Najciekawsze gry wielkiej, letniej wyprzedaży – Latobranie 2015

W dobie strzelanin serwujących nam absurdalne, obrzydliwie patetyczne historie, Spec Ops: The Line powinien świecić przykładem. Same strzelaniny w odciętym przez potężne burze piaskowe Dubaju – mimo, że potrafią być naprawdę satysfakcjonujące – schodzą tu na dalszy plan. Prawdziwie cenne jest tu mądrze dozowane, antywojenne przesłanie garściami czerpiące z „Jądra ciemności” Josepha Conrada. Stopniowa metamorfoza Martina Walkera ze zdyscyplinowanego żołnierza w socjopatyczną maszynę do zabijania, której katalizatorem jest ciąg złych decyzji niosących za sobą bardzo poważne konsekwencje to kamień milowy narracji w grach reprezentujących ten gatunek. Polecamy zwłaszcza tym, którzy potrafią docenić ambitne, niejednoznaczne opowieści.

Pamiętacie jeszcze czasy, w których na wirtualne pole walki nie trzeba było targać ze sobą całej masy gratów żywcem wyjętych z filmów science-fiction? Advanced Warfighter 2 pozwoli nam co prawda skorzystać z kilku nowoczesnych gadżetów (chociażby drona), ale przewaga w bitwie zależała będzie tylko i wyłącznie od zmysłu taktycznego gracza i jego umiejętności dowodzenia trzyosobową grupą żołnierzy. Zapomnijcie o samoczynnej regeneracji zdrowia czy nano-skafandrach absorbujących obrażenia. Tutaj jedna niefortunnie posłana kula może oznaczać definitywny koniec misji. Z drugiej strony, czy jest coś bardziej satysfakcjonującego od sprawnego przeprowadzenia oddziału na tyły wroga, bądź obserwacji grupy wsparcia wybuchowo rozprawiającej się z czołgiem przeciwnika?

Jeżeli swej przygody z grami nie rozpocząłeś wczoraj, widok charakterystycznie rozmieszczonych lampek gogli noktowizyjnych powinien momentalnie nasuwać pewne skojarzenie. Powolne i chirurgicznie precyzyjne ruchy, godna pozazdroszczenia pewność siebie i opanowanie w najtrudniejszych momentach. Do tego opisu pasować może tylko jeden bohater, a jest nim oczywiście Sam Fisher - facet z jajami, profesjonalista w każdym calu. Po dość kontrowersyjnym Conviction seria wróciła do korzeni – etapy w Blacklist możemy przejść zupełnie bezszelestnie. Z drugiej strony, nic nie stoi na przeszkodzie by obezwładniać oddziały wroga wywijając z każdym wojakiem piękne piruety migiem posyłające w objęcia Morfeusza. Specjalnie opracowany system „Killing in motion” naprawdę daje tu radę. Szkoda jedynie, że Fisher nie przemawia już głosem Michaela Ironside’a. Cóż, nie można mieć wszystkiego…

Szybka jazda i futurystyczne klimaty w jednej (świetnej!) grze. Do tego jeszcze pełnej niesamowitych, kaskaderskich przeszkód, których pokonanie wymaga nie tylko niezłego refleksu, ale i dobrej znajomości podstaw fizyki. Ale gdy już opanujemy rządzącą tu mechanikę efekt potrafi być naprawdę widowiskowy. Podniebne skoki, szalone akrobacje i cała masa wywrotek w drodze do upragnionej mety. Jak każda wcześniejsza odsłona serii, Trials Fusion wystawia bowiem na próbę naszą cierpliwość, zwłaszcza gdy usilne starania wyeliminowania popełnianych błędów skutkują kąpielą naszego kaskadera w wodzie czy oraniem jego głową w piachu. Na domiar złego, nie trudno tu o rozproszenie uwagi; widoki przypominające Miami lub Dubaj (jeżeli tylko byłyby one zamieszkałe przez Jetsonów!) potrafią zachwycić. To wszystko sprawi, że po udanej sesji z Trials Fusion możesz być tak zmęczony, jakbyś rzeczywiście dosiadał stalowego rumaka. Czujesz już ten dreszczyk emocji?

Mało jest tak wymagających RPG-ów jak Dark Souls. Aby przetrwać w tym mrocznym świecie na każdym kroku trzeba popisywać się niemałym sprytem, małpią zręcznością i ogromnymi umiejętnościami. Ani na moment nie można też stracić czujności. Tak już tutaj po prostu jest. Jeśli podobało się więc jak gra wycierała Tobą podłogę raz za razem serwując ekrany śmierci koniecznie powinieneś sięgnąć po „dwójkę”. I to w tym specjalnym, rozszerzonym wydaniu. Nie dość, że da ci ona jeszcze bardziej popalić serwując wszystkie wydane dotąd dodatki w pakiecie, to jeszcze spróbuje porozpieszczać ulepszoną oprawą graficzną i poprawioną zabawą wieloosobową. O ile tylko będziesz w stanie to docenić ginąc co kilka minut. Bo to akurat jest więcej niż pewne.

