Kto powiedział, że gamingowe słuchawki muszą krzyczeć, że są dla graczy? Corsair HS50 nie ma ani kosmicznego wyglądu, ani barwnego podświetlenia czy przesadnie jaskrawych części. Mimo to sprzęt ten całkiem nieźle sprawdza się w roli towarzysza rozgrywek.
- bardzo dobra jakość wykonania,; - wytrzymała konstrukcja,; - świetna ergonomia i wygoda użytkowania,; - uniwersalność – nadają się i do PC, i do konsol,; - niezła jakość dźwięku w grach,; - dobrze zbierający, odłączany mikrofon…
Minusy…którego gniazdo przykrywane jest łatwą do zgubienia, malutką gumowaną zaślepką,; - na stałe przypięty kabel słuchawek,; - dość przeciętna izolacja od dźwięków otoczenia,; - brak sprzętowego sterowania głośnością chat<=>dźwięk z gry,; - nie za bardzo nadają się do słuchania muzyki
Corsair coraz mocniej rozpycha się łokciami na rynku akcesoriów dla graczy. Klawiatury, myszki, słuchawki, a nawet gamingowe fotele – wszystko to możemy już dostać z charakterystycznym pirackim logo. I dobrze, widać, że amerykańska firma próbuje na różne sposoby podbić serca fanów elektronicznej rozrywki.
Corsair HS50 - recenzja
Corsair HS50 to także jeden z efektów tej polityki – uniwersalne słuchawki dla graczy, których zakup nie ma rujnować kieszeni. W żadnym razie też nie ma oznaczać rezygnacji z komfortu zabawy. Przynajmniej takie były założenia, bo tworząc sprzęt tego rodzaju na pewne kompromisy pójść było trzeba.
Corsair HS50 czyli zabawa w trzy kolory
Nieco mylącym może być fakt, że słuchawki Corsair HS50 występują w aż 3 „wersjach” kolorystycznych – zielonym, niebieskim i czarnym. Zapytacie pewnie „a co w tym takiego dziwnego?” Niby nic, bo przecież wiele sprzętów dla graczy daje możliwość takiego wyboru.
A jednak w tym przypadku każdy z kolorów oznaczać ma inną platformę docelową – zielony ma kojarzyć się z Xbox One, niebieski z konsolą Sony, a czarny (którego pudełko, nie wiedzieć czemu, ma akcenty żółte) jest, według informacji podawanych na kartoniku, najbardziej uniwersalny oferując całą gamę wspieranych sprzętów – od peceta, po Nintendo Switch.
A najlepsze jest to, że każde z tych słuchawek to dokładnie te same Corsair HS50, z dokładnie tym samym zestawem dodatkowych akcesoriów. Tak naprawdę bowiem jedyną różnicą są drobne kolorystyczne akcenty – przeszycia na pałąku i barwne obwódki muszli.
Jak zauważyliście zapewne na zdjęciach w naszych testach znalazły się „zielone” Corsair HS50. I choć pudełko tego nie sugeruje bez problemu podłączyliśmy je i do Playstation 4, i do Nintendo Switch.
O tym jednak za chwilę. Wpierw dokładnie przyjrzyjmy się konstrukcji i jakości wykonania tychże słuchawek.
Sztuka kamuflażu
Choć Corsair zbyt mocno tego nie akcentuje, słuchawki HS50 mają sprawdzić się w każdych warunkach, a więc i podczas emocjonujących batalii, i w czasie drogi do kumpla, na grową imprezę. A na ulicy nie potrzeba krzykliwych słuchawek na uszach, bo i po co rzucać się w oczy.
I trzeba to producentowi oddać, że stonowane kolory, metalowa siateczka na nausznikach, przyjemny w dotyku pałąk obleczony skóropodobnym materiałem, z delikatnym, kolorowym przeszyciem sprawiają , że Corsair HS50 na pierwszy rzut oka nie wyglądają jak słuchawki gamingowe.
Dopiero bliższe przyjrzenie się w pewien sposób zdradza przeznaczenie tego sprzętu. Z boku, na lewym nauszniku, obok typowego pokrętła do regulacji głośności, znalazł się przycisk służący do wyciszania mikrofonu. Pytanie tylko – a gdzie jest sam mikrofon?
