Gry z serii LEGO to jeden schemat w ramach różnych historii. W Przebudzenie Mocy twórcy wpletli świeże pomysły udowadniając, że seria może mieć drugą młodość.
- stara, sprawdzona formuła LEGO,; - nowe rodzaje aktywności i QTE,; - duża dawka humoru,; - sporo zawartości do odblokowania,; - przyjemna dla oka oprawa wizualna.
Minusy- konieczność połączenia z Internetem przy każdym uruchomieniu gry,; - momentami kiepski podział ekranu między graczy,; - sporadyczne problemy ze sterowaniem,; - stosunkowo długie misje bez punktów zapisu,; - prostota rozgrywki.
Z grami zręcznościowymi LEGO od Traveller’s Tales zetknąłem się przy okazji jednej z pierwszych części, Indiana Jones. Od tamtej pory śledzę serię na bieżąco, stykając się niemal z każdym tytułem.
Choć przeniesienie kultowej historii zawadiackiego archeologa wciąż pozostaje moją ulubioną częścią, to Przebudzenie Mocy góruje pod innym względem. To właśnie w ostatniej części Star Wars po raz pierwszy poczułem wyraźny powiew świeżości i sporo nowych, ciekawych pomysłów.
Przeżyjmy to jeszcze raz
Nie będę rozwodził się nad samą fabułą najnowszej części Gwiezdnych Wojen. Powiem tylko, że według mnie kontynuacja legendarnej sagi jest wtórna i bezsensowna. Mimo to jednak odczuwam wielki szacunek dla twórców LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy. Za co? A za to, że potrafili z niecałych trzech godzin kinowej kalki i powtarzania schematów wycisnąć materiał na kilkanaście godzin rozgrywki naszpikowanej różnorodną akcją.
Warto zaznaczyć, że w większości części LEGO, opowiadanie historii opierało się głównie na humorystycznym nawiązywaniu do poszczególnych scen. Stąd też tylko znający filmowy pierwowzór mogli wyłapać niuanse i smaczki.
Formuła nieco zmieniła się w 2012, kiedy za sprawą części Batman 2 i Władca Pierścieni zabawną mimikę zamieniono na pełnoprawne dialogi. Tym razem także usłyszymy oryginalne kwestie aktorów, wycięte wprost z filmu.
Według mnie odbiera to grze sporo komizmu i uroku. Dotychczas był on dla mnie kwintesencją „klockowej” formuły, gdy przechodząc kolejne części sagi Harry Potter, bohaterowie musieli wyrazić ogrom emocji mimiką, odgłosami i fantastycznymi animacjami. Najwidoczniej panowie z Taveller’s Tale postanowili już na dobre trzymać się konwencji „mówionej”.
Dobrą informacją dla rodzimego odbiorcy jest fakt, że w LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy po raz pierwszy zastosowano pełny polski dubbing. Podkładający głosy aktorzy radzą sobie raz lepiej, a raz gorzej, ale ogólny odbiór jest jak najbardziej pozytywny. No i oczywiście ułatwia to „przełknięcie” fabuły najmłodszym, do których przecież w dużej mierze adresowane są produkcje LEGO.
Lepsze jest wrogiem dobrego?
Formuła LEGO sprawdza się już od kilkunastu części. Ciężko jednak oprzeć się wrażeniu, że twórcy zaczęli iść na łatwiznę, serwując nam te same schematy z lekkimi zmianami ze względu na fabułę. Kolejne produkcje są więc łakomym kąskiem pozornie tylko dla miłośników danego uniwersum.
Na całe szczęście, tym razem twórcy postanowili pójść krok dalej – stworzyć epizod, który będzie czymś na tyle innym, żeby dobrze bawili się przy nim także gracze niekoniecznie będący hiper entuzjastami Gwiezdnych Wojen. Między innymi dlatego też cała historia została opowiedziana tak, jak gdyby oglądało się ją po raz pierwszy.