Czy siedząc na lekcji historii i słuchając wykładu o Starożytnym Rzymie zdarzyło ci się kiedyś zamarzyć o zostaniu dowódcą rzymskiego legionu? To marzenie nigdy się nie spełni, ale Ryse: Son of Rome to naprawdę przyjemna rekompensata. Gra twórców słynnego Crysisa wrzuca gracza w okrytą srebrzystą zbroją skórę centuriona Mariusa Titusa i stawia przed nim jedno zadanie - pomścić śmierć bliskich. Droga do tego celu usiana jest trupami przeciwników i hektolitrami krwi. Krew leje się strumieniami i trup ściele się gęsto. I choć może sama rozgrywka nie jest może przesadnie rozbudowana to filmowości i niezłego klimatu odmówić jej nie sposób. Co najważniejsze jednak gra na pececie wygląda wprost fantastycznie, szczególnie w rozdzielczości 4K. Dla wizualnych maniaków i fanów Imperium Rzymskiego – pozycja absolutnie obowiązkowa.

Tych sympatycznych (choć niekoniecznie dla siebie nawzajem), wojowniczych robali nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Towarzyszą nam już przecież od ponad dwóch dekad. Worms Reloaded zaś to swoisty powrót do korzeni, po serii trójwymiarowych eksperymentów. I choć w erze odgrzewanych kotletów stwierdzenie „podrasowany Armageddon” nie brzmi zbyt dobrze, to dla fanów serii będzie to najlepsza zachęta. Tym bardziej, że pod słowem „podrasowany” kryje się nie tylko ładniejsza grafika, ale i olbrzymia kampania, spore możliwości personalizacji własnych robali oraz niezły edytor do tworzenia krajobrazów. Najważniejsze jednak, że mechanika zabawy pozostała niezmieniona. To wciąż pełna pozytywnego humoru, absurdalna rozwałka z takimi kultowymi broniami jak bananowa bomba, super owca, osiołek czy święty granat ręczny. Idealna rozrywka zarówno dla jednego jak i całej paczki znajomych.

Trzy lata temu dzięki Firaxis Games seria XCOM powróciła do życia i to w całkiem dobrym stylu. Nie możemy jednak zapomnieć o jej protoplastach – kilku kultowych produkcjach, w których wiele godzin spędziliśmy ze wzrokiem utkwionym w monitor, broniąc Ziemie przed najeźdźcami z kosmosu. Pamiętacie je jeszcze? Jeśli na dźwięk tytułów takich jak UFO: Enemy Unknown, X-COM Terror from the Deep, X-COM: Apocalypse czy X-COM: Interceptor zakręci ci się łezka w oku to może warto je sobie przypomnieć. Szczególnie, że jest ku temu taka okazja. Dodatkowo, poza 4 wymienionymi wyżej tytułami w tym zestawie znajdziesz jeszcze strzelankę X-COM Enforcer. Nie jest to może tak znany tytuł jak wszystkie poprzednie, ale inne spojrzenie na kosmiczny konflikt ras może okazać się niezwykle ciekawe… i szalenie odprężające.

Jest rok 1066 – to nie są dobre czasy dla Europy. Być może jednak ty, jako chrześcijański szlachcic, zdołasz  nie tylko je przetrwać , ale wręcz rozwinąć swoją dynastię i zapewnić jej przyszłe, dostatnie życie. Przed takim wyzwaniem stawia cię właśnie Crusader Kings II Collection. Wiedz jednak, że nie będzie to proste zadanie. W okresie Mrocznych Wieków królowie nie chcą ze sobą współpracować, lordowie przeciwstawiają się władcom, a armie papieskie dokonują krucjat na pogańskich terenach. Ale dobre strategiczne podejście, zdolność gromadzenia bogactwa i mądre rządy gospodarczo-społeczne mogą być kluczem do sukcesu. Na drodze do jego osiągnięcia będziesz miał też do dyspozycji narzędzia z 42 wchodzących w skład zestawu rozszerzeń. I to wszystko w cenie samej „podstawki”.  No to jak będzie?  Stawisz czoła średniowiecznej, pełnej intryg Europie czy poddasz się bez walki?

