Pomimo tego, że premiera Logitech MX518 miała miejsce już jakiś czas temu, popularność tej myszy nie słabnie. Wpływ na hossę tego modelu ma szereg czynników, które z każdym słowem recenzji postaram się wydobyć na wierzch.
Rozdzielczość: | 1600cpi |
Sensor: | MX Optical Engine (optyczny) |
Próbkowanie: | 5.8 Mpix/sek |
Reakcja: | 8ms (125Hz) |
Prędkość maksymalna: | b/d |
Akceleracja: | 15 g |
Przyciski: | 7+1 |
Profilowanie: | dla praworęcznych |
Sterownik: | SetPoint |
MX518 nawiązuje kształtem do swych przodków, MX500 i MX510. Jak widać, na załączonych obrazkach porównawczych Logitech hołduje zasadzie: co raz się sprawdziło, nie wymaga zmian.
na zdjęciach kolejno: szary MX500, niebieski MX510 i metaliczny MX518
Na potwierdzenie mojego założenia mocnym argumentem, proponuję prześledzić wątpliwą ewolucję linii MX300 - G1 - G3.
Jednak Logitech wychodzi z ognia krytycznych wątpliwości obronną ręką, bowiem testowany przeze mnie produkt leży - nawet w kobiecej dłoni - jak ulał. Co prawda, wymaga odmiennego stylu uchwytu niż wspomniana "trzysetka", którą dzięki symetrycznej obudowie można było dzierżyć czy to w lewej, czy to prawej dłoni, prowadząc ją nawet palcami, czego o MX518 powiedzieć nie można. Tu akurat potrzeba zaangażowania całej dłoni od opuszki palców po nadgarstek, bo mysz jest pokaźniejszych rozmiarów. Stworzono ją z myślą o graczach praworęcznych, stąd "wygięcie" jej w lewo z charakterystyczną przestrzenią na kciuk również po lewej. Powoduje ono, że uzyskujemy pełną kontrolę nad gryzoniem, dzięki czemu ryzyko wyślizgnięcia się go z ręki jest małe, a i jego użytkowanie staje się przez to naprawdę wygodne. A w połączeniu z ciekawym materiałem antypoślizgowym na bokach myszy, od strony chwytu jest rewelacyjnie.
Voodoo.User (Polska Reprezentacja w Starcrafta): |
Nieziemskie klikadło z czerstwym podwoziem
Poprzedni rozdział ze względu na bardzo dobry kształt sugeruje, że Logitech MX518 to przemyślana konstrukcja. Od strony "klawiszy" jest nie inaczej. Wciskają się one lekko i szybko, a potwierdza to poniższy test:
Wynik godny pozazdroszczenia
Rozmieszczenie przycisków to również niezła robota ze strony Logitech. Dostęp do nich jest łatwy, szczególnie do tych po lewej stronie. Kliknięcie w przyciski przy rolce jest trudniejsze, aczkolwiek nie na tyle kłopotliwe, by sprawiać problemy. Przycisk w rolce także pracuje bezproblemowo i - jak dla mnie - jest wzorem do naśladowania. Natomiast samej rolce do mistrzostwa brakuje jedynie bardziej zaznaczonego przeskoku.
Mysz, choć ma - cokolwiek to znaczy - "ulepszone ślizgacze", nie pływa po biurku aż z taką szybkością, jaką prezentują najnowsze produkty. Ale delikatny, ledwo wyczuwalny opór podłoża nie doskwiera podczas gry nawet na drewnie, będąc czasem (o dziwo) pomocnym elementem gry w FPP, bo w ten sposób łatwiej celować. Z drugiej strony niektórzy w ogóle nie lubią czuć oporu. Im właśnie polecam podkładki materiałowe, na których - odwołując się do kolokwializmu - mysz dostaje potężnego kopa.
Chirurgiczna precyzja
Tytuł tej części artykułu ujawnia sporo, dlatego nie będę owijać w bawełnę. Logitech MX518 w połączeniu z podkładką testową Everglide Titan Mat współpracuje idealnie. Nie istnieje sposób, aby kursor myszy w takim połączeniu odmówił posłuszeństwa, co potwierdza najtrudniejszy dla myszy test - szlaczek wykonany na maksymalnej prędkości.
Problemy pojawiają się dopiero na powierzchni niestandardowej, czyli drewnianym blacie biurka. Z drugiej strony, w opozycji do genialnej precyzji myszy stoi jej standardowa reakcja, która wynosi 8ms (125Hz), czyli tyle, ile w przeciętnej myszy na rynku.
