Laptopy do gier przeszły długą drogę. Od komputerów, które z trudem radziły sobie z prostymi tytułami, do osiągnięcia wydajności wyższej niż w stacjonarkach.
Ech, pamiętam te czasy, kiedy na moim pierwszym laptopie udało mi się odpalić Gothica. Ta radość, kiedy okazało się, że gra działa płynnie. No prawie. Najpierw musiałem obniżyć jakość grafiki do minimum. I ustawić wyświetlanie w ramce. I przymknąć oka na sporadyczne zwolnienia animacji, w co bardziej wypełnionych akcją momentach.
Na usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że Gothic nie należał nigdy do najlepiej zoptymalizowanych produkcji, a mojego laptopa też trudno było nazwać gamingowym. Tak naprawdę, to bardziej nadawał się do takich gier jak Kierki (w które byłem, nie chwaląc się całkiem niezły).
Nie mniej tak rozpoczęła się moja przygoda z graniem na laptopie i trwa do dziś (w dużej mierze dzięki pracy w redakcji technologicznego portalu ;) Wiem, wiem – granie na laptopie to dla wielu ujma na honorze, a część osób uważa nawet, że nie ma czegoś takiego jak laptop do gier, ale konsekwentnie się z tym nie zgadzam. Obecnie te maszynki potrafią tak wiele, że mogą zawstydzić niejednego peceta, nie mówiąc o konsolach. Kosztują wprawdzie niemało, ale dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach. Zresztą o tym już kiedyś pisał w tekście – Laptopy do grania? To nie są tanie rzeczy.
Wbrew pozorom historia laptopów do gier nie jest tak długa jak można by się spodziewać. Pierwsze komputery tego typu pojawiły się w połowie poprzedniej dekady, czyli nie jest to jakaś odległa przeszłość. Może nawet wiele osób jeszcze pamięta te czasy? To właśnie w 2005 roku zadebiutował serwis YouTube (ktoś o nim słyszał może?), Microsoft ogłosił, że kolejna wersja ich systemu operacyjnego będzie nosić nazwę Windows Vista, Google kupuje Androida, debiutuje Xbox 360, a do kin trafia trzeci epizod Gwiezdnych Wojen, czyli Zemsta Sithów.
Ojciec chrzestny wszystkich laptopów do gier
Ale nie o tym chciałem pisać. Dokładnie w roku pańskim 2005 na rynku pojawił się pierwszy laptop, który można z czystym sumieniem nazwać gamingowym. Był to WidowPC Sting 917X2. Nie był to może najpiękniejszy z laptopów jaki do tej pory powstał, ale muszę przyznać, że jego design nadal jest...intrygujący. Spójrz tylko na tego olbrzymiego pająka na obudowie. Stanowi on zapowiedź czegoś naprawdę niebezpiecznego. I tak było w istocie.
Laptop zagrażał przede wszystkim portfelowi (jego cena wynosiła ok. 3500 dolarów), ale nie tylko. Podzespoły nie mogą dziś imponować, ale w momencie premiery tak było. Procesor AMD Athlon 64 X2, 2 GB pamięci RAM, karta Nvidia GeForce 7800GTX 256 MB oraz nagrywarka DVD. Do tego jeszcze ekran o przekątnej 17 cali i rozdzielczości aż 1900 x 1200 pikseli. Szacunek na dzielnicy dla każdego posiadacza tej Czarnej Wdowy – gwarantowany.
Początki bywają...dziwne
Na dzisiejszym rynku, praktycznie każdy producent ma w swojej ofercie laptopy stworzone z myślą o graczach. Wbrew sporej dawki hejtu osób, które łagodnie rzecz ujmując nie posiadają jednego z tych urządzeń (z wyboru, bądź po prostu nie stać ich na zakup takiego sprzętu), jest to naprawdę liczący się segment, który przynosi spore zyski. Dlatego Asus, MSI, Alienware, HP, Lenovo, Acer, czy Clevo dbają o to, aby popyt zaspokoić.
Pierwsze modele wyglądają dziś dość egzotycznie. No bo jak inaczej określić np. pierwszego laptopa Alienware z 2006 roku? Był to model Aurora m9700 i nie można określić go inaczej niż jak sprzęt z innej planety.
Źródło zdjęcia - Notebookcheck.com
Cała konstrukcja jest wściekle zielona, czyli dobrze wpisuje się w nasze postrzeganie kosmitów, którzy pojawiają się w logo marki. Czy może to się podobać? Cóż, odpowiem dyplomatycznie – widok tego laptopa z pewnością może zaskoczyć.
Źródło zdjęcia - Notebookcheck.com
Także jego podzespoły robiły wrażenie. Dwie karty graficzne Nvidia Geforce 7900GS w trybie SLI oraz procesor AMD Turion 64 ML-44 stawiały czoła każdej ówczesnej grze.