Kojarzycie tego eleganckiego, łysego pana z kodem kreskowym z tyłu głowy? Jeśli tak, to z pewnością nie chcielibyście mieć z nim nic do czynienia. Wcielić się w niego to już jednak zupełnie inna para kaloszy, a właściwie pistoletów. Hitman Collection daje ku temu jedyną w swoim rodzaju okazję . Ten kompletny zestaw pozwala bowiem dokładnie prześledzić historię Agenta 47 – od jego początków w Hitman: Codename 47, po ostatnie „przygody” w Hitman: Rozgrzeszenie (i to w edycji Elite). To razem 78 misji, a więc naprawdę porządna dawka mocnej, męskieji rozrywki. Jest to też piekielnie dobra rozgrzewka przed nową, szóstą już odsłoną tej serii, która pojawi się w sklepach jeszcze w tym roku. Garnitur wyprasowany? No to do dzieła! Pamiętajcie tylko, by nie narobić zbyt wiele hałasu.

Pomimo na pozór wyświechtanej, postapokaliptycznej tematyki Głuchowskiemu udało się stworzyć niezwykle wciągające i przerażająco rzeczywiste uniwersum. Osadzone w niej książki to prawdziwe perełki, a towarzyszące im gry zdecydowanie trzymają poziom. Nie inaczej jest z ostatnią, jak do tej pory, odsłoną. Last Light ponownie zabiera gracza do moskiewskich podziemi, w których przebywają niedobitki ludzkości. Ludzie ci mają sporo ciekawych historii do opowiedzenia doskonale uzupełniając tym emocjonującą rozgrywkę. Ta zaś koncentruje się przede wszystkim na przetrwaniu i umiejętnym zarządzaniu amunicją. Nie brakuje jednak, rzecz jasna, bezpośrednich starć – czy to w otwartych pojedynkach, czy też z wykorzystaniem umiejętności skradania. Krótko mówiąc, walka o przeżycie pełną gębą. Wydanie Kompletne dodaje do tego wszystkiego jeszcze 5 rozszerzeń DLC. Jeśli dotąd nie zapuściliście się więc w podziemne korytarze moskiewskiego metra to czas ku temu chyba najwyższy.

Co by było gdyby historia II Wojny Światowej poczytała się nieco inaczej niż w rzeczywistości? A gdyby tak naziści zdobyli przewagę nad aliantami spychając ich do obrony? Czy coś lub ktoś byłoby wówczas w stanie uchronić świat przed druzgocącą klęską i buciorem Hitlera? No jasne, że tak – tym kimś jest koszmar każdego nazisty, legendarny agent B.J.Blazkowicz. Wcześniej, w nowej odsłonie tej kultowej już serii próbowaliśmy przywrócić prawidłowy ład światu wymazując z niego generała Trupią Główkę. W tym samodzielnym dodatku powracamy zaś do roku 1946, by w czasie tajnej operacji spróbować odmienić losy wojny. Prawdziwa gratka nie tylko na miłośników ostrego strzelania, ale i mrocznego, ciężkiego klimatu. Takiego jaki można znaleźć tylko w jednym miejscu na Ziemi - w Zamku Wolfenstain. Gotowi by do niego powrócić?

Myślisz, że jesteś w stanie dobrze zarządzać transportem w całym mieście? Cities in Motion 2 to zweryfikuje. Twórcy stawiają przed tobą zadanie budowania i nadzorowania sieci transportowych, w których wykorzystasz autobusy, promy, tramwaje i inne pojazdy. Same szlaki i dobór środków to jedno – musisz też odpowiednio dostosować kalendarium do natężenia ruchu, uwzględnić sytuacje wyjątkowe i zaspokajać dynamicznie zmieniające się potrzeby mieszkańców. Siedem dodatkowych rozszerzeń DLC uzupełniających tę edycję gry nie tylko odda w twoje ręce więcej narzędzi, ale też doda ci sporo roboty. Nic tylko zakasać rękawy i brać się do pracy.

Fallout 4 to jedna z najgorętszych gier tego roku. W oczekiwaniu na jej premierę dobrze byłoby jednak nadrobić zaległości i zapoznać się z poprzedniczką. Szczególnie, że do tej pory cieszy się ona niezwykłą estymą wśród fanów serii. Jeśli znasz wcześniejsze jej odsłony to tutaj poczujesz się jak w domu. Wszystko tu jest – i dobrze znana mechanika rozgrywki, i nieprzyjazne lokacje, i jedyny w swoim rodzaju klimat. Wszystko tylko czeka na spragnionego niezwykłych przygód gracza. Nim jednak usiądziesz do zabawy lepiej pozałatwiaj wszystkie sprawy na mieście, zrób zakupy i nakarm psa, bo potem zanurzając się w New Vegas nie będziesz miał już na to czasu. Szczególnie, że to Wydanie Kompletne, które poza „podstawką” zawiera 6 rozszerzeń DLC. Do 10 listopada powinieneś się wyrobić.

