Touchpad, nazwa ta jest chyba znana dla każdego użytkownika notebooka. Jest to urządzenie bardzo przydatne w ekstremalnych warunkach. Mówiąc warunki ekstremalne mamy tutaj na myśli używanie laptopa „na kolanie”, czyli wszędzie tam, gdzie nie mamy możliwości skorzystać z zewnętrznego urządzenia pozwalającego na sterowanie kursorem. Nie wszyscy są jednak zachwyceni z korzystania z Touchpada i wolą standardowe urządzenie. W dzisiejszej recenzji właśnie o takim zewnętrznym urządzeniu mamy zamiar napisać. Nasz bohater to mysz firmy Logitech o „rewolucyjnej” nazwie VX Revolution. Serdecznie zapraszamy do dalszej części artykułu.
Mysz znalazła się w naszym laboratorium. Pierwsze wrażenie – mieszane. Opakowanie standardowe, bez żadnych wodotrysków. Mysz zapakowana jak większość takich urządzeń. Nie zmienia to jednak faktu, iż nie mamy się czym martwić jeśli kupimy „gryzonia” w sklepie internetowym. Jedna rzecz nas jednak zaintrygowała. Wygląd myszy jest co najmniej niestandardowy. Zresztą zobaczcie sami
Widzimy liczne wyżłobienia, które zdecydowanie nie są abstrakcyjnym wymysłem designerów. Taki kształt myszy ma za zadanie idealne wpasowanie się w naszą dłoń.
Ponadto mysz posiada gumowe wstawki, które zapobiegają ześlizgiwaniu się ręki z urządzenia. Cieszy nas fakt, że nie mamy się do czego przyczepić w tym temacie. Logitech postarał się o ergonomię pracy.
Wymagania systemowe
PC
- Windows® XP
- Windows Vista™ (wymaga połączenia internetowego)
- Wolny port USB
- Stacja CD-ROM
- Mac OS® X 10.3.9+
- Wolny port USB
- Stacja CD-ROM
- Połączenie internetowe
Zawartość opakowania
- Logitech® VX Revolution™ Cordless Laser Mouse for Notebooks
- Mikroodbiornik 2,4 GHz
- Płyta CD z oprogramowaniem Logitech® SetPoint™
- Instrukcja użytkownika
- Bateria AA
- 3-letnia gwarancja
Obejrzyjmy teraz mysz z bliska.
Standardowo mamy do dyspozycji dwa przyciski – lewy i prawy. Między tymi przyciskami znajdziemy rolkę. Tutaj wypadałoby się na chwilkę zatrzymać, ponieważ rolka, jak cała mysz, jest rewolucyjna. Kółko MicroGear™, bo tak producent nazwał swoją rolkę, pozwala nam na bardzo szybkie przewijanie długich dokumentów. Przewijanie działa całkiem dobrze, ale trzeba się do niego przyzwyczaić. Niekiedy też możemy napotkać na akcelerację wsteczną, co powoduje przewijanie strony w odwrotnym kierunku. Mimo wszystko Logitech zadbał o nas i jeśli ich MicroGear™ nie przypadnie nam do gustu, to na odwrocie myszki znajdziemy suwak, który zmienia rolkę w tą znaną z innych „gryzoni”. Kółko jest także uchylne na boki, co oznacza możliwość przewijania dokumentów w poziomie. Oczywiście nie zabrakło także przycisku w rolce.
Powyżej rolki znajdziemy przycisk wyszukiwania. Przycisk ten uruchamia wyszukiwanie systemowe, które możemy również wywołać przez wciśnięcie kombinacji klawiszy Windows + F.
Zaraz obok lewego przycisku myszki napotkamy na suwak oznaczony napisem Zoom. Suwak, jak sama nazwa wskazuje, pozwala na powiększanie lub zmniejszanie czytanych dokumentów czy przeglądanych zdjęć. Suwak niestety działa dość topornie, co utrudnia wykonywanie operacji na dokumencie. Mamy nadzieje, że jest to tylko wada testowanego urządzenia.
Po lewej stronie myszy znajdziemy dwa przyciski. Standardowo działają one jako Dalej oraz Wstecz. Naszym zdaniem bardzo przydatne przyciski, szczególnie podczas surfowania w Internecie, gdzie często wracamy do tych samych stron.
Oprócz suwaków, rolek i przycisków znajdziemy również wskaźnik naładowania baterii. Cztery diody informują nas o stanie zasilania bateryjnego.
Na wierzchniej stronie urządzenia to wszystkie funkcje. Przejdźmy teraz na spód myszki. Tutaj znajdziemy suwak, o którym wspominaliśmy wcześniej (MicroGear™).
Zaraz obok suwaka znajdziemy zaawansowany mechanizm laserowy, który zapewnia nam precyzję sterowania. Urządzenie działa na większości podkładek, ale na naszym matowym szkle nie dało sobie rady.
Poniżej mamy włącznik. Jego dłuższe przytrzymanie powoduje włączenie lub wyłączenie urządzenia. Krótsze przytrzymanie przy włączonym urządzeniu powoduje podświetlenie na chwilę miernika naładowania baterii.