Pierwszy Asus z serii ROG (Republic of Gamers), czyli pochodzący z 2007 roku model G2P nie prezentuje się aż tak ekstrawagancko, ale też różni się mocno od współczesnych modeli, które można zobaczyć na półkach sklepowych.
Spójrzcie tylko na szereg czerwonych światełek po bokach klawiatury oraz panel roboczy z jasną wstawką w przedniej części. Do tego jeszcze błyszcząca powierzchnia, która błyskawicznie się palcuje. No ale przecież nie wygląd był najważniejszy. W środku zainstalowano procesor Intel Core 2 Duo T7600 i grafikę ATI Mobility Radeon X1700, 2 GB pamięci RAM oraz 17-calowy ekran o rozdzielczości 1440x900 pikseli.
Równie efektownie prezentuje się pierwszy laptop dla graczy od MSI. Był nim GX600 Extreme, a w jego stylistyce jak widać dominowały płomienie. Sama obudowa była mocno kanciasta, a panel roboczy jest błyszczący, co nie jest zbyt praktycznym rozwiązaniem. Pierwsza z gamingowych konstrukcji MSI była wyposażona w ekran 15,6-calowy (dostępna była także wersja z 17-calowym wyświetlaczem), a na pokładzie miała procesor Intel Core 2 Duo T7500 oraz grafikę Nvidia Geforce 8600M GT oraz 2 GB pamięci RAM DDR2.
Opisując początki laptopów do gier nie sposób nie wspomnieć o firmie Clevo, produkującej tzw. kadłubki, czyli laptopy, w których można dowolnie zmieniać podzespoły, co jest ich zdecydowanie największą zaletą. Pierwsze modele gamingowe pojawiły się na przełomie lat 2005/2006. Na uwagę zasługuje szczególnie M570U. Jak się prezentował? Z pewnością był mniej krzykliwy od konkurencyjnych modeli, co zresztą pozostało znakiem rozpoznawczym marki.
A jak wyglądała jego konfiguracja? Procesor Intel Core 2 Duo T2600, grafika Nvidia Geforce 7900 GTX i 2 GB RAM DDR2, czyli podobnie jak we wcześniej wymienionych modelach.
Branża się rozkręca
Początki jakie były, już widzieliśmy. A jak to wyglądało dalej? Kolorowo :) Charakterystyczną cechą modeli gamingowych jest do dziś efektowny design z barwnymi wstawkami, podświetlaną klawiaturą i drapieżnie zarysowaną linią obudowy. Każdy z producentów dopisuje też do swoich modeli odpowiednią filozofię.
Przykładowo wygląd laptopów Asus z serii ROG jest inspirowany myśliwcami F-117. Faktycznie można doszukać się tutaj podbieństw. Czy model G73 jest również niewykrywalny dla radarów? Tego nie zdołałem zweryfikować, ale wiem, że laptop ten do dziś prezentuje się bardzo dobrze.
Alienware też zmieniał się na przestrzeni lat. Największa zmiana nastąpiła w 2010 roku. Tak prezentował się model M11x. Krzyklwą zieleń zastąpiła elegancka czerń i czerwone elementy.
MSI też przeszło długą drogę. Pierwsze model, który mógłbym nazwać stonowanym to MSI GT780, który pojawił się na rynku w 2011 roku. Jak widać obudowa jest dość szeroka, laptop ma spore rozmiary, ale prezentuje się już całkiem współcześnie.
A jak to wygląda obecnie?
W aktualnej ofercie firmy Asus można znaleźć dwie serie. Pierwsza to klasyczne, spore pod względem rozmiarów laptopy G753 oraz znacznie smuklejsze z serii ROG Strix. To właśnie ten ostatni trend jest coraz bardziej popularny wśród producentów. Dzięki zastosowaniu bardziej wydajnych układów chłodzenia stało się możliwe odchudzenie konstrukcji, a tym samym zwiększenie mobilności laptopów. Tak prezentuje się Asus ROG Strix GL502.
MSI także ma w swojej ofercie dwie główne linie produktowe dla graczy. Jedną z nich jest seria Stealth - ze smukłymi obudowami.
A zdecydowanie bardziej imponującą pod względem podzespołów i rozmiarów jest flagowa seria GT, której model GT83VR prezentuje się tak okazale.
A co słychać u Della? Konsekwentnie rozwiajana seria Alienware obecnie obejmuje wiele modeli, m.in. klasyczny model z 17-calowym ekranem, czyli Dell Alienware 17.
A także wersja mobilna z ekranem o przekątnej 13 cali. Dla każdego coś miłego.
