Pamiętacie mroczny czar podwodnego Rapture albo słodko-gorzki urok latającej Columbii? BioShock: The Collection odświeża te wspomnienia w zachwycający sposób.
- wszystkie części serii i rozszerzenia zebrane razem,; - udoskonalona oprawa graficzna,; - rozdzielczość 1080p,; - 60 klatek na sekundę,; - zawartość dodatkowa...
Minusy...której nie ma jednak zbyt wiele,; - brak trybu multiplayer.
BioShock: The Collection, czyli would you kindly do it again?
Jedni twierdzą, że BioShock zrewolucjonizował rynek gier, drudzy upierają się, że tylko pierwsza część serii jest arcydziełem, a BioShock 2 pogrzebał tę markę, a jeszcze inni uznają BioShock Infinite za szczytowe osiągnięcie twórców.
Wniosek z tych dyskusji jest jeden: chyba nie ma osoby, która nie słyszała o trylogii wydawanej przez Take-Two Interactive i 2K Games.
Nic więc dziwnego, że w epoce remasterów również i te tytuły doczekały się swojego odświeżenia. Zebrano je pod wspólnym szyldem BioShock: The Collection, który zawiera wszystkie części serii wraz z rozszerzeniami.
W nowej oprawie graficznej miasta Rapture i Columbia nabierają nieznanego dotąd kształtu. Dla weteranów gier będzie to doskonała okazja do sentymentalnej podróży, natomiast osoby, które BioShocka znają jedynie ze słyszenia, mają szansę przekonać się na własnej skórze, czym ekscytowali się ich zaprawieni w bioshockowych bojach znajomi.
Wody Atlantyku...
Ten papieros nigdy jeszcze nie smakował tak dobrze... Wróć! Nie wyglądał tak dobrze. Od tego wszystko się zaczęło – kopcąca się fajka na pokładzie samolotu, który lada moment runie w ciemne wody Atlantyku.
Wszystko wygląda trochę lepiej, tekstury ładniejsze, kantów mniej, ale czy rzeczywiście robi to aż taką różnicę? Zastanawiałem się nad tym obserwując, jak mój bohater walczy o życie w lodowatej wodzie.
Wiedziałem doskonale, co będzie dalej – latarnia morska, wielka kamienna facjata ojca-założyciela Rapture, batyskaf zabierający mnie na dno oceanu... I właśnie, kiedy dotarłem do tego momentu rozgrywki, zrozumiałem, że odświeżony BioShock może zachwycić. Oj, może!
...zatopione korytarze...
Dwa lata temu postanowiłem odświeżyć sobie pierwszą część tej kultowej serii w jej nie-zremasterowanej formie. Spotkało mnie spore rozczarowanie. Okazało się, że w moich wspomnieniach pływające między wieżowcami kałamarnice i wlokący się ulicami Rapture wieloryb wyglądały znacznie lepiej, niż na ekranie. W końcu pamięć ma tendencję do koloryzowania.
Tymczasem teraz, kiedy ponownie zanurkowałem między gmachy podwodnego miasta w BioShock: The Collection, powróciło do mnie to zniewalające uczucie, jakiego doznałem tuż po premierze pierwszej odsłony serii. Wreszcie BioShock jest taki, jakim go zapamiętałem.
Oczywiście, rozdzielczość 1080p i 60 klatek na sekundę nie są w stanie graficznie zrównać tego leciwego tytułu ze współczesnymi produkcjami (w każdym razie w recenzowanej przez nas wersji na PlayStation 4), ale i tak pozwalają się w nim zakochać na nowo.
Postanowiłem więc odnowić swoje żarliwe uczucie jeszcze mocniej, jeszcze szybciej i zapałać wskrzeszoną miłością do całej trylogii od razu. Dlatego też po pierwszych krokach w mieście Rapture natychmiast sięgnąłem po drugiego BioShocka. Skoro jedynka robi tak ogromne wrażenie, to i dwójka musi rzucać na kolana!
Niestety, w przypadku sequela nie widać już tak ogromnej różnicy między jego zremasterowaną wersją, a pierwowzorem. Co nie zmienia faktu, że BioShock 2 również prezentuje się znacznie lepiej, niż w oryginale, a jego ociekające wodą korytarze wyglądają tak plastycznie, że nie sposób przejść obok nich obojętnie.
