Twórcy Snipera stworzyli niezłą strzelankę z trudną kampanią i nudnym do bólu trybem multi. Alien Rage kusi ceną, ale prócz tego ma niewiele do zaoferowania.
Recepta na sukces?
Na polskim rynku gier komputerowych niska cena bardzo często oznacza sukces danego tytułu. Tą drogą poszło CI Games, które stworzyło kolejną po Snajperze 2 tanią strzelankę. No i mówiąc szczerze, gdyby nie atrakcyjna cena, to za Alien Rage przemawiałoby bardzo niewiele.
Jednoosobowa armia
Fabuła gry jest prosta jak budowa cepa: ludzkość odkrywa w kosmosie asteroidę bogatą w niezwykle cenny surowiec i kolonizuje ją. Chrapkę na minerał mają także obcy, którzy początkowo współpracują z ludźmi, aby następnie niespodziewanie ich zaatakować. Na asteroidę wysłana zostaje jednoosobowa armia pod dowództwem komputerowego gracza. W tym właśnie momencie zaczyna się zabawa. Niestety dość szybko okazuje się, że jest ona na tyle monotonna, że do zwalczenia nudy nie starczy nawet i wiadro kawy. W urozmaiceniu zabawy nie pomagają rozrzucone w losowych lokacjach dzienniki audio przybliżające historię miejsca, o które walczymy. Wątek fabularny pozostaje ubogi, aż do samego końca gry. Ciężko mówić tu także o jakiejkolwiek grze aktorskiej, gdyż kwestie dubbingowane słyszymy niezmiernie rzadko.
Alien Rage miał być dynamicznym shooterem, przypominającym nieco w założeniach popularnego Bulletstorma. Na ekranie wyświetlony jest licznik punktów, które rosną wprost proporcjonalnie do natężenia akcji i intensywności rozwałki na ekranie. Gracz jest nagradzany specjalnymi bonusami punktowymi, gdy uda mu się pozbawić przeciwnika głowy, wykręcić udaną serię zabójstw albo gdy oponent zginie w potężnej eksplozji. Niestety kombinacji nie ma zbyt wiele i jeżeli liczycie na widowiskowość tak charakterystyczną dla Bulletstorma, będziecie po prostu zawiedzeni.
Niczym szczur w tunelach
Akcja gry ma miejsce zarówno w ciasnych korytarzach, jak i pozornie rozległych lokacjach. Dlaczego pozornie? Ano dlatego, że i tak podążamy nimi niczym sztucznie wydrążonymi tunelami. Nawet najmniejsze przeszkody są przeważnie nie do przeskoczenia. Ich rozmiar nie ma żadnego znaczenia - nie da się i już. Sterylność przestrzeni podkreślają tak znienawidzone przez graczy skrypty, które aktywują się dopiero po zabiciu konkretnego przeciwnika lub dotarciu w określone miejsce. Niestety, nie zawsze działają one tak jak powinny i często musimy pobiegać w kółko zanim gra pozwoli podążać dalej „Jedyną Słuszną Drogą". W sieci pojawia się sporo wzmianek mówiących o tym, że sporadycznie w przypadku wystąpienia błędu wymagane jest ponowne wczytanie całego poziomu!
Ale to już było...
Oprawa graficzna nie przyprawia o zawrót głowy, ale gołym okiem widać, że Unreal Engine swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą. Tekstur o stosunkowo niewielkiej rozdzielczości nie udało się ukryć i na obraz całości muszą pracować liczne efekty uzyskane w postprocessingu. Czasami na ekranie wszystko "świeci się" aż nadto. O dziwo, mechanika walki wygląda na tym tle całkiem dobrze. Przeciwnicy zaprojektowani są w dość szczegółowy sposób, a ich ciała reagują na ostrzał tak jak powinny. Walki wyglądają bardzo widowiskowo - ciała kosmitów fruwają na prawo i lewo (podobnie z resztą jak ich odstrzelone głowy), a efekty wybuchów są jednym z ładniejszych graficznie elementów w Alien Rage. Tym co tu wyraźnie zgrzyta jest fakt doczytywania lokacji w trakcie otwierania kolejnych drzwi. Niestety skutkuje sporym, choć chwilowym, spadkiem płynności rozgrywki.
Dostępny arsenał nie jest może przesadnie rozbudowany (ogranicza się do bodajże ośmiu pukawek), ale jego zróżnicowanie stoi na odpowiednim poziomie. Niemal każda broń posiada alternatywny tryb strzału, co w pewien sposób urozmaica rozgrywkę. Za zdobyte w walce punkty możemy odblokować zestaw mniej lub bardziej przydatnych umiejętności pasywnych. W trakcie walki korzystamy maksymalnie z trzech z nich. Szkoda tylko, że system zdolności nie został przemyślany najlepiej i równie dobrze mogłoby ich w ogóle nie być.
