EA Sports UFC 2 to naprawdę mocne uderzenie. I mimo że cios ten nie pośle nas od razu na deski, to na pewno mocno nami zachwieje.
- świetna oprawa graficzna,; - bardzo dobre udźwiękowienie,; - wyjątkowo rozbudowana baza zawodników,; - ciekawy tryb kariery,; - klimat jak z prawdziwych zawodów UFC,; - walka w stójce sprawiająca ogromną frajdę…
Minusy- …którą zabija starcie w parterze, skomplikowane sterowanie.
EA Sports od lat przoduje w dostarczaniu graczom gier sportowych przeróżnej maści, od piłki nożnej w postaci serii FIFA, poprzez futbol amerykański, na hokeju kończąc. Do tej listy 2 lata temu dołączyły także mieszane sztuki walki, owocując powstaniem gry zatytułowanej po prostu UFC.
Jeżeli jakimś cudem nie wiecie co oznacza ten enigmatyczny skrót trzech literek, to szybko wyjaśniam, iż jest to amerykańska federacja organizująca walki w klatkach. Tutaj najgroźniejsi zawodnicy i zawodniczki mierzą się w jednych z najbardziej brutalnych pojedynków, jakie możemy legalnie oglądać.
W odróżnieniu od boksu czy nawet kickboxingu, w UFC można uderzać każda kończyną, a na dodatek podduszać zawodników czy zakładać im bolesne dźwignie na ręce i nogi. Sprawia to, iż oprócz efektywności, wyprowadzane przez rywali w UFC uderzenia są także bardzo widowiskowe.
Wściekłe pięści
Gra wita nas menu, którego oprawa jest, jakby to ująć, bardzo w stylu EA. Krzykliwa muzyka, mroczny grafit i kontrastujący ostry kolor, facjata znanego sportowca, masa opcji, których pewnie w życiu nie użyjemy, częste łączenie się z najróżniejszymi serwerami odpowiadającymi Bóg-wie-za-co, oraz powolne działanie.
Pod względem mechaniki EA Sports UFC 2 nie przypomina popularnych bijatyk dostępnych na rynku. Tu nacisk kładziony jest głównie na realizm. Dlatego celem w grze jest powalenie przeciwnika lub zadanie mu większej liczby celniejszych uderzeń, a nie, jak w na przykład w Mortal Kombat, doprowadzenie jego paska zdrowia do poziomu zero.
Dzięki temu naszą walkę możemy wygrać (lub przegrać) jednym, dobrze wymierzonym ciosem. Stąd i ogromnie ważne jest, abyśmy cały czas zachowali najwyższą czujność.
Jakby tego było mało sterowani przez nas zawodnicy, zupełnie jak na prawdziwym ringu, męczą się niemiłosiernie, a ich poobijane ręce i nogi z czasem zadają coraz mniej celne i widocznie słabsze uderzenia.
Rodzajów ciosów jest zresztą w grze cała masa, co przełożyło się na ilość używanych przez nasz przycisków na padzie. Zupełnie jak w Twisted Metal czy DMC: Devil May Cry, do absolutnie każdego guziczka na kontrolerze, programiści przypisali jakąś funkcję.
I tak prawe spusty odpowiadają za blok, lewe za kombinacje, jedna gałka służy do ruchu postacią, druga do walk w zwarciu, górne przyciski to pieści, dolne to nogi a krzyżaka używamy do zmiany postawy oraz do szykanowania przeciwnika.
Innymi słowy nasze palce mają tu co robić. Jak gdyby tego było mało, nasza postać może także stosować przeróżne serie uderzeń i kopnięć.
Dzięki temu, że programiści dali nam chyba z milion ciosów, walka w pozycji stojącej jest tu naprawdę intensywna i bardzo widowiskowa. Niestety tego samego nie da się niestety powiedzieć o starciach w parterze, które w porównaniu ze stójką, są drętwe i najzwyczajniej mówiąc nudne.