Uatrakcyjnienie serii czuć też jednak w samej rozgrywce. Po raz pierwszy nie ograniczono się do dodania tylko „mocy i funkcji” poszczególnych postaci, które zresztą zawsze były logicznie powiązane z konkretnym uniwersum. Tym razem wpleciono też zarówno garść nowych, autorskich rozwiązań, jak i schematy spotykane w innych, większych i poważniejszych produkcjach.
To co najbardziej rzuca się w oczy w LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy to dodanie opcji „multibudowy”. Od teraz z większości klockowych „rozsypanek” możemy ułożyć więcej, niż jedną budowlę, wedle naszego wyboru. Czasem wręcz musimy to uczynić, aby przejść dalej, innym razem korzystanie z dostępnych opcji doprowadzi nas do poukrywanych „znajdziek”.
Bywa, że stworzenie odpowiedniego zestawu pozwoli na odmienny sposób pokonania problemu. Przykładem może być ominięcie szturmowców za pomocą mostu lub przegonienie ich za pomocą skonstruowanego działka.
Rozwinięto także raczkujące w LEGO Avengers szybkie akcje Quick Time Events. Konieczność szybkiego wciskania odpowiednich guzików pada bądź klawiatury bardzo pozytywnie wpływa na dynamizm rozgrywki. Sprawdza się to świetnie zwłaszcza w scenach walki lub np. podczas łapania się krawędzi, na którą akurat skoczyła bohaterka.
Inną nową funkcjonalnością w LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy jest sporadyczne wykorzystywanie systemu aktywnych osłon. Jest to mały i ujawniający się jedynie kilkukrotnie dodatek, ale zrobiono go bardzo poprawnie. Przynajmniej na tyle, że wnosi powiew świeżości do rozgrywki ilekroć możemy z niego skorzystać. Rozwiązanie to świetnie sprawdza się, gdy gramy w dwie osoby na podzielonym ekranie i możemy wzajemnie osłaniać się przed ogniem przeciwnika.
Na koniec listy zostawiam swoją ulubioną, „dużą” innowację – latanie. Poruszanie się X-Wingiem w przestrzeni lub w ciasnocie kosmicznych baz to świetna zabawa. Do tego mamy dostęp do licznych podniebnych wyścigów, które tym razem są bardzo przystępne. Mi osobiście niszczenie okrążających mnie TIE Figterów lub unikanie ich pocisków sprawiło ogromną przyjemność.
Mam tylko wrażenie, że na tym eksperymentalnym poligonie nowości nie do końca przetestowano pewne rozwiązania. Kręcenie zaworami przy użyciu gałki analogowej nie jest dokładnie oddane, przez co kilkukrotnie musiałem zmierzyć się z szybko rosnącą frustracją. Na szczęście, jakoś dało się to opanować.
W LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy znalazłem też jedną poważną „bolączkę”, która ujawnia się przy rozgrywce dwuosobowej. Normalnie, ekran w inteligentny sposób dzieli się na pół, gdy bohaterowie znajdują się w dużej odległości, tak jak miało to miejsce w poprzednich częściach LEGO.
Co dziwne jednak, będąc w „bazie” poza właściwą misją, obserwujemy zawsze dwie osobne połówki monitora, bez możliwości scalenia widoku, co jest bardzo uciążliwe i ciężko się przez to odnaleźć.
Same misje uległy też dość sporemu wydłużeniu. Każda z nich to około godzina zabawy, bez możliwości zapisu. Oznacza to też jednak, że czekają nas długie sesje, a ewentualne przerwanie misji bądź wyrzucenie do pulpitu w wersji pecetowej to konieczność powtarzania długiego fragmentu.
Kolejne zadania są za to dość proste i zamiast zagadek logicznych jak w Indiana Jones, nastawiono się tu raczej na kooperację. Sztuczna inteligencja nie zrobi tu niczego za nas i własnoręcznie musimy przełączać się między bohaterami, żeby każdym z nich wykonać odpowiednią akcję.
Ukończenie trybu fabularnego LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy zajęło mi 12 godzin. Podstawowych misji jest dziesięć, a po nich następuje krótki epilog. Oczywiście, jak to w tej serii bywa, „wymaksowanie” tytułu zajmuje znacznie dłużej, bowiem pierwsze przejście wyczerpuje jedynie 25-30% gry.