Mało który symulator lotniczy dostarcza tyle frajdy co IL-2 Sturmovik. Najnowsza odsłona tej serii pozwala graczom zasiąść w kokpicie tytułowego IŁ-2 oraz innych legendarnych maszyn radzieckiej i niemieckiej myśli technicznej, po czym wziąć udział w powietrznych potyczkach wzorowanych na autentycznych wydarzeniach z lat 1942 – 1943. Fabuła, zgodnie z podtytułem gry prowadzi nas przez kolejne rozdziały jednej z największych kampanii II wojny światowej – Bitwy o Stalingrad. Wiernie odwzorowana jest tu jednak nie tylko historia, ale też modele samolotów i powietrzne krajobrazy. Prawdziwy potencjał produkcja ta odsłania dopiero w trybie wieloosobowym. Bo przecież nic nie zastąpi walki z żywym przeciwnikiem.

„Hej, tam gdzieś znad czarnej wody, wsiada na koń Kozak młody!” – a jak wsiada Kozak, to i my wsiądziemy, żeby Kozaka pogonić! Nie dajcie się zwieść nieco niedzisiejszą grafiką - Mount & Blade wraz z dodatkami to bodaj najbardziej uzależniający symulator rycerza dostępny na rynku. Żadna rozbudowana gra RPG nie jest w stanie dać tak potężnej satysfakcji z samodzielnego budowania własnej historii, przemierzania na grzbiecie wiernego rumaka lasów i stepów; paląc, bijąc, plądrując, handlując, werbując… Ah, czego w tej grze nie ma! Mechanika walki z grzbietu konia zawstydza zresztą wiele nowszych produkcji. No to jak? Gotowi na pokrzyżowanie planów Chmielnickiemu? A może lepiej czujecie się w skórze Wikingów?

Totalna jazda bez trzymanki, którą doświadczyliśmy na powierzchni planety Pandora zalicza podróż w czasie i przestrzeni! Tym razem, tonami ołowiu wypluwanymi z setek rodzajów nowych pukawek przyjdzie nam zanieczyścić tereny nieodległego księżyca. A księżyc, jak to księżyc – nie grzeszy ani silną grawitacją, ani zawartością tlenu w wątłej atmosferze. W tych chwiejnych warunkach poznamy historię znanego miłośnikom uniwersum Przystojnego Jacka w czasach, gdy nie był on jeszcze opętanym rządzą nienawiści psychopatą, chociaż miewał już pewne skłonności… Tak czy inaczej, przygotujcie się na kilkadziesiąt (lub nawet kilkaset!) godzin rozrywki wypełnionej szaleńczą akcją i doskonałym humorem, która najlepiej smakuje w kooperacji!

Ileż to razy daje się ostatnio słyszeć „Dziś już nie robi się dobrych RTS-ów”. Też tak uważasz? To znaczy, że ewidentnie nie miałeś okazji zagrać w Grey Goo. Jeśli to, że za ten tytuł odpowiadają twórcy serii Command & Conquer nie jest dla ciebie wystarczającą zachętą, to będzie nią być może fakt, że postawili oni przede wszystkim na klasyczne rozwiązania. Domorośli stratedzy powinni poczuć się więc jak za dawnych lat gromadząc surowce, stawiając budynki, tworząc mocarne armie, a dowodząc nimi w sposób, którego nie powstydziłby się sam Napoleon. Choć może ten ostatni to nie najlepszy przykład, jako że Grey Goo zabiera nas w daleką przyszłość, w której świat rządzi się już nieco innymi prawami. Z drugiej strony ciekawie byłoby zobaczyć, czy wielki Bonaparte poradziłby sobie w tych nowych realiach. A ty dałbyś radę? Z takim rabatem aż szkoda nie spróbować.

Witaj na rosyjskich bezdrożach. Jeśli się tu zapuściłeś, to znaczy, że zarówno długie godziny bez widoku twarzy innego człowieka, jak i wygrzebywanie samochodu z głębokiego bagna (lepiej nie myśleć co leży na jego dnie) nie jest ci straszne. I dobrze, bo w Spintires i na jedno, i na drugie musisz być zawsze gotowy. Jesteś? W takim razie to robota dla ciebie. Zasiądź za kółkiem ciężarówki, samochodu terenowego albo innego sprzętu produkcji radzieckiej i walcząc z wodą, błotem, bezdrożami wykonuj kolejne zlecenia. Za zarobione w ten sposób pieniądze możesz ulepszyć swoją maszynę, by nie zawiodła cię w najmniej oczekiwanym momencie. Bo co jak co, ale noc spędzona pośrodku tego niedostępnego piekła to niezbyt przyjemna wizja.