Wydaje mi się ze EA musi jeszcze popracować nad sterowaniem w walce na ziemi, bo zwyczajne wybieranie z mini menu pozycji jaką ma przybrać nasza postać, potrafi skutecznie ostudzić emocje. Dodatkowo zdarza się, że w parterze nasz przeciwnik tak nas przyblokuje, iż za żadne skarby nie jesteśmy w stanie w jakikolwiek sposób wyjść z klinczu.
Na deser pozostały nam jeszcze dźwignie i duszenia, z których ochoczo korzystają wojownicy z UFC 2 . Stosując te manewry, wybierane zresztą podobnie z koszmarnie małej listy, wymuszamy na przeciwniku natychmiastowa kapitulację.
Gdzie tkwi haczyk? Cóż, techniki te, choć wyjątkowo skuteczne, strasznie trudno sfinalizować przez co wyjątkowo często naszemu rywalowi udaje się uciec z uścisku.
Generalnie w EA Sports UFC 2, aby skutecznie założyć dźwignię, należy wygrać z naszym rywalem w minigrę. Pozwólcie jednak, że nie opiszę tutaj jej zasad, gdyż są one tak skomplikowane, że nawet samym twórcom gry zajęło to ponad 10 kart samouczka.
Oczywiście poświęcając odpowiednią ilość naszego czasu, ostatecznie uda nam się opanować tę sztukę, lecz nie każdy ma na to czas i nerwy, zwłaszcza kiedy walka w samej stójce jest tak satysfakcjonująca.
Niestety natłok rzeczy, na które musimy zwracać uwagę oraz bardzo rozbudowane sterowanie nie każdemu przypadnie do gustu i gracze przyzwyczajeni do uproszczonej mechaniki Injustice czy nieśmiertelnego Mortal Kombat, mogą zrazić się najnowszym dziełem EA Sports.
Od zera do bohatera/bohaterów
EA Sports UFC 2 oferuje nam kilka sposobów zabawy. Zapewne najczęściej uruchamiana opcją będzie szybki pojedynek, który możemy stoczyć z kolegą z kanapy lub z kimś z cyberprzestrzeni. Warto wspomnieć, iż łączenie się z innym graczem trwa tutaj naprawdę chwilkę. Z gier, w jakie miałem przyjemność grać ostatnio, chyba tylko Rocket League równie szybko parował nas z przeciwnikiem.
Samych zawodników drugiej odsłonie UFC jest tu grubo ponad dwieście, wiec na pewno każdy znajdzie tu postać odpowiadająca swoim gustom i wymaganiom. Warto wspomnieć, iż w EA Sports UFC 2, obok napakowanych testosteronem samców, pogramy także płcią piękną.
Podobnie jak w praktycznie każdej sportowej produkcji EA, także i w UFC 2 mamy możliwość wykreowania i poprowadzenia swojej własnej drużyny do zwycięstwa w trybie Ultimate Team. Każde zwycięstwo przekłada się tu na wirtualną walutę, za którą możemy dokupować karty z umiejętnościami by dalej rozbudowywać swój zespół.
Odniosłem jednak wrażenie, ze ten tryb jest tu wstawiony trochę na siłę. UFC to nie zespołowe zawody i z ta myślą kołatająca się w mojej głowie, o wiele lepiej bawiłem się rozwijając swojego zawodnika w trybie solowej kariery, niż budując zwycięską drużynę.
Według mnie to właśnie tryb kariery jest prawdziwą perełką tejże produkcji. To w nim możemy od zera stworzyć swoją postać i rozwijać ją, pnąc się na sam szczyt światowych rankingów. Co więcej, za sprawą dość rozbudowanego edytora nic nie stoi na przeszkodzie by upodobnić naszego wojownika do nas samych . Wymaga to jednak nieco czasu i pewnych ustępstw, choćby ze względu na dość mała bazę fryzur czy tatuaży.