Początkowo znajdziecie go w pudełku. Tak, tak, tym razem postawiono na odpinane rozwiązanie. Gniazdo mikrofonu ukryto więc pod gumowana zaślepką na lewym nauszniku. Niestety, nie jest ona w żaden sposób z nią połączona przez co o zgubienie tego malutkiego elementu naprawdę nietrudno.
W zestawie znalazł się też rozgałęziacz zakończony dwoma wtykami 3-polowymi (słuchawki i mikrofon)
Samo podpięcie mikrofonu jest bajecznie proste. Elastyczny przewód zakończony 3,5 mm jackiem i specjalnie wyprofilowaną wtyczką nie da się osadzić inaczej. Co najważniejsze jednak 14 centymetrowe ramię mikrofonu daje ogromną swobodę jego ustawienia wedle własnych potrzeb.
Zresztą, nie tylko on daje takie możliwości. Skoro nadrzędnym celem producenta było zapewnienie użytkownikowi jak największej wygody to nie mogło też zabraknąć regulacji długości pałąka. Co ciekawe, dla łatwiejszego ustawienia słuchawek, po obu stronach, na wysuwanych elementach znalazła się stosowna podziałka.
A skoro jesteśmy już przy pałąku to trzeba jeszcze zwrócić uwagę na jedną rzecz – cała jego konstrukcja oparta została na metalowym szkielecie. Widać to choćby na zawiasach, na których osadzone zostały muszle. Zapewnia to wyjątkową trwałość słuchawek, ale też daje też wyraźnie odczuwalną ich sztywność. Szczególnie, gdy zakładamy je na głowę.
Na szczęście, dzięki wygodnym, dużym muszlom obitym ekoskórą i wypełnionym miękką pianką (z pamięcią kształtu) to pierwsze wrażenie dość szybko znika.
Specyfikacja techniczna Corsair HS50:
- Kompatybilność: Xbox One/PS4/PC/Mac/ Nintendo Switch
- Podłączenie: wtyk 3,5 mm
- Waga: 317 gramów
- Długość kabla: 1,7 m + 25 cm adapter z wtykiem słuchawkowym i mikrofonowym
Słuchawki:
- Konstrukcja: wokółuszna, zamknięta
- Przetwornik: dynamiczny, 50 mm
- Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 000 Hz
- Impedancja: 32 Ohm @ 1 kHz
- Średnica głośników: 50 mm
Mikrofon:
- Konstrukcja: odłączany, giętki pałąk o długości 14 cm
- Typ: jednokierunkowy, z systemem redukcji szumów i certyfikatem Discord
- Impedancja: 2.0k Ohm
- Pasmo przenoszenia: 100 Hz – 10 000 Hz
- Czułość: -40dB (+/-3dB)
W bój, z korsarzami na uszach
Najlepszym testem dla słuchawek dla graczy są oczywiście kilkugodzinne sesje w ulubione tytuły. No bo jak inaczej sprawdzić czy w czasie takiej rozgrywki głowa nie zaczyna się męczyć, a uszy nie cierpią od zbyt mocno uciskających muszli. Na szczęście z Corsair HS50 aż takich problemów nie ma.
Pomimo dość sztywnej konstrukcji szybko zapominamy o tym, że mamy słuchawki na głowie. Jedno do czego mogę się przyczepić to obicie szczytu pałąka. Mogłoby być bardziej miękkie. Wyraźnie czuć, że pianki jest w tym miejscu nieco za mało przez co w czasie dłuższych sesji komfort trochę spada.
Mówię tu jednak o korzystaniu z słuchawek dłużej niż 4 godziny, bo tyle mniej więcej spędzałem jednorazowo na pececie, bawiąc się w Heroes of the Storm.
Prawdziwy chrzest bojowy Corsair HS50 przeszedł jednak ze mną na konsolach. Najpierw katowałem te słuchawki podczas szalonych potyczek w Destiny 2 na Playstation 4, by później przeskoczyć na Xbox One i Assassin’s Creed Origins oraz betę Sea of Thieves. Na koniec zaserwowałem sobie jeszcze kilkugodzinny maraton w Monster Hunter: World.
