GT6 to gra nastawiona na realizm. Nie będziemy tutaj szaleć po alejkach kosząc śmietniki, nie będzie nas goniła policja, nie będziemy rozbijać samochodu w drobny mak i nie będziemy wyskakiwać w powietrze z wiaduktu, który nagle się kończy. Zamiast tego warto nastawić się na realistyczne zachowanie wozu w czasie poślizgów, hamowania i pokonywania zakrętów oraz elegancką jazdę po torze, gdzie liczy się odpowiednia linia jazdy i właściwy moment rozpoczęcia i zakończenia hamowania. Jeśli ktoś liczy na doznania podobne do Need For Speeda, to niech lepiej omija GT6 z daleka.
Oprócz ponad tysiąca samochodów do wyboru mamy też kilkadziesiąt torów w różnych konfiguracjach. Są to zarówno tory realnie istniejące (i całkiem dobrze odwzorowane), jak i te wymyślone (znane nawet z pierwszej wersji Gran Turismo). Ścigać będziemy się o każdej porze dnia i nocy i w różnych warunkach pogodowych.
Jedną z moich ulubionych konfiguracji jest wschód słońca połączony z lekkimi opadami deszczu. Wtedy umiejętności kierowcy i możliwości samochodu wystawione są na prawdziwą próbę. W grze są tak naprawdę dwa podstawowe style jazdy – z włączonymi wspomagaczami lub bez nich. Różnica jest kolosalna. Po wyłączeniu kontroli trakcji, ABS'u i innych wodotrysków samochód zmienia się nie do poznania. Zwykły 250-konny Nissan Silvia Spec-R Aero (S15), który wcześniej jeździł potulny jak baranek nagle zamienia się w idealny wóz do driftowania sprawiający ogromną frajdę z jazdy tak po suchej, jak i mokrej nawierzchni. Jazda bez wspomagaczy podczas wyścigów polecana jest jednak wyłącznie doświadczonym graczom, którzy dobrze wyczuli już dany samochód.
Pojazdy się nie niszczą w sposób intensywny. Nie rozpadną się na torze, ale na karoserii mogą być widoczne ślady uderzeń. Po pewnym czasie trzeba jednak będzie zregenerować silnik i przywrócić sztywność nadwozia.
Po udanym wyścigu owoce swojej pracy można podziwiać w naprawdę atrakcyjnych „replayach”. Ponownie ujawnia się w nich wiek konsoli PS3, który nie pozwala uzyskać maksymalnie zaawansowanych efektów, ale odnoszę wrażenie, że Polyphony Digital dotarło do granic możliwości tej platformy sprzętowej.
Mocy przybywaj!
Oczywiście nawet takiego „skromnego” Nissana Silvię można całkiem pokaźnie podrasować. Jest to jedna z rzeczy, które zawsze robiły duże wrażenie w Gran Turismo. Do wyboru mamy 5 kategorii głównych: opony, zawieszenie, układ napędowy, moc i nadwozie. Wybór części jest nawet bogatszy niż w GT5. Dopasować możemy wszystko od lżejszej maski z włókna węglowego, poprzez izometryczny kolektor wydechowy, aż po dyferencjał centralny z rozkładem momentu obrotowego i w pełni konfigurowany zestaw zawieszenia. Nieco zdziwiła mnie za to obecność butli z podtlenkiem azotu, która typowa jest dla prostych ścigałek pokroju Need for Speed, ale przecież nikt nikomu nie każe jej instalować – wyścigi można wygrać również bez niej. W większości przypadków moc ma drugorzędne znaczenie. Bardziej liczą się umiejętności kierowcy, odpowiednia technika jazdy oraz optymalne ustawienia samochodu.
Nic nie stoi też na przeszkodzie, aby zmieni wygląd samochodu. Do wyboru mamy imponujący (znacznie szerszy niż w GT5) zestaw felg, dodatkowe spoilery i inne elementy poprawiające aerodynamikę. Na koniec pozostaje tylko lakierowanie i już można cieszyć się odświeżonym i znacznie lepiej jeżdżącym samochodem. Każdy element ma wpływ na jakość prowadzenia (no może oprócz lakieru);-)
W grze znalazło się również szereg zawodów specjalnych, które odblokowywane są w miarę naszych postępów. Należą do nich na przykład festiwal aut klasycznych w Goodwood, wyścigi z zadaniami, przerwa na kawę czy wyścigi jednej marki. Producent zafundował też fanom sekcję Vision GT, w której nabyć będzie można modele koncepcyjne, nieistniejące realnie, ale bardzo ciekawe ze względu np. na stylistykę lub rozwiązania techniczne. W chwili obecnej dostępny jest tam jeden (ale naprawdę odjechany) pojazd Mercedes-Benz AMG Vision Gran Turismo, ale kolejne samochody mają pojawiać się w przyszłych aktualizacjach.