Jeszcze słówko o laptopach zbudowanych na bazie kadłubków Clevo. Wiele firm korzysta z tego rozwiązania. M.in. Dream Machines. Koncepcja dowolnej konfiguracji podzespołów nie uległa oczywiście zmianie. Inny jest natomiast ich wygląd - chociaż wciąż jest to dość ascetyczna konstrukcja. Tutaj także są dostępne mniej i bardziej smukłe konstrukcje. Model z cieńszą obudową prezentuje się wersja "light" - G1050.
A tak wersja "pełnowymiarowa" X1060.
HP Omen zadebiutował w 2014 roku i chociaż nie zdobył od razu wielkiej popularności, to producent nie rezygnuje ze swojej gamingowej marki, systematycznie odświeżając te modele, które trzeba przyznać, są konkurencyjne zarówno pod względem jakości, wydajności jak i ceny.
Acer też jest obecnie mocno obecny w segmencie laptopów do gier, głównie za sprawą serii Predator. Miałem okazję je testować i muszę przyznać, że zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Jest to solidna, masywna konstrukcja z czerwonymi elemntami i charakterystycznym logo na pokrywie. Ciekawostką jest dodatkowy wentylator, który można zainstalować zamiast napędu optycznego.
Lenovo także weszło w segment gamingowy z serią IdeaPad Y. Obecnie przeszła ona lekką metamorfozę i zyskała dodatkową nazwę - Legion. Tak oto prezentują się w swojej najnowszej odsłonie.
Poproszę laptopa do gier i skrzynkę piwa stację dokującą
Chcąc odpowiedzieć na częste narzekanie na niewystarczającą wydajność laptopów gamingowych, producenci imali się różnych rozwiązań. Jednym z nich było stworzenie stacji dokujących, z upakowaną w środku, desktopową karta graficzną. Coś takiego stworzyło MSI w swoim laptopie GS30 Shadow. Z pozoru jest on bardzo niepozorny i przypomina raczej ultrabooka.
Tego samego nie można powiedzieć o stacji dokującej, która ma rozmiary...drukarki. Trudno raczej zabierać ją ze sobą, więc kwestia mobilnego grania raczej nie wchodzi w grę. Ale za to można korzystać z laptopa np. w pracy, a potem po przyjściu do domu podłączyć go do stacji i spokojnie pograć. Takie dwa w jednym.
Także firma Dell zdecydowała się na stworzenie podobnego urządzenia. Alienware Graphics Amplifier. Wygląda on jak miniaturowy pecet, a w środku można zainstalować desktopową kartę graficzną. Oczywiście stacja działa wyłącznie z laptopami Alienware (wybranymi modelami).
Z kolei Asus stworzył nieco inny dodatek do swoich laptopów z serii ROG. Modele oznaczone GX700 i GX800 sprzedawane są z dodatkowym modułem Hydro Overclocking System z chłodzeniem cieczą, dzięki któremu podzespoły nie będą się przegrzewać nawet po ich podkręceniu, celem zwiększenia ich wydajności.
Więcej, mocniej, szybciej - Acer Predator 21X
A teraz coś bardziej naprawdę wyjątkowego. Laptop, który można określić jako „niedorzeczny, czy absurdalny”, ale jednego odmówić mu nie sposób. To kawał konkretnego sprzętu, który stworzony został chyba głównie po to, aby pokazać, że można. Acer idąc tropem himalaistów wspinających się na najwyższe szczyty ziemi dlatego, że one tam są, postanowił zbudować laptopa, który jest takim Mount Everestem.
Wymieniać jego cechy można długo, ale nie sposób nie zacząć do wyglądu. To ważące prawie 9 kilogramów cudo trudno wprawdzie nazwać mobilnym, ale skoro ma wbudowany akumulator, to ostatecznie jest przecież laptopem. Nie tylko jego waga robi wrażenie. To przede wszystkim 21-calowy, zakrzywiony ekran – pierwszy tego typu zastosowany w laptopie. Wbudowano tutaj także technologię śledzenia wzroku Tobii usprawniającą namierzanie wrogów i celowanie.
A co z podzespołami? Trzymajcie się fotela. W środku tego monstrum zainstalowano dwie karty graficzne Nvida Geforce GTX 1080, 64 GB pamięci RAM i procesor Intel Core i7-7820HK z możliwością podkręcania. Nieźle, co? Całość chłodzona jest 5 wentylatorami (bo czemu by nie).
Już biegniecie do sklepu? To może jeszcze trochę się wstrzymajcie. Jego cena to 10 tysięcy. Euro. Auć.