Swego czasu niejaki Ron Perlman przekonywał nas, że wojna nigdy się nie zmienia. Patrząc wyłącznie na sposób jej przedstawienia w grach, można temu stwierdzeniu ironicznie przytaknąć. Płaskie, silące się na dramatyzm opowiastki o dzielnych żołnierzach szerokim łukiem omijają prawdziwych bohaterów, z piekłem wojny zmagających się na co dzień. Niepozorna gra polskiego studia 11bit udowodniła, że o konflikcie zbrojnym da się opowiedzieć w wyjątkowy sposób, oddając nam pod opiekę grupkę starających się przetrwać cywili. Zdobywanie i dzielenie zapasów, umacnianie rozsypującego się schronienia, trudne relacje z równie zdesperowanymi, zorientowanymi na przetrwanie mieszkańcami… takie rzeczy to tutaj normalka. Co najlepsze jednak za każdym razem odczujemy ogromny ciężar odpowiedzialności – zbyt brawurowa akcja czy zbyt zachowawcze decyzje mogą zakończyć się śmiercią bohaterów. Ze względu na potężny ładunek emocjonalny – tylko dla ludzi o mocnych nerwach.

Mordoklepki spod szyldu sagi Smoczych Kul mają za sobą naprawdę długą i bogatą historię. Żadna z części nie pozwalała jednak nigdy na stworzenie swojego własnego wojownika, w dodatku mającego za zadanie... ocalić znaną z mangi i anime historię przed serią katastroficznych w skutkach zmian! Albowiem kiedy najbardziej kluczowe momenty z życia Goku i spółki zaczynają podążać nieznanym (i niebezpiecznym!) torem, tylko gracz może przywrócić bieg czasu na właściwe miejsce. Wybierając spośród 5 ras (Nameczanie, Ziemianie, Sayanie, Buu i rasa Freezera) i setek opcji bogatego edytora postaci, Dragon Ball: Xenoverse pozwoli Ci ponownie zmierzyć się z Komórczakiem, a także nie dopuścić, by Raditz uniknął Special Beam Cannon Szatana Serduszko. Co jednak najważniejsze, historia sagi Z znów stanie przed Tobą jak żywa, a jej wojownicy (Krilan, Yamsha i wielu, wielu innych) podążą za Tobą w wir walki. Nie zwlekaj zatem – Kaio-ken i do dzieła!

Twórcy kultowego Left 4 Dead uderzają z nową grą kooperacyjną. Tym razem jednak nie staniemy w niej w szranki z armią nieumarłych, lecz zapolujemy na grubszego, ale i znaczenie bardziej inteligentnego zwierza. Evolve w ciekawy sposób rozwija bowiem ideę zyskującej ostatnio na popularności asymetrycznej rozgrywki dla wielu graczy. Czterech z nich wciela się więc w rolę uzbrojonych po zęby myśliwych polujących na panoszącą się po okolicy bestię. Piąty gracz… cóż, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, jego dietę w pewnym momencie stanowili będą przywołani wcześniej łowcy. Lojalnie uprzedzamy, że do satysfakcjonującej gry potrzebna jest zgrana ekipa. O ile tylko chcesz wcielić się w jednego z łowców. Wybierając bestię będziesz sam sobie panem, żeglarzem, okrętem… Tak czy inaczej weźmiesz udział w polowaniu, po jednej albo po drugiej stronie. A gdy za mało ci będzie postaci bądź skórek do nich możesz przy okazji sięgnąć po całą masę dodatków, które również wpadły do letniej wyprzedaży.

Jeśli nigdy nie grałeś w żadną odsłonę TOCA Race Driver, nie wiesz jak smakowały jedne z najlepszych samochodówek początku tego tysiąclecia. Jeśli nie zagrasz w najnowszą produkcję studia odpowiedzialnego za tamtą serię, nie dowiesz się co cię omija. A omija całkiem sporo, bo GRID Autosport to naprawdę kawał dobrej ścigałki. Wystarczy kilka minut zabawy by docenić świetnie odwzorowany model jazdy i co najmniej przyzwoitą oprawę audiowizualną niezależnie od tego, czy jesteś miłośnikiem samochodów turystycznych, bolidów, supersamochodów czy muscle carów. Pęd, prędkość i rosnącą adrenalinę poczujesz w każdym z tych przypadków. Jest też widok zza kierownicy, możliwość modyfikacji pojazdów i ponad setka tras. Emocji z pewnością nikomu tu nie zabraknie. A tymczasem nie chcemy poganiać, ale pole position samo się nie zdobędzie. Brać i grać!