Do gustu przypadł mi sposób, w jaki szykujemy się do właściwego pojedynku. Po zaakceptowaniu rywala z listy dostępnych przeciwników i podglądnięciu jego statystyk, nasz zawodnik przechodzi do sali treningowej. Na niej wybieramy czy chcemy się podszkolić z walki w parterze, stójce czy też zwarciu.
Ilość dostępnych ćwiczeń jest uzależniona od tego jak mocny jest nasz przeciwnik. Musimy jednak uważać intensywnością treningu, bo już na tym etapie bardzo łatwo o kontuzję. I tu ponownie w EA Sports UFC 2 do głosu dochodzi realizm. Parę razy zdarzyło mi się bowiem przeszarżować z ćwiczeniami, co negatywnie odbiło się na sile mojego ciosu oraz odporności uszkodzonej kończyny.
Niemal fotorealistyczny łomot
EA Sports UFC 2 wygląda więcej niż dobrze. Dość powiedzieć, że odpalając zapisane na mojej konsoli powtórki, koledzy pytali się mnie czy to naprawdę gra czy też przypadkiem nie puszczam im jakiejś transmisji z gali MMA.
Nie da się ukryć – dzięki wykorzystaniu silnika Ignite gra potrafi zerwać przysłowiowa czapkę z głowy swoją mnogością detali i pieczołowitością odwzorowania zawodników.
Podczas samej walki, wraz z upływem czasu, nasza postać widocznie się poci, a mocno poobijane miejsca puchną i obficie krwawią. Zdarzało się, że po bardzo intensywnej potyczce mata wyglądała jak moja biała koszula po wieczorze degustacji czerwonego wina.
Przy całym tym graficznym przepychu szkoda trochę, że tło nie dorównuje jakości pierwszemu planowi. Poza naszymi zawodnikami cała reszta wygląda jak z poprzedniej generacji. Nie rzucałoby się może to tak bardzo w oczy, gdyby nie powtórki i wstawki filmowe, skupiające się na publiczności.
Co gorsza, replaye mają też bardzo irytująca manierę zasłaniania walczących zawodników głową sędziego czy fragmentem klatki. I tu cieszę się, że PlayStation 4 nagrywa nasza rozgrywkę, bo gdyby nie ta funkcja to przez szaloną kamerę w EA Sports UFC 2, ominęłoby mnie wiele ciekawych nokautów.
Ciężko przyczepić się za to do udźwiękowienia gry. Odgłosy pięści, łokci i kolan, lądujących na mokrych twarzach i tułowiach zawodników są wyjątkowo soczyste i realistyczne. Drobne zastrzeżenia mogę mieć jedynie do stosunkowo mało różnorodnej warstwy muzycznej.
EA Sports UFC 2 odnosi zwycięstwo na punkty
Druga odsłona UFC od Elektroników jest bardzo specyficzną produkcją. To z pewności nie kolejna, szybka mordoklepka, a bardziej rozbudowany symulator wojownika MMA. I z taką myślą w głowie musimy do tej gry podejść. Jeżeli przebolejemy bardzo skomplikowane sterowanie i poświęcimy sporo czasu na trening, to może się okazać, że pochłonięci arcyciekawą rozgrywką, zapomnimy o Street Fighterze czy Mortal Kombat.
EA Sports UFC 2, pomimo paru drobnych wad, ostatecznie zaskarbił sobie moja sympatię. Może nie będę miał czasu piać się po szczeblach kariery czy bawić na sali treningowej, ale na pewno, w jakiś weekendowy wieczór, chętnie odpalę sobie tę produkcje by zmierzyć się z narzeczoną i sprawdzić które z nas wymiata na ringu.
Ocena końcowa:
- świetna oprawa graficzna
- bardzo dobre udźwiękowienie
- wyjątkowo rozbudowana baza zawodników
- ciekawy tryb kariery
- klimat jak z prawdziwych zawodów UFC
- walka w stójce sprawiająca ogromną frajdę....
- ...którą zabija starcie w parterze
- skomplikowane sterowanie
- Grafika:
dobry plus - Dźwięk:
dobry plus - Grywalność:
dobry
Komentarze
3