Zapewne dla wielu osób będzie to zaskoczeniem, ale nie tylko aktywność w sieciach P2P, ale każda nasza aktywność w sieci pozostawia zawsze trwały ślad w postaci numeru IP na serwerze, z którego korzystaliśmy oraz godzin i dat, kiedy tam zaglądaliśmy. Niezależnie, czy korzystamy z komunikatora GG, poczty e-mail, czy po prostu pobieraliśmy pliki z serwera FTP lub oglądaliśmy strony WWW. Cała ta działalność zawsze jest rejestrowana przez serwery. Serwer, nawiązując połączenie, odpytuje klienta i zbiera takie informacje jak: numer IP, z którego nawiązane zostało połączenie, system operacyjny z jakiego korzystaliśmy oraz jaką przeglądarkę i w jakiej wersji wykorzystywaliśmy do łączenia się z serwerem. Bardzo często zbierane są też dane o tym, jak trafiliśmy na dany serwer (np. przez Google, z innego serwera, kliknęliśmy na reklamę, czy wpisaliśmy ręcznie adres, itp.). Wszystkie te dane trafiają na bieżąco wraz z dokładną datą i godziną do logów serwera.
W logach zapisywane są też, choć nie zawsze, informacje o tym, co dany użytkownik pobrał, czy dokonywał wpisów na forum itp. Warto wiedzieć, że numer IP jest zbierany przez serwer zawsze – wystarczy tylko odwiedzić stronę WWW, bez jakiejkolwiek dalszej na niej aktywności. Zbieranie tych danych nie jest skomplikowane. Na przykład taki bardzo krótki kod PHP, który przytaczam poniżej, wyświetli IP, host, przeglądarkę użytkownika oglądającego daną stronę WWW i adres serwera Proxy, z którego korzysta (jeśli go używa) do łączenia się z daną stroną.
Prawda, że proste? Wystarczy posłużyć się zaledwie trzema zmiennymi – REMOTE_ADDR, która podaje adres IP użytkownika łączącego się z serwerem, HTTP_USER_AGENT, wyświetlającą dane programu, który wykorzystany został do nawiązania łączności oraz HTTP_X_FORWARDED_FOR zawierającą namiary wykorzystywanego lub nie serwera proxy pośredniczącego w połączeniu. Podobnie, wydobycie numeru IP z e-maila, Gadu-gadu, Skype’a też nie stanowią problemu.
O dane IP użytkownika, który wgrał np. na serwer materiał łamiący prawa autorskie może poprosić np. firma reprezentująca twórcę lub wytwórnię filmową. Zwykle właściciel praw lub reprezentant zgłasza się z żądaniem usunięcia nielegalnych materiałów naruszających prawa autorskie, ale też niekiedy przy tej okazji żąda udostępnienia numerów IP osób wgrywających i pobierających te dane. O tym, czy je otrzyma, decyduje prawo danego kraju, w którym znajduje się serwer (sporo, nawet polskich serwerów, fizycznie znajduje się za granicą). Często dane te są udostępniane, a często nie – zależy to od tego, czy administrator serwera ma obowiązek te dane przekazać czy nie, oraz od tego, czy się takiego żądania po prostu przestraszy. W polskim prawie numer IP traktowany jest na równi z danymi osobowymi i o jego wydanie przez administratora serwisu należy zabiegać we współpracy z policją lub prokuraturą.
O tym, że znając numer IP można sporo się dowiedzieć o użytkowniku komputera lub o podsieci o danym numerze, i to bez odwiedzania policji, łatwo się przekonać. Wystarczy zerknąć na takie strony jak np.: www.adres-ip.pl, www.ip-adress.com/ip_tracer czy www.cqcounter.com./whois. Oczywiście, dane udostępniane przez takie serwisy są dość zgubne i nie zawsze do końca wiarygodne, zwłaszcza jeśli chodzi o geolokalizację – pamiętajmy, że szczegółowymi danymi dysponuje tylko dostawca Internetu, a ujawnić je może jedynie na wniosek prokuratury – ale często pozwalają szybko ograniczyć np. krąg podejrzanych osób, które pobrały film przed jego premierą do komputerów znajdujących się na terenie danej szkoły.