Seria Resident Evil od lat z uporem maniaka uczy nas, że walka z bioterroryzmem jest zajęciem szalenie ryzykownym. Szansa na to, że trafi się w sam środek wybuchu epidemii lub co gorsza zostanie się uprowadzonym i zamkniętym w placówce opanowanej przez zmutowanych oprychów znacznie przewyższa perspektywę spokojnego dożycia wieku emerytalnego. Mimo wszystko śmiałków nie brakuje! Tym razem wcielimy się w Claire Redfield, której wraz z niejaką Moirą Burton zaserwowano przymusowe wczasy na diabelnie nieprzyjaznej wyspie, oraz Burry’ego Burtona, który za punkt honoru postawił sobie uratowanie własnej córy. Jemu zaś towarzyszy tajemnicza (a jakże!) mała dziewczynka. Poza ciekawą fabułą, na graczy czeka tryb Szturmu (a w nim dziesiątki wyzwań znacznie przedłużających żywotność gry) oraz tryb kooperacji z niesymetrycznym podziałem ról. Warto sprawdzić! O ile tylko lubisz takie klimaty!

II wojna światowa, Ocean Spokojny i Ty – przywódca morskiej floty Japonii lub Stanów Zjednoczonych. Oto właśnie Battlestations Collection – zestaw dwóch strategii czasu rzeczywistego (Battlestations: Midway i Battlestations: Pacific) opartych na prawdziwych wydarzeniach historycznych. Wśród nich bitwy o Midway i Okinawę, obrona Filipin oraz ofensywa na Pearl Harbor. Decydując się na grę po stronie Kraju Kwitnącej Wiśni możesz zmienić bieg historii. Dowodząc jednostkami Wuja Sama możesz zaś pokazać, że nie jesteś gorszy od admirała Chestera Nimitza. Na udowodnienie jednego i drugiego masz kilkanaście misji oraz kilkadziesiąt potężnych jednostek do swojej dyspozycji. Myślisz, że jesteś gotowy? Zatem cała naprzód i do boju!

Oto prawdziwa gratka dla najbardziej zapalonych strategów. Jakby nie patrzeć seria Hearts of Iron od zawsze uchodziła za strategiczną perełkę pozwalając zmienić bieg historii II wojny światowej. Edycja Complete trzeciej jej odsłony to dodatkowo 12 rozszerzeń DLC wprowadzających nowe jednostki, które mogą zmieniać zasady gry. Niezmienne natomiast pozostaje jedno – wszystko leży w twoich rękach. To od podjętych przez ciebie decyzji – militarnych, gospodarczych, politycznych i społecznych – zależy powodzenie misji. Misji, dodajmy, mającej na celu zwycięstwo jednego z ponad 100 dostępnych w grze państw. Wcale nie musisz dowodzić Niemcami, Wielką Brytanią czy Związkiem Radzieckim – możesz poprowadzić do wiktorii Polskę, a nawet Haiti. Nic nie stoi też na przeszkodzie, by poprosić o pomoc znajomych i zawalczyć o dominację w trybie kooperacji. A to wszystko – po raz pierwszy w historii serii – w pełnym 3D. No i czy nie brzmi to jak kawał dobrej strategii?

Trend na eksterminację chodzących umarlaków w grach komputerowych zdaje się być równie wieczny, co i pocieszne zgniłki, które to przychodzi nam masakrować. I chyba nigdzie indziej na świecie koneserów ludzkich mózgów nie kasuje się przyjemniej, niż w serii Dead Rising. Trzecia część do nieco stęchłej z wiadomych powodów atmosfery dorzuca zaś spory powiew świeżości, w postaci prawdziwych tłumów stękających zombie i jeszcze większej ilości pozytywnego szaleństwa. To odnajdziemy nie tylko w nieźle zakręconej historii i jej obsadzie, ale i również w pokaźnej liczbie szalonych broni, którą na poczekaniu tu zmontujemy. Szykuj więc elektryczne grabie i odpalaj kosiarę rodem z mokrych snów ogrodnika, kasując tylu umarlaków, ile tylko uda Ci się wciągnąć pod obracające się ostrza – wszystko to w najbogatszym z dostępnych wydań Dead Rising 3.