I cóż mogę powiedzieć, w każdej z tych gier dźwięk wypadał nadspodziewanie dobrze. Co prawda, wybuchy i strzały w Destiny 2 nie wybrzmiewały tak dobrze jak na moim zestawie głośników, ale były porównywalne z tym co oferują dedykowane Playstation 4 słuchawki Sony.
Chyba najlepsze wrażenia dostarczyło mi połączenie Corsair HS50 i Monster Hunter: World. Odgłosy potworów podczas polowania, dźwięki zadawanych ciosów, a czasami i nieprzewidziane szumy tła (np. nadlatującej nagle drugiej bestii) – wszystko to słychać wyraźnie i bardzo naturalnie. Na tym tle troszkę gorzej wypadają dialogi, które zdają się być nieco przytłumione, ale nie jest to jakaś wielka wada.
Znacznie bardziej irytowała mnie niemożność szybkiego ustawienia odpowiedniego balansu między chatem głosowym a dźwiękami z gry. Cóż z tego, że dopinany mikrofon pozwala w każdej chwili dołączyć się do rozmowy z innymi graczami (i słychać mnie tam bardzo dobrze) skoro ja ich zwyczajnie nie słyszę, bo są skutecznie zagłuszani. Owszem, na konsolach mogę wejść do ustawień systemowych i dopasować wszystko do własnych potrzeb, ale w ogniu walki to raczej niewykonalne.
Pecetowcy też mogą na to narzekać, choć w ich przypadku znacznie bardziej przydałoby się oddzielne, dedykowane tym słuchawkom oprogramowanie. Niestety, tego tutaj zabrakło.
Pewnym mankamentem może być też brak pełnej izolacji od dźwięków otoczenia. Bo choć nauszniki dobrze przylegają do głowy to separacja nie jest stuprocentowa. Ja akurat lubię mieć pełną kontrolę nad tym co dzieje się wokół mnie podczas grania (rodzina, dwa szalone psy i te sprawy), ale znajdą się zapewne gracze, którym takie niepełne zanurzenie się w toczącą się na ekranie rozgrywkę będzie przeszkadzać.
Być może to działanie celowe, wszak wśród wspieranych urządzeń są i urządzenia mobilne. W tym przypadku jednak pojawi się dość znacząca wada Corsair HS50. To nie są słuchawki dla melomanów. Dość powiedzieć, że podczas słuchania muzyki bas nie wybrzmiewa jak powinien, wokal momentami jest przesadnie płaski i w ogóle cała scena wydaje się mocno przytłumiona.
W utworach, w których sporo się dzieje część instrumentów po prostu ginie w tle. No ale cóż, taki najwyraźniej jest urok słuchawek stricte gamingowych.
Hartowany komfort grania
Pomimo nie do końca spełnionych obietnic Corsair HS50 to ciekawa propozycja, w niezłej cenie (249-299 zł w zależności od wersji kolorystycznej). Przede wszystkim z uwagi na swoją uniwersalność – można je podłączyć praktycznie do wszystkiego co ma stosowne gniazdo. Nie da się jednak ukryć, że jest to sprzęt dedykowany graczom, i to tym, którzy nie szukają wodotrysków i nie potrzebują zaznaczać swojej odrębności.
Dla nich słuchawki mają grać dostarczając jak największych emocji podczas zabawy. I Corsair HS50 to właśnie robią. To dobry, wytrzymały i komfortowy sprzęt gamingowy. Tylko tyle, i aż tyle.
Ocena końcowa Corsair HS50:
- bardzo dobra jakość wykonania
- wytrzymała konstrukcja
- świetna ergonomia i wygoda użytkowania
- uniwersalność - nadają się i do PC, i do konsol
- niezła jakość dźwięku w grach
- dobrze zbierający, odłączany mikrofon...
- ...którego gniazdo przykrywane jest łatwą do zgubienia, malutką gumową zaślepką
- na stałe przypięty kabel słuchawek
- dość przeciętna izolacja od dźwięków otoczenia
- brak sprzętowego sterowania głośnością czat vs dźwięk z gry
- nie za bardzo nadają się do słuchania muzyki
Komentarze
16LOL to one prawie w ogóle wysokich częstotliwości nie mają xD