Trzy firmy - trzy sposoby na aparat ze zmienną ogniskową w smukłym smartfonie
LG G5, Samsung Galaxy S7 i ASUS Zenfone Zoom pozwalają fotografować z różnymi ogniskowymi. Podejście do zagadnienia jest jednak w każdym modelu inne.
Zoom optyczny to jedna z cech cyfrowych kompaktów, która daje im solidną przewagę nad smartfonami. Szczególnie tymi, które wpisują się w definicję smartfona smukłego, z jak najmniejszą liczbą wystających elementów. Producenci smartfonów zdają sobie jednak sprawę, że umożliwienie korzystania z innej niż standardowa ogniskowa pozwoli wnieść fotografię mobilną na nowy poziom.
Czy taki sam jak w przypadku zwykłego aparatu cyfrowego, to już inna kwestia, ale na MWC 2016 zobaczyliśmy trzy różne sposoby rozwiązania tego problemu. Od razu zaznaczam, że odrzucamy na bok pękate smartfony-aparaty cyfrowe, takie jak Samsung Galaxy K Zoom, a także zapominamy o Panasonic CM1, którego druga generacja nie jest już smartfonem w ścisłej definicji tego słowa.
LG G5 i jego dwa tylne aparaty
Pierwszy pomysł to LG G5. W tym aparacie zastosowano podwójny moduł aparatu cyfrowego. Jak już pisaliśmy, nie od razu taki design musi się spodobać, który może przywoływać na myśl aparaty 3D sprzed paru lat, czy według mnie mało sensowną ideę wspierania się drugą kamerą li tylko, by zwiększyć rozmycie tła.
Pomysł LG w G5 jest jednak całkiem sensowny. Pierwszy, główny aparat o rozdzielczości 16 Mpix, świetle f/1,8 i odpowiedniku ogniskowej około 24 mm, jest odpowiednikiem tego co spotkaliśmy w poprzedniku LG G4. Mamy dość szerokie, ale nie przesadnie szerokie pole widzenia. Druga kamera tylna, ma mniejszą jasność obiektywu f/2,4, a także dwa razy niższą rozdzielczość zdjęć 8 Mpix, jednak oferuje 135 stopniowe pole widzenia, które odpowiada obiektywowi o ogniskowej około 8 mm.
Pomiędzy oboma aparatami przełączymy się dotykając ikonek w górnej części ekranu podglądu w aplikacji foto. Jest to szybki i wygodny sposób na zmianę ogniskowej. Oczywiście wartości ogniskowych są dyskretne, a dokładnie dwie. Tylko dwie. Plusem jest brak konieczności stosowania adapterów, wystarczy sam smartfon.
Samsung Galaxy S7 i dokręcane obiektywy
Drugi pomysł, to w praktyce wykorzystanie rozwiązań, które już były dostępne na rynku wcześniej. Mowa oczywiście o Samsungu Galaxy S7 i dostępnej dlań ścianki tylnej LensCover i obiektywów konwerterów ogniskowej. Adaptery są dedykowane nowemu flagowcowi, ale nic nie stoi na przeszkodzie by w przyszłości pojawiły się ich wersje przeznaczone również dla serii S6.
W przypadku Samsunga w smartfonie mamy jeden aparat na tylnej ściance o rozdzielczości 12 Mpix, odrobinę jaśniejszy niż ten w LG G5, bo ze światłem f/1,7 i ogniskowej odpowiadającej 26 mm. Po założeniu LensCover gwintem wokół obiektywu, możemy dokręcić do smartfona jeden z dwóch opcjonalnych konwerterów.
Pierwszy pozwala uzyskać bardzo szerokie pole widzenia odpowiadające rybiemu oku (nie mamy danych, ale jest to mniej szerokie pole widzenia niż w G5), a drugi z kolei znacznie je zawęzi, dając odpowiednik standardowego obiektywu foto (mimo określenia tele w nazwie).
