculus, postanowił stworzyć urządzenie nawiązujące do zestawu z mangi. Z pewnością nie jest ono tak... higieniczne, jak Nerve Gear.... Ale na pewno bardziej spektakularne.
Trumna raczej będzie musiała być zamknięta
Palmer zafascynowany powiązaniem pomiędzy życiem gracza a jego cyfrowego awatara, co potencjalnemu graczowi zapewni niezrównane emocje. Niestety nie udało się umieścić w hełmie emitera mikrofal, który byłby jednocześnie zabójczy i miał sensowną wielkość, jednak konstruktor podszedł do zagadnienia z innej strony. Na szczycie zestawu zamontowane zostały trzy ładunki wybuchowe połączone z fotoczujnikiem, który wykrywa zalanie pola widzenia gracza kolorem czerwonym (co jest rozwiązaniem w wielu grach, choć nie wszystkich. Produkcje wykorzystujące morderczy Oculus musiałyby być opracowane specjalnie pod tę funkcję) Tak czy inaczej, po otrzymaniu takiego sygnału o zgonie postaci, ładunki wybuchają natychmiastowo niszcząc mózg użytkownika.
System nie jest oczywiście jeszcze doskonały. Palmer pracuje nad systemem antysabotażowym, który mógłby zabić użytkownika poniewczasie, a także nad zabezpieczeniem uniemożliwiającym zdjęcie lub uszkodzenie gogli w ostatniej chwili. Należałoby też wyeliminować potencjalnie śmiertelne awarie. Fotokomórka nie jest doskonałym rozwiązaniem, więc inżynier planuje raczej zastąpić ją instancją sztucznej inteligencji, która będzie bezstronnie decydować o detonacji ładunków. Jak silne emocje mogłoby dostarczyć takie urządzenie gdybyśmy zagrali na nim na przykład w Green Hell? Zapewne zabójczych.
Czy już czujecie się jakbyście żyli w czarnej komedii? Cały projekt jest oczywiście czysto humorystyczny i ciekawostkowy, ale sam fakt istnienia takiego urządzenia sprawia, że człowiek zaczyna myśleć nad tym czy odważyłby się na jego użycie. Tak czy owak pewny jestem, że projekt Palmera nie znalazłby się w naszym zestawieniu najlepszych zestawów do VR.
Źródło: palmerluckey.com
Komentarze
7