Po ujrzeniu napisów końcowych zostaje do odblokowania jeszcze 5 misji dodatkowych, a także cały ogrom bonusów, pojazdów i bohaterów. Z tymi ostatnimi mam pewien problem, a konkretniej z dostępnością herosów w dodatkach DLC. Kupując grę w wersji pudełkowej otrzymałem „pakiet postaci pałac Jabby”. Jeśli dobrze zrozumiałem dostępną w menu listę, w przyszłości mogą pojawić się kolejne, pobierane osobno elementy.
Zresztą, postaci w LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy dostępnych do odblokowania za darmo, w trakcie rozgrywki, jest znacznie więcej, niż dotychczas. Po każdej misji otrzymujemy zresztą bohaterów w ilościach „hurtowych”. To trochę tak, jak gdyby twórcy po prostu chcieli udostępnić nam wszystkie możliwe filmowe „skórki”. Bo przecież większość z nich nie ma wpływu na właściwą rozgrywkę.
LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy czyli ponadczasowa zabawa klockami
Prawdopodobnie nikt nigdy nie będzie się w stanie przyczepić do stylistyki w grach LEGO, choć ta w zasadzie od dobrych kilkunastu lat nie ulega żadnej zmianie. Graficzne odwzorowanie prostych plastikowych elementów zawsze cieszy oko. Scenarzyści i animatorzy potrafią natomiast z każdej opowiadanej na nowo historii wycisnąć humorystyczne elementy.
Podobnie sprawa ma się z dźwiękiem – ten zazwyczaj jest idealnie odwzorowany w stosunku do pierwowzoru. Tym razem obok klasycznych melodii z Gwiezdnych Wojen słuchać także charakterystyczne wystrzały blasterów i brzęczenie mieczy świetlnych. Nawet polski dubbing nie należy do najgorszych. Zdarzają się niezręczne, koślawe tłumaczenia, ale kto ma z tym problem, zawsze może skorzystać z oryginalnej ścieżki dźwiękowej i cieszyć się obecnością prawdziwych filmowych aktorów.
LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy uważam za bardzo ciekawy eksperyment i odważny krok w dobrą stronę. Sporo elementów jeszcze nie do końca wyszło tak jak powinno, ale ich obecność świadczy o postępie. Szkoda tylko, że twórcy idą odrobinę bardziej w stronę prostoty, dopasowując zabawę do młodszego odbiorcy.
Mimo wszystkich wad, jak każda kolejna gra serii, tak i Gwiezdne Wojny Przebudzenie Mocy to świetna rozrywka na kilkanaście godzin. Nada się szczególnie dla tych, którzy lubią spędzać czas we dwójkę, przy jednym komputerze bądź konsoli, ale do gustu przypadnie też zapewne i samotnym graczom.
LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy niesie ze sobą kilka ciekawych zmian, jednak rdzeń rozgrywki i jej „miodność” pozostaje na podobnym poziomie. Najczęściej wybierając konkretny tytuł serii gracze kierują się sympatią do konkretnego uniwersum.
Podobnie Przebudzenie Mocy jest pozycją obowiązkową zwłaszcza dla fanów gwiezdnej sagi.W tej produkcji moc jest jednak tak silna, że nawet nie pałający miłością do perypetii rodziny Skywalkerów mogą liczyć na naprawdę dobrą zabawę.
Ocena końcowa:
- stara, sprawdzona formuła LEGO z lekkim odświeżeniem
- nowe rodzaje aktywności QTE
- duża dawka humoru
- sporo zawartości do odblokowania
- przyjemna dla oka oprawa wizualna
- całkiem niezły polski dubbing
- konieczność połączenia z Internetem przy każdym uruchomieniu gry
- momentami kiepski podział ekranu między graczy
- sporadyczne problemy ze sterowaniem
- stosunkowo długie miejsie bez punktów zapisu
- prostota rozgrywki
- polskie tłumaczenia bywają niezręczne
- dzięk dialogów często zbyt cichy
- Grafika:
dobra - Dźwięk:
dobry - Grywalność:
dobra
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!