Miłośnicy science-fiction po raz kolejny mogą się czuć wywołani do tablicy. Zerkając pobieżnie na Lifeless Planet można odnieść wrażenie, że gra jest symulatorem marsjańskiego łazika, chociaż w rzeczywistości wrzuca nas w skórę astronauty-eksploratora. Ten zaś trafia na planetę, o której wie bardzo niewiele, ale już na pierwszy rzut oka nie wydaje się ona miejscem zbyt przytulnym. Poczucie osamotnienia daje się początkowo we znaki, jednak nieco traci na znaczeniu, gdy na pozornie dziewiczej planecie odkrywamy ślady bytowania obcych. Czyżby Żniwiarze? Nie, tym razem jest znacznie gorzej. To Sowieci! Rozgrywka jest może i nieskomplikowaną hybrydą eksploracji i rozwiązywania prostych zagadek sytuacyjnych, ale motorem napędowym naszych działań są piętrzące się po drodze pytania. Kto, kiedy i po co? A może to tylko halucynacje z niedożywienia?

Natrafia się doskonała okazja, by poznać jedną z najbardziej niedocenionych gier ostatnich lat. Bo choć Eslaved swoim stylem rozgrywki z akcją przemieszaną z zagadkami logicznymi może przypominać nieco gry z serii Prince of Persia to prawdziwy jej potencjał ukryty jest w przedstawionej przezeń historii. Może nie tyle w niej samej, co w sposobie jej opowiadania. Oto dwóch nietuzinkowych bohaterów – Monkey i Trip przemierza postapokaliptyczne scenerie, a ich podróż, wymuszona nieco okolicznościami, staje się przy okazji niezwykłym teatrem przemian łączących tych dwoje więzi. Całość znakomicie uzupełnia niezła oprawa wizualna i wprost fantastyczna animacja twarzy postaci. A mówiłem już, że głównemu bohaterowi głosu użycza nie kto inny a sam Andy Serkis? Jego Gollum i Cezar z Ewolucji Planety Małp przeszły już do historii kinematografii. Tym bardziej warto pochylić się nad Enslaved. Zagrajcie, podziękujecie później.

Gotowi na kolejne uderzenie ze strony Naruto i innych ninja z Wioski Liścia? Oby, bo Ultimate Ninja Storm Revolution nie zwalnia tempa znanego z poprzednich odsłon serii, tym razem w swoim trybie fabularnym prezentując powstanie samego Akatsuki. Okraszona prześlicznymi, ręcznie rysowanymi przerywnikami historia to jednak dopiero początek zabawy – po jej ukończeniu na wszystkich fanów Rasengana i Kage Bunshin No Jutsu czeka jeszcze turniej, którego zadaniem będzie wyłonienie najpotężniejszego shinobi w historii. Mnóstwo nowych technik do opanowania, ponado 100 (!) grywalnych postaci (w tym zupełna nowość Mech-Naruto) oraz jak zawsze obłędna oprawa audiowizualna zapewniają doznania z najwyższej półki. Bijatyka godna polecenia nie tylko hardkorowym fanom historii (choć ci zapewne będą wniebowzięci) powstałej w Kraju Kwitnącej Wiśni.

Przez pięć odsłon Cywilizacji staraliśmy się wszyscy jak umieliśmy, ale wygląda na to, że nie zdołaliśmy powstrzymać destabilizacji świata i upadku obecnego społeczeństwa. Dlatego też najnowsza część zmusza nas do szukania domu poza Ziemią. Miejsca w Kosmosie jest całkiem sporo – ze znalezieniem odpowiedniej planety do kolonizacji nie powinno więc być problemu. Wraz ze stopniowym jej zaludnianiem wybudujemy placówki, wyznaczymy szlaki handlowe, rozwiniemy technologie oraz oswoimy nowe gatunki i stworzymy zabezpieczenia przed tymi, które oswoić się nie dadzą. Jeśli więc kiedykolwiek stwierdziłeś, że cały nasz świat jest źle pomyślany i gdybyś tylko mógł, zaplanowałbyś wszystko znacznie lepiej, to teraz masz niebywałą okazję, by pokazać, na co cię stać.

A jeśli zasiedlanie innych planet i walka o przetrwanie w najnowszej odsłonie Cywilizacji to dla Ciebie za mało i zamiast zarządzania koloniami wolałbyś przenieść się w otwarty kosmos, by toczyć tam pojedynki z wrogimi flotami sięgnij po Starships. W tej sygnowana przez Sida Meiera grze strategicznej znajdziesz nie tylko czekającą na podbój galaktykę, ale i w pełni konfigurowane statki kosmiczne, światy zamieszkałe przez obce cywilizacje i panoszących się w ich okolicy piratów. Stwórz więc własne armadę, poszerzaj swoje wpływy, podbijaj planety, dbaj o bezpieczeństwo swoich obywateli i rozwijaj technologie. Kiedy zaś przyjdzie ci stanąć twarzą w twarz z flotą przeciwnika na mapie taktycznie, w każdej dostępnej turze uważnie planuj posunięcia. Od tego zależy twoje zwycięstwo bądź przegrana. A jeśli gustujesz w takich kosmicznych klimatach, a w swojej kolekcji nie masz jeszcze ostatniej odsłony Cywilizacji, warto rozważyć zakup przecenionego o połowę pakietu Beyond Earth i Starships.

