Obejrzeliśmy Cyberpunka 2077 na Gamescomie i nie ma co udawać – tytuł ten wygląda bardzo solidnie. Jednocześnie jednak między strzelaninami a zabawą cybergadżetami wciąż ciężko ocenić, jaka gra faktycznie kryje się pod wszystkimi fajerwerkami.
- bardzo rozbudowane i klimatyczne Night City,; - rewelacyjny scenariusz, barwne postaci i wartkie dialogi,; - pełna zwrotów akcji i emocjonująca intryga,; - gęsty, otwarty świat, w którym można się zagubić bez reszty,; - mnóstwo ciekawych zadań pobocznych,; - niezła oprawa wizualna, o ile tylko dysponujemy odpowiednio mocnym sprzętem,; - wpadająca w ucho ścieżka dźwiękowa,; - fenomenalny dubiing polski dubbing (z Michałem Żebrowskich, ma się rozumieć) i jeszcze lepszy ten angielski
Minusy- kulejąca mechanika strzelania i model prowadzenia pojazdów,; - przekombinowany rozwój głównego bohatera,; - sporo rozwiązań ściągniętych z Wiedźmina i innych produkcji,; - problemy z pecetową optymalizacją gry,; - masa błędów, niekiedy śmiesznych, a niekiedy niesamowicie irytujących, gdy w zasadzie uniemożliwiają dalszą zabawę
Tłumy i klimat
Ubiegłoroczne demo najnowszego dzieła twórców Wiedźmina 3 - Cyberpunk 2077 pokazało nam tłumy na ulicach Night City, jednak pod pewnymi względami otaczający nas ludzie wydawali się nie do końca namacalni, a z pewnością niezbyt interaktywni. W tym roku dało się poczuć, że jest inaczej.
Początek misji, którą wykonywaliśmy dla gangu mieszającego religię voodoo z zaawansowaną technologią rzucił nas w sam środek zebranego na pogrzebie tłumu, przez który nasz bohater - V musiał się przeciskać, by znaleźć informatora.
Przesuwanie się między skupionymi na ceremonii postaciami niezależnymi, a potem spacer przez targowisko pełne handlarzy i ich klientów, dało mi poczucie „namacalności” świata, której dotychczas mogło trochę braknąć.
Miło zobaczyć, że CD Projekt RED stara się pokazać żyjące miasto, gdzie ludzie zajmują się swoimi sprawami...
Atmosfera dwóch wprowadzających nas do misji lokacji także była całkiem wyrazista – miło zobaczyć, że CD Projekt RED stara się pokazać żyjące miasto, gdzie ludzie zajmują się swoimi sprawami, a nie tylko chodzą w kółko. Do tego jeszcze ten bojowy helikopter, który gdzieś w tle rozprawia się z gangami ostrzeliwującymi go z wnętrza wieżowca. Oj, można poczuć tu ciarki na plecach.
Cyberpunk 2077 i obietnice wyborów
Na Gamescom 2019 twórcy pokazali całkiem sporo – dwa warianty V, hackera i silnej soloski (nazwa klasy postaci) – pozwoliły rzucić okiem na różne style rozgrywki, nawet jeśli tak naprawdę sam wybór sprowadzał się tutaj do hakowania i skradania lub bycia silnym i głośnym.
Najwięcej opcji decyzyjnych czeka gracza w okienkach dialogowych, gdzie, jak na erpegowy styl przystało, możemy określić ton, jaki chcemy obrać w interakcjach oraz zadecydować, czy aby nie skorzystać dodatkowych opcji konwersacji zapewnianych przez pochodzenie postaci.
Tego elementu nie byliśmy w stanie jednak obejrzeć z bliska – prezentacja skupiała się na jednym, konkretnym sposobie prowadzenia fabuły, więc choć pojawiały się w niej sugestie, iż przynajmniej część rzeczy da się zrobić inaczej, na tę chwilę możemy tylko zgadywać, jak poważne konsekwencje miałoby to dla samej przygody. W porównaniu z dwoma innymi grami RPG, które prezentowano na Gamescomie – Wasteland 3 i Vampire: The Masquerade Bloodlines 2, wybory te wydawały się dość „bezpieczne”.
Jasne, decyzja o tym, czy pozwolimy szefowi gangu podłączyć się do procesora w naszym mózgu, czy nie, może zmienić jego nastawienie. Opcje dialogowe zdawały się jednak sugerować, że nawet, jeśli pomarudzimy trochę, a gość się na nas wścieknie, koniec końców i tak nie będziemy mieli zbytniego wyboru w kwestii tego, czy będzie nawijał do naszego ucha przez całą misję, czy nie.
To rozwiązanie dobre, jeżeli CD Projekt RED chce opowiedzieć spójną historię, dokładnie kontrolując kluczowe elementy fabuły. Może jednak sprawić, że Cyberpunk 2077 okaże się przedstawicielem jedynie wagi piórkowej na scenie gier RPG.
Czy bronie Cyberpunka 2077 się bronią?
Większość gamescomowego pokazu skupiała się na akcji, a nie rozmowach. Twórcy zaprezentowalii nam parę kreatywnych sposobów na wyeliminowanie wrogów – knockout z pomocą zhakowanego robota treningowego, przygniecenie podnoszącego ciężary gościa elektroniczną sztangą, czy ogłuszenie przeciwnika i wrzucenie go do maszyny do recyklingu.
Zobaczyliśmy też parę broni – zdjętą ze stojaka automatyczną wieżyczkę, której soloska używała jako zwykłego, choć solidnie „kopiącego” karabinu, nano garotę, której można używać jako bicza, a także wielki młot znajdujący się w posiadaniu szefowej wrogiego gangu. Szkoda, że tej ostatniej prowadzący pokaz nie chciał złapać w ręce, bo u naszej przeciwniczki świetnie sprawdzał się w niszczeniu przeszkód i sianiu zniszczenia. Ciekawe, jak wiele dałoby się nim zrobić jako gracz.
Samo strzelanie było natomiast dość monotonne. Choć wrogowie korzystali teraz z wszczepów sprawiających, że poruszali się super szybko, nie mogliśmy przetestować przeciw nim ani „mądrej” amunicji z poprzedniego pokazu, ani katany, którą V zgarnął pod jego koniec. Wszystko to zostawia pewien niedosyt, bo CD Projekt RED pokazał nam sporo fajnych rozwiązań i umiejętności, z których tym razem zupełnie nie korzystano. Skłania to do zastanowienia się, czy wszystkie te elementy są jeszcze w grze, jaką oglądaliśmy w tym roku.
Cyberpunk 2077 będzie czymś wielkim
Choć przewijające się wyżej uwagi mogą sprawiać wrażenie, że nie wierzę w powodzenie Cyberpunka 2077, jest dokładnie odwrotnie. Nie mam wątpliwości, że gra tworzona przez Redów będzie czymś naprawdę godnym uwagi.
Jednocześnie jednak, po dwóch godzinnych prezentacjach i zwiastunie czuję, że nie mam pełnej wizji tego, jak wyglądać będzie nadchodząca produkcja, a to pozostawia spory niedosyt. Cóż, pozostaje tylko czekać. Miejmy nadzieje, że kolejne pokazy i trailery wreszcie pokażą z czym tak naprawdę będziemy mieli tu do czynienia.
Komentarze
10