- Zobacz więcej artykułów z cyklu bezpieczeństwo i anonimowość w sieci
- Strefa bezpieczeństwo – Najświeższe informacje na temat oprogramowania zabezpieczającego. Alerty i wykryte zagrożenia – trojany, wirusy, programy szpiegujące, poważne luki w oprogramowaniu.
Komentarze
26Wniosek? Nie dajcie się zmanipulować tego typu artykuom. Oczywiście IP uzyskac nie problem, oczywiście nie jesteś anonimowy, ale droga od Twojego IP do sądowej ławy jest jak stąd do Nowego Jorku. Droga do wyroku skazującego jest dłuższa o drugie tyle. Także seedujta i myście pozytywnie.
W przypadku płatnych programów komputerowych łamiemy prawo bowiem ściągamy te programy czyli Art. 278. kk. oraz rozpowszechniamy, czyli jesteśmy paserami Art. 291. kk, Art. 292. kk.
W przypadku filmów,muzyki jesteśmy paserami i nie możemy powoływać się na Prawo autorskie Art. 23.
Sieć P2P osobiście wykorzystuje do ściągania kolejnych dystrybucji Linuksa, do czego się znakomicie nadaje.
Co do adresu IP, to nie jest to tak do końca.
Jeśli chodzi o internet mobilny, to IP przy niezarejestrowanej karcie prepaid nie wskazuje absolutnie niczego użytecznego organom ścigania.
No i NAJLEPSZA metoda :) konto shell'owe lub zastosowanie "pośrednika" jak przykładowo Rapidox - niestety dobre konta Shell'owe są płatne. Jak je połączymy z Anonimowym Proxy - to mamy DUŻE bezpieczeństwo - oczywiście da sie namieżyć - ale umówmy się - polska Policja czy Prokuratura - NIE będzie angażować 100k zł aby wykryć przestępstwo za 1000 zł - prawda? Na dodatek jak mamy nasz serwer "shell'owy w jakimś "miłym" kraju :) to właścicel tego serwera pokaże naszym Organom Ścigania "uniwersalny znak pokoju" :) czyli zaciśniętą pięść z wyprostowanym środkowym palcem.
Tak czy siak przydałaby się opinia kogoś dogłębniej obeznanego z prawem.
Czy rzeczywiście zaszyfrowanie dysku pomaga w razie kontroli? Bo przecież jak przyjdzie policja i zobaczy, że masz zaszyfrowany folder, to zaraz się skapną, że coś jest nie tak i każą podać hasło a jak nie to wsadzą za utrudnianie śledztwa. Czyż się mylę?
Wniosek jest taki, że szkoda czasu na szyfrowanie dysku, bo i tak to nic nie daje
Wbrew pozorom organy ścigania też mają rozum i nie latają za niegrzecznymi nastolatkami którym tylko pliki z TBP w głowach. Mają wystarczająco firm które można łatwiej i konkretniej udupić.
A anonimowość jest mitem, odkąd każdy z Was choć raz korzystał z sieci zostawił po sobie ślad, informacje, które są skrzętnie analizowane. Więc te wszystkie akcje, artykuły i programy, które mają sprawić, że poczucie się lepiej i bezpieczniej mają tylko jeden cel, spowodować, że sami ujawnicie więcej danych niż mogły by wykraść jakieś złośliwe robaki.
Na necie znalazłem tylko, że to artykuł z 1964 roku, czyli nic nowego, a jego treść brzmi:
"Art. 1066. W postępowaniu egzekucyjnym wszczętym na podstawie tytułu wykonawczego, a mającym na celu zniesienie współwłasności nieruchomości w drodze sprzedaży publicznej, stosuje się odpowiednio przepisy o egzekucji z nieruchomości ze zmianami wskazanymi w artykułach poniższych."
Więc nie widzę w tym nic zdrożnego :O