Potencjał jest większy niż w LG (nie zmienia się rozdzielczość układu, cały czas mamy też do dyspozycji sprawnie działającą funkcję autofokusa DualPixel), jednak kosztem zmniejszenia kompaktowości smartfona w trakcie fotografowania. Z dołączony konwerterem nie zmieści się już wygodnie w kieszeni, aczkolwiek nic nie stoi na przeszkodzie by taką konfigurację przenosić w torbie (w zestawie otrzymamy osłonę na przednią soczewkę by jej nie uszkodzić).
I tak zyskujemy dwie dodatkowe ogniskowe, a na dodatek perspektywę kolejnych, o ile Samsung się zdecyduje takie wprowadzić lub wypuszczą je niezależni producenci mobilnych akcesoriów foto.
Przy okazji Samsunga warto wspomnieć też o pewnej alternatywie, czyli przednim obiektywie o jasności f/1,7 ogniskowej 22 mm i rozdzielczości 5 Mpix. W Samsungu przednie kamery radzą sobie nadzwyczaj dobrze w porównaniu z tylnymi.
ASUS Zenfone Zoom i zoom z łamaną osią optyczną
ASUS nie miał stoiska podczas targów MWC 2016. Jednak uważni goście mogli dostrzec jego fotograficzny Zenfone Zoom na stoisku Intela, którego chipset znajduje się wewnątrz tego smartfona. W tym aparacie zastosowano rozwiązanie popularne kiedyś w kieszonkowych aparatach-gadżetach, stosowane również w niektórych aparatach o wzmacnianej obudowie. Mowa o łamanej osi optycznej.
Oznacza to, że sensor nie jest umieszczony w płaszczyźnie tylnej ścianki smartfona, a prostopadle do niej. Układ optyczny załamuje tor promieni świetlnym o 45 stopni. Dzięki temu układ odpowiadający za zmianę ogniskowej ma więcej miejsca i może być rozbudowany.
W przypadku ASUS Zenfone Zoom zyskujemy trzykrotny zoom optyczny z płynną, a nie dyskretną jak w LG i Samsungu, zmianą ogniskowej w zakresie od 28 do 84 mm. Mimo takiego zabiegu smartfon jest o ponad 4 mm grubszy niż G5 czy S7, które mają 7,7 mm grubości. Maksymalna grubość 12mm to jednak nadal znacznie mniej niż 16,6 mm w Samsungu Galaxy K Zoom, która znacznie rosła po uruchomieniu aparatu. Teoretycznie uzyskiwaliśmy zoom 10x, ale zwłoka związana z uruchomieniem aparatu (i zmianą ogniskowej) była zauważalna.
Który pomysł najlepszy?
I tak mamy trzy propozycje. Smukły smartfon z dwiema niezależnymi tylnymi kamerami, smartfon z opcją dołączenia konwerterów (ich jakość jest znacząco lepsza niż pierwszego lepszego produktu noname) lub dość gruby smartfon, ale z optycznym zoomem, który kompletnie nie zmienia rozmiarów urządzenia.
Z perspektywy mobilnego użytkownika. LG G5 to najciekawsza propozycja. Ultraszerokie pole widzenia bardzo się przyda, a sam smartfon nic nie traci ze swojej poręczności. Samsung to pomysł dla entuzjastów mobilnej fotografii pożądających jak najwyższej jakości optyki, którzy chcą mieć w kieszeni superflagowca, a i nie żal im rozstać się z kolejnymi kilkuset złotymi przy zakupie Lens Cover i dwóch konwerterów.
ASUS jest rozwiązaniem pośrednim. Zadowoli mobilnych fotografów, którzy chcą mieć za wszelką cenę płynną zmianę ogniskowej - martwi trochę, że brak tu wyjątkowo szerokiego kąta, bo 28 mm to szeroko, ale nie za bardzo.
Źródło: Inf. własna
Komentarze
4