Po kilkunastu minutach zabawy z Alien Rage zaczynamy się zastanawiać czy gra jest w stanie czymkolwiek nas zaskoczyć. Niestety całe 5 godzin kampanii wygląda dokładnie tak samo. Przemierzamy kolejne, bliźniaczo zaprojektowane lokacje, strzelamy do wszystkiego co się rusza i napieramy do przodu. Wzorem staroszkolnych strzelanin, do których Alien Rage wyraźnie próbuje nawiązywać, co jakiś czas obowiązkowo napotykamy też bardziej wymagającego przeciwnika. I to chyba jedyne momenty w grze, które faktycznie dają całkiem sporo satysfakcji.
Kosmicznie trudna
Alien Rage z pewnością nie jest grą, którą można przejść dłubiąc jednym palcem w nosie. Już samo nazewnictwo poziomów trudności - wymagający, trudny i brutalny, wskazuje na to, że łatwo nie będzie. Znajduje to odzwierciedlenie w rozgrywce, gdzie już na poziomie "trudnym" zdarzają się momenty mocno frustrujące. Podyktowane jest to niestety losowym spawnem przeciwników na rozmieszczonych na planszy niebieskich polach i ich zabójczą skutecznością. Nie mylcie jednak skuteczności z inteligencją, bo tej drugiej przybyszom z kosmosu wyraźnie brakuje. Otóż rozgarnięte niczym kupa jesiennych liści ufoki potrafią zablokować się przy najmniejszej przeszkodzie i często w środku walki rozpocząć bezmyślny bieg w bliżej nieokreślonym celu.
Multiplayer, czyli nuda w kilka osób
Ktoś pytał o tryb wieloosobowy w Alien Rage? No to takowy jest, ale niestety, w obecnym stadium jawi się on jako element dodany mocno na siłę. Na spragnionych wrażeń graczy czekają aż dwa tryby gry (Deathmatch i Team Deathmatch) i ledwie kilka map. I to wszystko. A nie, czekajcie, zapomniałem o najważniejszym – znalezienie ekipy do wspólnej młócki graniczy z cudem. Jeśli chcecie postrzelać sobie w godzinach porannych to raczej nie liczcie na więcej niż 3-4 graczy bawiących się na ośmiu założonych serwerach. I nie jest to żart. Przynajmniej w tak było w ciągu ostatnich dni. Słaba popularność rozgrywki sieciowej to wynik braku tego czegoś, co mogłoby przykuć gracza do ekranu na dłużej. Niewielkie mapy, niewielkie zespoły i szybko nużąca rozgrywka.
Za tę cenę – można spróbować
Pomimo próby wskrzeszenia ducha staroszkolnych strzelanin, w których liczy się jedynie frajda z pociągania za spust do niezliczonej ilości wrogów Alien Rage nie przynosi oczekiwanej satysfakcji z zabawy. I choć wykonano go w miarę starannie to trudno nazwać go czymś więcej niż tylko mało wyróżniającym się średniakiem. Z pewnością jednak jego niska cena przyda mu atrakcyjności w oczach wielu graczy. W każdym razie tych, którzy kochają szybkie, zręcznościowe strzelanki ze sporym natężeniem akcji, gęsto ścielącym się trupem i w miarę dobrą mechaniką rozgrywki. Tego przynajmniej w Alien Rage nie brakuje.
Moja ocena: | |
Grafika: | zadowalający plus |
Dźwięk: | zadowalający |
Grywalność: | zadowalający |
Ogólna ocena: | |
Sugerowana cena w dniu publikacji testu: ok. 45 zł (wersja pudełkowa) | |
Komentarze
21w FHD bez AA...
Ja to dostałem - jestem przed drugim bosem i i polecam grę, jako shooter dla relaksu. Ot, odpalić, postrzelać chwilę przed snem. Wrócić do gry dwa dni później. Dla mnie bomba. ;-)
Grafika super, grywalność też. Dużo zabijania i strzelania. Jak w Doom, Quake itp. Mi pasuje.
Płynność. Chodzi ok ale potrafi spaść poniżej 18fps.
Ustawienia: 1024x768, full detale, Aniso4X, AA OFF.
Sprzęt: Phenomm II X4 955, 16 GB DDR3, GTX 470.
Ogólnie pozytywnie.
PS: Nietoleracnyjni konformiści niech się nie odzywają bo będę pacyfikował. Mam prawo do samostanowienia.
To jest zwykła sieka jak Painkiller
Co ciekawe wyszło już razem 4 patchy i waga to ponad 6GB więcej niż gra haha a optymalizacja dalej chu.... trzeba być mega upośledzonym by skopać grę na UE3 :)
Od razu rzucił mnie się klimat i styl bullet storm.