Kto mówi, że postapokaliptyczny świat musi być szarobury? Horizon Zero Dawn ma własną wizje – barwniejszą, ciekawszą i, co najważniejsze, szalenie wciągającą.
- przepiękny, otwarty i wyjątkowo sugestywny, żyjący świat,; - świetna oprawa audiowizualna,; - zapierające dech w piersiach lokacje,; - przemyślana i wyjątkowo satysfakcjonująca mechanika walki,; - mnóstwo zadań do wykonania,; - rewelacyjny klimat,; - ciekawa fabuła…
Minusy…choć miejscami dość przewidywalna,; - niezbyt rozgarnięta sztuczna inteligencja przeciwników,; - spory rozstrzał między dubbingiem a napisami,; - niektóre dialogi zbyt teatralne,; - sporadyczne błędy techniczne.
Od Killzone do Horizon Zero Dawn
Pamiętacie pierwszą zapowiedź nowej gry Guerrilla Games? Targi E3 2015 roku, konferencja Sony i naprawdę spore zaskoczenie. Ludzie od Killzone robią coś innego niż strzelanina? Nie może być. A jednak ujawniony wówczas materiał nie tylko pokazał, że potrafią oni oderwać się swojego tasiemca i zaserwować coś znacznie ciekawszego, ale też, że to co mają w zanadrzu to potencjalny wielki hit.
Echo tych pierwszych zwiastunów jeszcze długo rozbrzmiewało w sieci. Także głosami sceptyków, którzy poddawali w wątpliwość nie tylko sam pomysł na postapokaliptyczny świat opanowany przez maszyny, ale i techniczne możliwości Playstation 4 do jego zaprezentowania. I cóż teraz, już po premierze można im powiedzieć? Chyba najodpowiedniejsze będzie - „Szach mat, hejterzy”. A oto dlaczego.
Maszyny są cacy, mówili
Albert Einstein powiedział kiedyś „Nie wiem jaka broń będzie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie na kije i kamienie”. Niby nic odkrywczego, ale jakoś dotąd nikt nie skojarzył takiej wizji apokalipsy z buntem maszyn.
No może nie tak do końca, bo przecież mamy choćby Terminatora. Tam jednak ludzkość broni się korzystając z nowoczesnej technologii. Horizon Zero Dawn idzie tymczasem znacznie, znacznie dalej prezentując nam świat, w którym jedynymi pozostałościami po dawnej, zapomnianej już cywilizacji są ruiny…i roboty udające zwierzęta. Co więcej, ponoć początkowo nie były one wcale wrogo nastawione do człowieka.
I chyba najlepsza w Horizon Zero Dawn jest właśnie ta specyficzna koegzystencja maszyn i ludzi, którzy, choć prymitywni i podzieleni na zwalczające się plemiona, potrafią na nie polować i korzystać z ich części. Ba, cała nowa cywilizacja zbudowana jest tu na tym właśnie dość osobliwym fundamencie. A przynajmniej była do czasu pojawienia się naszej rudowłosej bohaterki Aloy.
Poznajemy ją wcześnie, gdy ma zaledwie kilka miesięcy. Wychowywana z dala od plemienia, nie wiadomo dlaczego traktowana jako wyrzutek, z czasem wywalczy sobie miejsce pośród myśliwych. Niestety, jak to zwykle bywa w takich opowieściach będzie to dopiero początek jest prawdziwej podróży.
Podróży, która ma odpowiedzieć na piętrzące się pytania – kim jest? Skąd naprawdę pochodzi? Dlaczego ktoś chce jej śmierci? I co z tym wszystkim mają wspólnego coraz bardziej agresywne maszyny?
Im dalej w las tym więcej...zabawy
Wbrew pozorom cały ten przydługi wstęp w Horizon Zero Dawn nie jest jakoś szczególnie porywający. A i przysłowiowe trzęsienie ziemi cechujące ponoć dobry film bądź grę nie dość, że przychodzi tutaj dość późno to jeszcze jest stosunkowo słabe. I gdybym wówczas odłożył pada pewnie bym tak szybko do Horizon Zero Dawn nie wrócił. I to byłby wielki błąd.