Zaraz pod włącznikiem znajdziemy przycisk, który umożliwia nam wysunięcie odbiornika, który może być schowany na czas transportu w myszce.
Na spodzie urządzenia znajduje się także miejsce na jedną baterię/akumulatorek AA. Napiszemy tutaj o pewnej ciekawostce. Oprogramowanie dołączone do myszy pozwala na oszacowanie czasu, który pozostał nam do wymiany baterii. W naszym przypadku 100% stan naładowania akumulatora pozwala jeszcze na 120 dni pracy z urządzeniem. Wydaje się nam, że jest to niezły wynik jak na jedną baterię AA.
SetPoint to oprogramowanie dołączone do zarządzania myszą. Przejdźmy po zakładkach tej aplikacji.
Pierwsza zakładka pozwala na przypisanie różnym przyciskom różnych funkcji. Co ciekawe, niektóre funkcje możemy przypisać tylko do poszczególnych aplikacji. Tak np. w Microsoft Office Word klik prawym przyciskiem myszy może być odczytany jako lewy przycisk myszy, a poza aplikacją wszystko wraca do normy.
Ruch myszy – w skrócie ustawienia dotyczące precyzyjności oraz szybkości kursora.
Ustawienia myszy dla gier – w chwili gdy uruchamiamy jakąś grę, nasza myszka może stać się szybkim, sprawnym i agresywnym gryzoniem, tylko po to, aby nie zostać zastrzelonym przez wroga.
Ustawienia powiększenia – tutaj zmienimy czułość działania suwaka, odpowiedzialnego za Zoom.
Precyzyjne kółko przewijania MicroGear – szybkość i przyspieszenie – te opcje możemy w tej zakładce zmienić.
Baterie myszy – generalnie to jedna bateria. W ostatniej zakładce ze znakiem baterii znajdziemy stan naładowania naszych akumulatorów. Możemy wybrać procentowe przedstawienie stanu lub oszacowaną przez aplikację liczbę dni do tymczasowej śmierci myszy.
Tradycyjnie czas na podsumowanie.
Musimy przyznać, że mysz przy pierwszym z nią spotkaniu wywarła na nas mieszane uczucia. Sytuacja ta zmieniła się diametralnie po bliższym kontakcie. Niesamowita ergonomia pracy. Wydaje się, że podczas projektowania tego urządzenia, firma Logitech wybrała to za priorytet. Czy się z tym zgadzamy? Tak, bez żadnego „ale”. Po prostu nie mogliśmy rozstać się z tą myszą. Niczym dzieci, wyrywaliśmy sobie gryzonia z rąk celem „poklikania”. Po tym, jak ktoś zaczął korzystać z tego urządzenia, nie chciał oderwać ręki. Mimo że dłoń pracowała, to na tym urządzeniu mogliśmy odczuć ulgę.
Mimo wszystko nie możemy mówić w samych superlatywach o tym urządzeniu, bo i mankamenty też się znalazły. Nasza „rewolucyjna” myszka była już używana, co można było poznać po lekko startych ślizgach na jej spodzie. Ślizgi – to jest właśnie mankament tego urządzenia. Mysz podczas przesuwania stawiała stosunkowo duży opór. Jeśli więc przed zakupem nie dobierzemy odpowiedniej podkładki to możemy być zniesmaczeni.
Innym słabym punktem może okazać się innowacyjna rolka. Trzeba sporo czasu aby przyzwyczaić się do jej obsługi. Sama sporadycznie występująca akceleracja wsteczna nie sprawia dużego problemu. Sam sposób przewijania bez żadnych oporów może tutaj zniechęcić.
Problemów z użytkowaniem nie napotkaliśmy. Zasięg – w promieniu 5 metrów nie było żadnych zakłóceń czy przekłamań. Spokojnie można użyć myszki jako pilota, choć nie do końca jest do tego przystosowana.
Odbiornik USB – niestety jego rozmiar nie jest mały, a więc trzeba na niego uważać wtedy, gdy jest wpięty w port USB w naszym notebooku. Spory rozmiar rekompensuje jednak możliwość chowania odbiornika we wnętrzu myszy.
Na koniec została mało przyjemna informacja. Cena. Sprawdzając w ceneo.pl na chwilę obecną VX Revolution można kupić za 169 zł. Dla niektórych cena może wydawać się zaporowa. Naszym zdaniem kwota blisko 200 zł ma swoje uzasadnienie i nie boimy się stwierdzić, iż warto wydać te pieniądze.
- ergonomia
- dodatkowe przyciski, suwak i rolka MicroGear
- długi czas pracy na baterii
- wskaźnik stanu akumulatora
- bezprzewodowa
- liczne możliwości konfiguracyjne
Minusy:
- duży rozmiar odbiornika
- akceleracja wsteczna rolki MicroGear
- ślizgi
Komentarze
2Recka na 5 brakuje wiekszego zdięcia myszki. A te co juz są to powinny być odnosnikami do dużych .