Najnowszy iOS 7 poszedł w nieco innym kierunku niż poprzednie odsłony tego systemu. Interfejs został przeprojektowany przez zespół kierowany przez Sir Jonathan'a Paul'a Ive, znanego po prostu jako Jony Ive.
Co rzuca się w oczy? Przede wszystkim odejście od tak zwanego skeumorfizmu, który w iOS'ie objawiał się m.in. stosowaniem ikon i innych elementów graficznych ściśle nawiązujących do realnie istniejących przedmiotów. Takie naśladownictwo preferowane było przez Steve'a Jobsa, ale pan Ive jak widać ma nieco inne zdanie na ten temat.
Czy wyszło to iOS'owi na dobre? W ogólnym rozrachunku tak. Interfejs prezentuje się bardzo nowocześnie, choć jest nieco zbyt kolorowy. Z całą pewnością doceniamy bardzo atrakcyjne przezroczystości i rozmycia, które mogą być płynnie generowane przez bardzo wydajny procesor. Doskonale prezentuje się również zmieniona typografia. Odnosimy wrażenie, że Apple postanowiło się dyskretnie wzorować na czcionkach znanych z Windowsa Phone 8. Nie jest to jednak żadna ujma – czcionki w WP8 prezentują się bardzo dobrze, są czytelne i przejrzyste.
Wykonując ruch palcem z góry na dół w chwili gdy jesteśmy na pulpicie powoduje uruchomienie mechanizmu wyszukiwania. Na ekranie pojawia się klawiatura, a w górnej części znajdziemy pole wyszukiwania.
Zauważyć można bez problemu, że wyszukiwarka wyświetla się ponad ikonami pulpitu z zachowaniem przezroczystości i rozmycia. Kolorystyka uzależniona jest w głównej mierze od barwy tapety.
Ruch palcem od dolnej krawędzi ekranu ku górze spowoduje wysunięcie prostego panelu z ustawieniami podręcznymi (centrum sterowania). Również on wykorzystuje przezroczystość i rozmycie. Naszym zdaniem prezentuje się lepiej niż analogiczne rozwiązanie z iOS'a 6.
Mamy tutaj dostęp do podstawowych przełączników łączności bezprzewodowej, możemy wyregulować głośność, jasność podświetlenia, kontrolować odtwarzanie muzyki, włączyć funkcję szybkiej wymiany plików (AirDrop) lub błyskawicznie aktywować kamerkę lub minutnik.
Ruch palcem w przeciwnym kierunku czyli od górnej krawędzi w dół spowoduje wysunięcie menu powiadomień. Znajdziemy tutaj m.in. informacje o zaplanowanych wydarzeniach z kalendarza oraz informacje pogodowe.
Przytrzymując palec na wybranej ikonce przez około sekundę wejdziemy w tryb edycji w którym możemy grupować poszczególne elementy, zmieniać ich kolejność oraz odinstalowywać aplikacje nie będące integralną częścią systemu. Dolny pasek na którym zadokowane są domyślnie cztery skróty może być obdarowany kolejnymi dwoma.
Dwukrotne kliknięcie przycisku Home lub wykonanie gestu czterema palcami w górę spowoduje wyświetlenie prostego menadżera aplikacji, który pozwoli zamknąć programy pracujące w tle. Czyszczenie pamięci nie jest jednak konieczne. IPad Air dysponuje zaledwie 1 GB RAM'u, ale system iOS jest znacznie lepiej zoptymalizowany niż np. Android i potrafi tą pamięć efektywniej zagospodarować. Aby wyłączyć aplikację wystarczy jego miniaturę przesunąć palcem ku górze.
Siri to cyfrowa asystentka, która w założeniu ma pomagać w błyskawicznym wykonywaniu popularnych czynności np. wyznaczaniu trasy dojazdu, pisaniu notatek, dodawaniu zdarzeń do kalendarza, wysyłaniu wiadomości itp. Wszystko to za pomocą komend głosowych. Funkcja oferuje dość naturalnie brzmiący głos i działa naprawdę świetnie, ale... nie w języku polskim. Jeśli więc nie zamierzamy mówić do niej np. po angielsku, czy niemiecku to w porządku, ale dla przeciętnego Kowalskiego będzie to zbędna aplikacja zajmująca niepotrzebnie miejsce w pamięci.