Wszystko zmienia się bowiem, gdy wielki świat w pełni otwiera przed nami swoje podwoje. Powoli odkrywamy kolejne krainy, poznajemy inne plemiona, napotykamy nowe typy maszyn i znajdujemy najefektowniejsze sposoby walki z nimi. Wreszcie też ze znajdowanych okruchów dawnej cywilizacji (notatek cyfrowych, wiadomości holograficznych czy „kubkowych” reliktów) budujemy historię jej upadku.
Celowo nie wspomniałem wyżej o odkrywaniu dziedzictwa naszej bohaterki. Ale nie dlatego, że jej historia nie jest ciekawa. Nic z tych rzeczy. Po prostu znaczenie większą przyjemność sprawiały mi w grze wszystkie te poboczne aktywności – od polowań, poprzez wykonywanie zadań dodatkowych, po najzwyklejsze zbieractwo. Szczególnie, że wszystko to premiowane jest punktami doświadczenia, którymi później rozwijamy naszą postać.
Jedyne do czego mogę się przyczepić to nieco przekombinowany system łupów. Ilość przeróżnych rzeczy, które można w Horizon Zero Dawn zebrać czy to z pokonanych wrogów i zwierząt czy rosnących samopas przyprawia o ból głowy. Bo choć każda z nich jest dość czytelnie opisana do czego można ją wykorzystać to brakuje szczegółowego jakiegoś wskazania, które w dalszej grze (po wytworzeniu już wszystkich modyfikacji ekwipunku) nie będą już przydatne i mogą bez obaw zostać sprzedane.
Za to sama walka z maszynami w Horizon Zero Dawn to już czysta przyjemność. Dzięki wyposażeniu Aloy w specjalny holograficzny komputer zwany tu fokusem możliwe jest dokładne poznanie budowy wszystkich maszyn, zidentyfikowane poszczególnych części i ich podatności na konkretne obrażenia, a nawet zaznaczenie toru jakimi się poruszają.
Brzmi to może jak potężne ułatwienie, ale wystarczy stanąć naprzeciwko prawdziwie monstrualnych rozmiarów maszynie wyposażonej w olbrzymi karabin bądź wyrzutnie rakiet by pojąć, że bez zręczności i dobrej taktyki się nie obejdzie.
Wszak po to właśnie mamy w grze kilka rodzajów broni - od łuków (myśliwskie, bojowe i wyborowe) i strzał po proce z dedykowanymi im minami i bombami. Jest nawet linka do pętania maszyn i przeróżnej maści potykacze. A gdy posiądziemy już zdolność dominacji niektórych gatunków zmechanizowanej fauny robi jeszcze ciekawiej.
Przepiękna post-postapokaliptyczna przyszłość
Co by jednak nie mówić to nie rozgrywka, a oprawa wizualna wzbudza w Horizon Zero Dawn największe emocje. Nie zamierzam tu jednak ani wdawać się w dyskusje o wyższości jednej platformy nad drugą ani bawić się w adwokata diabła. Po prostu stwierdzę fakt – strona wizualna gry potrafi zrobić piorunujące wrażenie.
Otwarte przestrzenie z widocznością po horyzont, olbrzymia różnorodność krajobrazów – od oprószonych śniegiem gór po tereny pustynne, zmieniające się warunki pogodowe oraz cykl dnia i nocy, a wszystko to bez żadnych ekranów ładowania.
Aż dziw, że udało się to osiągnąć na wcale nie takim nowym silniku Decima. Co prawda widzieliśmy go już wcześniej między innymi w Killzone: Shadow Fall i Until Dawn, ale jak dotąd nigdy nie oferował on ani tak ogromnego obszaru najeżonego atrakcjami ani tak dalekiej swobody eksploracji.
Oczywiście, istnieje mnóstwo rzeczy, do których najwięksi wizualni puryści mogą bez problemu się przyczepić. A to gdzieś na dalszym planie pojawi się kępka trawy, której wcześniej nie było, a to stada maszyn udających konie czy bizony są coraz mniej liczne.
Osobiście, grając na Playstation 4 Pro nie doświadczyłem ani jakiegoś przesadnego doczytywania tekstur tuż przede mną ani ewentualnych spadków ilości klatek. Za to mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że Horizon Zero Dawn na telewizorze z HDR’em dostaje skrzydeł.