W trójkę zawsze raźniej - Razer Project Valerie
Skoro można zrobić laptopa z 21-calowym ekranem, to czemu by nie stworzyć modelu z trzema? Logika może to pokrętna, ale kto by się tym przejmował. Na pewno nie firma Razer, która zaprezentowała Project Valerie – laptop wyposażony w trzy 17,3-calowe wyświetlacze o rozdzielczości 4K każdy.
Rozwiązuje to odwieczny problem laptopów, dając do dyspozycji wprost olbrzymią przestrzeń roboczą. Powstaje wprawdzie pytanie, czy pojedyncza karta graficzna Nvidia Geforce GTX 1080 da radę to obsłużyć, ale nie mniej jest to bardzo odważny krok w zupełnie nowym kierunku.
Dokąd zmierzamy? Co dalej?
Trendy są dwa. Z jednej strony mamy takie konstrukcje jak wspomniane wcześniej potężne konstrukcje imponujące rozmiarami i możliwościami. Z drugiej strony mamy też tendencje do projektowanie obudów tak smukłych i lekkich jak to tylko możliwe. Nvidia opracowała standard Max-Q, który zakłada odchudzenie laptopów o nawet jedną trzecią, przy jednoczesnym wzroście wydajności. Będzie to możliwe dzięki zastosowaniu zoptymalizowanej architektury Pascal obejmującej układy graficzne Geforce GTX 1080, GTX 1070 i GTX 1060.
Powstaje w tym miejscu pytanie o chłodzenie i kulturę pracy tak cienkich laptopów, ale producent rozwiewa te obawy, twierdząc, że nie będzie to stanowiło problemu. Cóż, pożyjemy zobaczymy. Wszyscy czołowi producenci, czyli Acer, Alienware, Asus, Clevo, Dream Machines, Gigabyte, HP, Lenovo i MSI mają zaprezentować w drugiej połowie 2017 roku swoje modele zgodne ze standardem Max-Q. Możecie być pewni, że dokładnie się im przyjrzymy.
Wygląda więc na to, że przyszłość dla graczy rysuje się w jasnych barwach, a z tego można się przecież tylko cieszyć, prawda?
Komentarze
19"Laptopy do gier przeszły długą drogę. Od komputerów, które z trudem radziły sobie z prostymi tytułami, do osiągnięcia wydajności wyższej niż w stacjonarkach."
Poważnie?
Zgodzę się, że laptopy mają za sobą bardzo długą ewolucję i z pewnością jeszcze długa przyszłość przed nimi. Jednak twierdzenie, że wydajnością przewyższają rozwiązania stacjonarne jest zwykłym bajaniem...
Ale dobrze, może autor poda jakieś materiały potwierdzające owe słowa? Oczywiście, nie mówimy tutaj o porównaniu typu: najnowszy notebook przeciwko budżetowemu, kilkuletniemu PeCetowi.
Najlepiej wraz z cenami, bowiem stawianie obok siebie laptopa za np. 11 000 PLN oraz zestawu PC za 3500 PLN jednak mija się z celem.
Prawda?
Mam wrażenie, że tutaj już niedługo będziemy czytać o zabobonach i czarach rodem z Harrego Pottera.
Nie rozumiem po co męczyć się na lapku. Ani to mobilne, ani wydajne, ciche czy nawet ogromna bateria tutaj nic nie daje do zwykłych codziennych prac.
Kiedyś i ja dałem się nabrać na tą bajeczkę. To był wielki błąd.
Duże, grzejące się, mało wydajne, drogie. Po 2ch latach do wyrzucenia - mój GE70 (i7 + 765m) - w środku się po prostu stopił i zamienił w breję.
Nie polecam. Lepiej kupić normalnego lapka a do grania PsVitę, Switcha czy po prostu dobry smartfon.
Nie wiem do kogo są kierowane takie produkty - dla gówniaków za drogie, profesjonalista nie kupi lapka w takie wieśniackie tribale. Na takim 15.4 czy 17 cali ekranie i tak nie pograsz w samolocie bo to za duże.
Pierwszy link nie działa dzień po napisaniu artykułu.
Weźmy np. lenovo Y510p. Podzespoły to między innymi Intel i5 lub i7 - 4 generacji i karta graficzna Geforce GT 750M. Jedna lub dwie.
Ludzie na niego wydali dość duże pieniądze, jednak Lenovo ich sobie olało. Przyszedł Windows 10 i okazuje się, że bios nie jest aktualizowany, pod Windows 10 działa tylko grafika zintegrowana Intela, a ta druga leży odłogiem. To po co takie laptopy kupować? Przykład tego Lenovo mówi że nie warto. Zdecydowanie lepiej jest zmontować komputer stacjonarny do gier. A laptopa mieć prostego, tylko ze zintegrowaną grafiką w procesorze - jako typowo mobilne urządzenie.