...i niebo Ameryki
Nazwijcie mnie bioshockowym heretykiem, ale zawsze wysoko ceniłem sobie kontrowersyjną, trzecią odsłonę serii. Dlatego też nie mogłem się oprzeć ciekawości, jak BioShock Infinite został odświeżony w ramach BioShock: The Collection. I w tym przypadku rewolucji wizualnej nie odnotowałem, ale... Mój Boże, już te kilka poprawek wystarcza, żeby każdy krajobraz zwalał z nóg!
Porzućmy więc czysto intelektualną analizę graficznych reform, która mogłaby wykazać ich kosmetyczny charakter, a zamiast tego pozwólmy przemówić emocjom. Bo oto BioShock Infinite w wersji na konsole ósmej generacji raz jeszcze zabiera nas w podróż przez tętniące kolorami ulice Columbii, pozwala podziwiać rozświetlone słońcem posągi proroka Comstocka i rzuca nas w wir podniebnych strzelanin.
Co tu dużo mówić, BioShock: The Collection przypomina o tym, że antyutopijne przygody nie zakończyły się na dnie Atlantyku, a BioShock Infinite, choć tak odmienny od poprzednich części serii, jest jej spektakularnym zwieńczeniem.
Słowa nie zawsze wystarczają . Zobaczcie więc sami jakie nowinki graficzne oferuje BioShock: The Collection
Światło, które nigdy nie gaśnie
Raz jeszcze rozpalono stare latarnie morskie, które rozświetlały nam niejeden wieczór spędzony przed ekranem. Okazało się, że tym razem ich blask jest jeszcze silniejszy, choć wciąż wskazuje tę samą drogę wiodącą do wirtualnej rozrywki z najwyższej półki.
Mówiąc mniej poetycko, BioShock: The Collection to pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów serii, ale także dla osób, które dopiero mają zamiar się z nią zapoznać.
Owszem, można tej kolekcji wytknąć kilka błędów, takich jak brak radykalnych zmian w mechanice rozgrywki czy też czysto kosmetyczne zmiany w grafice BioShock Infinite. Z drugiej strony – jeżeli skład wciąż jest zwycięski, to czy warto go zmieniać? Zwłaszcza, że w zamian otrzymujemy też cały pakiet dodatków, takich jak BioShock 2: Minerva's Den czy też BioShock Infinite: Burial at Sea.
Oczywiście, przygotowano dla nas też parę pomniejszych atrakcji, wśród których znajduje się reżyserski komentarz do pierwszego BioShocka, jak również muzeum porzuconych koncepcji z miasta Rapture.
BioShock: The Collection pokazuje nam odnowione oblicze kultowej serii, a jednocześnie udowadnia, że „osiągnięcie dna” wcale nie musi być określeniem pejoratywnym. Zwłaszcza, że porwane wyśmienitą rozrywką serca trzepoczą się w piersi, jak gdyby chciały się wzbić hen, wysoko, nad chmury.
Ocena końcowa:
- wszystkie części serii i rozszerzenia zebrane razem
- udoskonalona oprawa graficzna
- rozdzielczość 1080p
- 60 klatek na sekundę
- zawartość dodatkowa....
- ...której nie ma jednak zbyt wiele
- brak trybu multiplayer
- Grafika:
dobry plus - Dźwięk:
super - Grywalność:
super
Komentarze
29Co do remasterowania Bioshock to tu nie zgodzę się że jest to próba wyłudzenia kasy.
Dla posiadaczy starej wersji gra jest za darmo a celem są użytkownicy nowych konsol.
O ile wersje odświeżane dla obecnych użytkowników będą w gratisie to nie mam nic przeciwko wskrzeszaniu starych gier jeśli nie jest to kosztem zawieszania prac nad nowymi projektami :)
I gra w część pierwszą to istna walka z grą i ciągłe napięcie czy... gra nie wyleci do pulpitu :)
Zdarza się to w 2 momentach.
Po pierwsze wywołanie okna z mapą, a po drugie zapis gry. Co ciekawe jeśli zapisywaliśmy na ten sam zapis to gra nie dość że wyrzucała do pulpitu to jeszcze niszczyła ten zapis cofając nas do ostatniego auto-save.
W drugą zremasterowaną część gram już parę godzin i tu na szczęście można spokojnie oddać się podziwianiu widoków.