Mało jest gier wyścigowych, w których siedząc przed monitorem można niemal poczuć zapach rozgrzanego asfaltu i spalin mijanych w pędzie samochodów. Taki poziom realizmu to już wyższa szkoła jazdy. Pod tym względem Project CARS to istna perełka, bo jest w stanie dostarczyć tony takich wrażeń. Ta powstała przy czynnym udziale samych graczy produkcja pieści oczy każdego wyścigowego fana rewelacyjną oprawą audiowizualną i doskonale odwzorowanymi trasami. Do tego dochodzi jeszcze zestaw całkiem niezłych furek, kilka trybów rozgrywki i spinający wszystko świetny klimat. Dla motoryzacyjnych pasjonatów niczego więcej do szczęściach chyba nie potrzeba.

Trzecia w kolejności wydań, ale rozpoczynająca historię Batmana odsłona to pozycja obowiązkowa w kolekcji każdego fana Mrocznego Rycerza. Zresztą kto nie chciałby być świadkiem dopiero rodzącej się legendy tego super herosa? Albo inaczej: kto nie chciałby być w samym centrum tych zdarzeń? A właśnie takie wyzwanie stawiają przed nami twórcy Origins w swojej klimatycznej i całkiem wymagającej grze. Tym razem bowiem za głowę naszego „nietoperka” została wyznaczona spora nagroda. Chętnych do jej zdobycia nie brakuje – na listę wpisali się już Joker, Anarky czy stojący za całym tym spiskiem Czarna Maska. Ale czy Batman w ogóle obawia się tych złoczyńców? Cóż, to zależy od tego, czy Ty się boisz. Biorąc pod uwagę skład arsenału głównego bohatera - z batarangiem, wybuchowym żelem i dekoderem kryptograficznym na czele, zdecydowanie więcej powodów do obaw mają raczej ci, którzy staną ci na drodze.

Czy jest w ogóle ktoś, kto w dzieciństwie nigdy nie bawił się klockami LEGO i nie pasjonował dinozaurami? Szczerze wątpimy. Dzięki tej grze każdy z nas może znowu poczuć się jak dziecko. A nawet lepiej, bo dostajemy tu równocześnie i klocki i ogromne gady. Triceratops, Raptor, Kompsognat, T-Rex – one wszystkie tu są. Co więcej, możemy nad nimi przejąć kontrolę i razem z legoludzikami swobodnie eksplorować wyspy Isla Nublar i Isla Sorna czerpiąc przy tym nieopisaną przyjemność z rozwalania wszechobecnych klocków. Wszystko to okraszone jest wciągającą i miejscami pozytywnie zakręconą historią opartą na kultowych filmach Stevena Spielberga. Dobrze znane z nich sceny i akcje zostały tutaj obdarzone jedynym w swoim rodzaju humorem i zaserwowane w charakterystycznym dla tej serii gier klimacie. Brzmi jak niezła zabawa? I tak jest w istocie.

Dynamiczny i mroczny świat Śródziemia czeka na śmiałka, który powstrzyma siły ciemności. Czy będziesz nim Ty, drogi graczu? Zadanie to nie będzie łatwe, bo choć Talion - bohater, w którego przyjdzie ci się wcielić nie może umrzeć, to za Czarną Bramą czekają na niego niezliczone hordy sług Saurona. Dzięki świetnej mechanice rozgrywki (będącej połączeniem Assassin’s Creed i Batmana) oraz doskonałemu trybowi fotografa ich eksterminacja sprawia jednak wręcz sadystyczną przyjemność. Szczególnie, gdy widzimy jak nasze działania wpływają na skład armii Saurona poprzez niesamowicie podkręcający zabawę system Nemezis. Co najlepsze w tej edycji tej naprawdę genialnej gry emocji z pewnością nikomu nie zabraknie, bo oprócz podstawowej historii znalazły się tu też dwie dodatkowe kampanie fabularne oraz garść dodatkowych misji i wyzwań. A to wszystko w mocno obniżonej cenie. No i jak się tu oprzeć…