Testowany przez nas model był najbardziej podstawowym i najbardziej „przystępnym cenowo” iPadem Air jaki znaleźć można na rynku. Wyposażono go w 16 GB pamięci masowej i łączność Wi-Fi (bez dodatkowej komunikacji komórkowej). Pod większością względów jest on oczywiście równie dobry jak najdroższy iPad, ale jest jedna sprawa, której nie wolno pominąć.
Chodzi o ilość wolnej pamięci jaka pozostaje do dyspozycji użytkownika. W naszym przypadku w najlepszym momencie mieliśmy ok. 12,8 GB do wykorzystania, ale po instalacji kilku najpotrzebniejszych aplikacji, wgraniu kilku książek, kilku albumów muzycznych i jednego filmu ilość użytecznego miejsca spadła do ok. 9 GB, a później w szybkim tempie do około 7,5 GB. Pamiętajmy, że pamięci iPada nie da się łatwo rozszerzyć wpinając kartę microSD. Z tego powodu polecamy 16-gigabajtowy model wyłącznie najmniej wymagającym użytkownikom. Osoby nastawione na większą ilość multimediów i gier (czyli rzeczy oczywistych w tablecie) mogą być rozczarowane. Problem niestety w tym, że wersje o wyższych pojemnościach kosztują znacznie drożej.
Jedną z najbardziej charakterystycznych, ale też przy okazji najbardziej denerwujących rzeczy w przypadku sprzętu ultramobilnego firmy Apple jest konieczność używania programu iTunes do zwykłego kopiowania muzyki i filmów. Nie można zwyczajnie przeciągnąć i upuścić katalogu z albumem muzycznym lub pliku z filmem – trzeba to wszystko synchronizować za pośrednictwem komputera i irytującej aplikacji (przewodowo lub bezprzewodowo). Owszem iTunes ma swoje plusy, ale chcielibyśmy mieć wybór miedzy zwykłą metodą kopiuj-wklej, a babraniem się w trzewiach jakiegoś multimedialnego kombajnu.
Odtwarzacz muzyczny w iPadzie należy do najbardziej intuicyjnych z jakimi mieliśmy do czynienia kiedykolwiek w sprzęcie ultramobilnym. Nie oferuje on co prawda ogromnej mnogości różnorakich funkcji, ale działa idealnie płynnie, jest intuicyjny w obsłudze. Do wspieranych formatów należą przede wszystkim: aac, he-aac, alac, aiff, wav, mp3, aax. Brakuje przede wszystkim obsługi formatu flac.
Predefiniowane ustawienia korektora dźwięku znajdziemy w ustawieniach systemowych.
W czasie odtwarzania uproszczony interfejs odtwarzacza wraz z okładką albumu pojawia się też na ekranie blokady.
Domyślny odtwarzacz filmów cechuje się charakterystycznym dla całego iOS'a minimalizmem. Potrafi jednak odtwarzać płynnie filmy Full HD wraz z wbudowanymi napisami i odmiennymi ścieżkami audio. Wybór formatów multimedialnych (zarówno audio, jak i wideo) jest dość ograniczony – naszym zdaniem jest to jeden z większych mankamentów sprzętu Apple. Bez problemu odtworzymy m.in. H.264, m4v, mp4, mov, m-jpeg.
Na muzyczno-filmowe zakupy wybierać będziemy się do sklepu iTunes. Jego oferta jest bardzo bogata – każdy znajdzie coś dla siebie. Sklep zintegrowany z iOS'em jest jedną z jego najmocniejszych stron. Pod tym względem rozwiązania zintegrowane z Androidem wciąż zostają daleko w tyle (zwłaszcza w naszym kraju).
Jeszcze lepiej wygląda kwestia dostępu do różnorakiego oprogramowania. Użytkownicy mają aktualnie dostęp do ponad 1 miliona aplikacji, z których znaczna część jest darmowa. Ilość pobrań według ostatnich oficjalnych danych przekroczyła już 60 miliardów.
Do tworzenia szybkich notatek świetnie nadaje się program o prostej (i dość oczywistej) nazwie „Notatnik”. Dokumenty tekstowe automatycznie synchronizowane są z kontem Apple iCloud. Dzięki funkcji AirDrop możemy je też błyskawicznie przesyłać na inne urządzenia wspierające tę funkcję. Zapiski bez problemu również wydrukujemy lub wyślemy w postaci e-maila oraz wiadomości na czacie.