Włączony HDR
Wyłączony HDR
Grę testowałem na LG OLED 55B6 i wiele razy łapałem się na tym, że stoje w jednym miejscu, obracam kamerę i po prostu podziwiam jak wiele klimatycznych szczegółów efekt ten potrafi wyciągnąć z pozornie zwyczajnej sceny. Aż szkoda że zdjęcia nie są w pełni w stanie oddać tej różnicy, bo dysponując tak rozbudowanym trybem foto (z możliwością dokładnego, co do minuty, określenia pory dnia) chyba stale bym w nim siedział.
Żeby jednak nie było, że jestem bezkrytyczny, albo jak to ktoś z Was, drodzy czytelnicy, ujął to w dyskusji nad wyższością grania na PC, „akceptujący niskie standardy…cyniczny i zakompleksiony” jak na konsolowca przystało, obok jednej rzeczy przejść obojętnie nie potrafię.
Choć tekstury postaci i ich pancerzy podczas dialogów wyglądają całkiem nieźle to niemal zupełny brak mimiki czy choćby odrobiny gestów w takiej grze to spora wtopa. Brakuje tego szczególnie podczas dostępnych momentami wyborów moralnych (trzy ścieżki - serca, rozumu i siły).
No bo jeśli decydujemy się na ścieżkę konfrontacyjną, szczególnie taką, która może zadecydować o czyjeś śmierci to chciałby się zobaczyć na twarzy naszej bohaterki gniew, złość, chęć zemsty. A tu – nic. Cała twarz ostrzyknięta botoksem.
Za to absolutnie żadnych krytycznych uwag nie ma do ścieżki dźwiękowej gry. Powiem więcej, to moim zdaniem najlepsza ścieżka do gry jaką ostatnio dane mi było słyszeć. Zresztą co tu dużo gadać – sami posłuchajcie motywu przewodniego.
Najlepsze co mogło spotkać Playstation 4
Może się wydawać, że Horizon Zero Dawn to tylko zlepek wielu znanych i sprawdzonych już pomysłów z gier takich jak choćby Tomb Raider czy Far Cry: Primal. Wystarczy jednak usiąść przed telewizorem i dać jej chwilę, by zrozumieć, że wszystkie te zapożyczenia stanowiły jedynie fundament pod naprawdę niezwykłą produkcję.
Może i ten tytuł nie jest aż tak rozbudowany jak nasz Wiedźmin 3, ale potrafi wciągnąć równie mocno co on. I co najlepsze, robi to tak jakby od niechcenia, nie głównym wątkiem fabularnym, a po prostu zwykłą rozgrywką, skradaniem się i polowaniem na kolejne, coraz to większe maszyny. Ot, proza życia. Ale taka, od której ciężko się oderwać.
Horizon Zero Dawn jak mało która gra potrafi bowiem tak przymurować do ekranu, że nawet się nie spostrzeżecie jak za oknami nadejdzie świt. I niech to będzie najlepsza rekomendacja dla tego tytułu.
Ocena końcowa:
- przepiękny, otwarty i wyjątkowo sugestywny, żyjący świat
- świetna oprawa audiowizualna
- zapierające dech w piersiach lokacje
- przemyślana i wyjątkowo satysfakcjonująca mechanika walki
- mnóstwo zadań do wykonania
- rewelacyjny klimat
- ciekawa fabuła...
- ...choć miejscami dość przewidywalna
- niezbyt rozgarnięta sztuczna inteligencja przeciwników
- spory rozstrzał między dubbingiem a napisami
- niektóre dialogi zbyt teatralne
- sporadyczne błędy techniczne
- Grafika:
dobry plus - Dźwięk:
super - Grywalność:
super
Komentarze
58Szkoda tylko ze zaraz wpadną tu buraki by zepsuc komentarzami klimat jaki Maciej stworzył pisząc ten artykuł. Szkoda jego pracy, no ale tak już tu jest.
Na zdjęciach nawet nie widać 20% tego co oferuje HDR w tej grze.
Że co?
Horizon: Zero Dawn to protoplasta różnych gier zgrabnie wciśnięta w jeden tytuł: https://www.youtube.com/watch?v=klqMrXa1CVE
Dla żadnego tytułu nie warto kupować konsoli. Niezależnie jaka byłaby to gra. Jeśli dasz się złapać na ten trick to wiedz że jesteś słaby i bardzo podatny na manipulację.
Exy mają to za zadanie. Złapać zagubione owieczki na haczyk "wyjątkowości".