Interfejs klawiatury ekranowej należy do najlepszych z jakimi mieliśmy do czynienia w sprzęcie ultramobilnym. Jest przejrzysty, pola znaków są prawidłowo oddalone od siebie i mają odpowiednią wielkość, a całość działa po prostu błyskawicznie. Mieliśmy już do czynienia z topowymi tabletami androidowymi, które kosztowały niemal tyle samo co niniejszy iPad, ale wprowadzanie poszczególnych znaków w ich przypadku wiązało się z denerwującymi opóźnieniami. Tutaj jest dokładnie odwrotnie – klawiatura iPada Air jest doskonale zoptymalizowana.
Chcemy przesiąść się na klawiaturę kciukową? Nic prostszego! Wystarczy wykonać na interfejsie klawiatury gest dwoma palcami w przeciwnym kierunku (w bok). Czas potrzebny na wykonanie tego gestu wynosi około sekundy. Gest odwrotny sprawi, że klawiatura kciukowa z powrotem przekształci się w tradycyjną.
Funkcja ta działa również w układzie poziomym.
W razie potrzeby klawiaturę możemy też oddokować i przemieścić ją w miejsce w którym wygodniej jest nam opierać kciuki. Aby tego dokonać wystarczy dotknąć ikonki klawiatury w prawym, dolnym rogu i przeciągnąć ją ku górze.
Przy tej okazji warto wspomnieć, że iPad nie dysponuje domyślnie zainstalowanym edytorem dokumentów biurowych. Osoby wymagające tego typu aplikacji będą musiały wyposażyć się w oddzielną aplikację tego typu np. bardzo udaną Pages.
Aplikacja o nazwie Wiadomości pozwala prowadzić czaty tekstowe okraszone plikami graficznymi.
Całość przypominać może wymianę SMS'ów lub MMS'ów, ale jeśli jesteśmy połączeni z siecią Wi-Fi wiadomości są w pełni bezpłatne (iMessage). W tym momencie baloniki czatu są niebieskie. Gdy zmieniają się na zielone powinniśmy bardziej uważać – w tym momencie wysyłamy SMS'y. W przeciwieństwie do pisania zwykłych wiadomości tekstowych tutaj natychmiast otrzymujemy powiadomienie, że dana osoba odebrała wiadomość i jest w trakcie odpisywania.
Jednym z podstawowych filarów systemu komunikacji w iPadzie jest FaceTime, czyli coś na kształt minimalistycznego Skype'a, ale kompatybilnego (a jakże!) wyłączne ze sprzętem Apple. Połączenia wykonywać można za pośrednictwem Wi-Fi lub łączności komórkowej. W większości przypadków korzystali będziemy z przedniej kamerki, ale istnieje też opcja wysyłania multimediów z tylnego modułu.
Photo Booth to program znany już użytkownikom systemu iOS. Oferuje on dostęp do 8 efektów, które nałożyć można na zdjęcie (deformacje kolorów lub kształtu). Wykorzystać można zarówno przednią, jak i tylną kamerkę. Wykonane zdjęcia można oczywiście przesyłać np. e-mailem, AirDrop'em lub wrzucić na „fejsbuczka”. ;-)
Nie ma to jak świetne mapy Apple – zwłaszcza, gdy człowiekowi chmura centrum miasta przysłania... ;-)
Przeglądarka internetowa Safari również przeszła facelifting. Jest teraz jeszcze bardziej przejrzysta i minimalistyczna. Jej podstawową zaletą jest znakomita płynność działania i synchronizacja z usługą iCloud.
Synchronizację iCloud można kontrolować w ustawieniach systemowych – uprawnienia przyznajemy wyłącznie tym aplikacjom, na których nam zależy. W celu zmniejszenia zużycia dysku online (5 GB) można np. wyłączyć synchronizację zdjęć. Zawartość chmury przeglądać możemy też z poziomu komputera PC logując się na własne konto przez przeglądarkę internetową.
W przeciwieństwie do otwartego systemu Android w iOS'ie nie ma wielkich możliwości zmiany wyglądu systemu. Dopasować możemy tapetę... i na tym koniec. Opcjonalnie wykonać możemy jailbrake'a i zyskać większą swobodę, ale „łamanie” systemu zalecamy wykonywać z dużą dozą ostrożności i powściągliwości.
Ekran o wysokiej rozdzielczości i świetnych kątach widzenia zachęca do czytania e-booków. Jakość czcionek jest znakomita. Użytkownicy przesiadający się z iPada 4 docenią też lżejszą i bardziej poręczną obudowę.