By nie nudzić się przy 125Hz postanowiłam podkręcić mysz programem Mouse Rate Switcher. Wynik tejże operacji przeszedł moje oczekiwania. Logitech MX518 po overclock'u osiąga nawet 800Hz, co oznacza, że z reakcją schodzi poniżej 2ms. Szkoda tylko, że taki bajer wymaga podkręcania gryzonia na własne ryzyko.
W przypadku produktu dla graczy sprawdzenie, czy mysz nie przechodzi w tryb uśpienia powinno być tylko formalnością. I tak jest w tym przypadku. Logitech MX518 nie wyłącza się w ogóle, co ucieszy poczciwych "kamperów", czyhających w bezruchu na widok pleców rywala nawet po 10 minut i dłużej. A w owe plecy można celować na przeróżnych podłożach, dlatego że mysz radzi sobie też z pracą na szkle i plastiku.
Maszyna do grania
Sterowniki, które od zarania dziejów obsługują myszy marki Logitech to, oczywiście, MouseWare i SetPoint. W tym miejscu poświęcę sporo miejsca tym drugim w - bagatela - 40 megabajtowej wersji 3.15, bo to właśnie SetPoint stworzono z myślą o MX518 i najnowszych modelach marki Logitech, np. Logitech G3, G5 i G7, czyli myszach, o których będzie mowa w dalszej części "Megatestu".
Sterownik SetPoint automatycznie wykrywa, jaka mysz została podłączona do komputera i udostępnia odpowiednie narzędzia do jej optymalizacji. Muszę przyznać, że jeśli chodzi o drivery, to Logitech zapewnia graczom wszystko to, co do gry jest absolutnie potrzebne.
Klikając w ikonę myszy w lewym górnym rogu przenosimy się do panelu przycisków, w którym to w prosty sposób przypisuje się wybranym przyciskom odpowiednie funkcje, np. keystroke (kombinacja klawiszy wciśniętych razem, np. ctrl+alt+del) czy klawisze klawiatury. Jest tu praktycznie wszystko za wyjątkiem funkcji "macro", tj. przyporządkowania danemu przyciskowi myszy ciągu znaków z klawiatury.
Pod ikoną kursora znajdują się: regulacje prędkości i akceleracji kursora oraz opcje przewijania rolki.
A ostatni obrazek w kształcie wieży to ustawienia dedykowane dla gier. Dzięki nim można, np. zachować prędkość i akcelerację kursora w naszej ulubionej grze.
Pod "wieżowatą" ikoną wyraźnie widać też przycisk prowadzący do zaawansowanych ustawień dla gier, ich wykrywania oraz zaawansowanej programowej regulacji dpi. Pozwala ona ustalić dodatkowe wartości rozdzielczości w odstępie co 50dpi.
Pokrótce podsumowując powyższe opcje, w przypadku MX518 sterownik SetPoint ma wszystkie niezbędne cechy software'u dla graczy z prawdziwego zdarzenia. Jest niezwykle funkcjonalny, stabilny i teoretycznie powinien pomagać w grze, ale o tym dopiero w następnym akapicie.
Na koniec zostawiłam sobie element najprzyjemniejszy dla recenzenta: grę, grę i jeszcze raz grę.
Zabawę rozpoczęłam od popularnego RTSa, Warcraft III The Frozen Throne. Wbrew w obawom mysz nie była dla mnie za duża czy za ciężka. Co prawda, do RTSowych pojedynków preferuję małe, lekkie, symetryczne myszy, ale na MX518 grało się całkiem przyjemnie. Zarządzanie jednostkami nie sprawiało mi problemów, mimo to swoich przyzwyczajeń co do strategii czasu rzeczywistego nie zmienię. Dodam, iż ze względu na możliwość przypisania przyciskom myszy praktycznie dowolnych funkcji, sterownik Setpoint zdecydowanie ułatwiał mi rozgrywkę. Tu czar, tam czar, po prostu szybkie i wygodne granie. Kilka godzin później przesiadłam się na grę idealną dla kobiet - krwawą rąbankę Quake III, gdzie MX518 przerodził się na moich oczach w legalną maszynę do zabijania. Trafianie w głowę rywala tudzież inne kończyny i atrybuty było nietrudne, kiedy miałam pewność, iż celownik zrobi dokładnie to, o co go poproszę. W związku z tym posiadacz MX518 winy za porażkę w internetowej walce nie będzie mógł zrzucić już na mysz, bo trudno w niej znaleźć jakiś poważniejszy grzech. Ma sporo przycisków, jest precyzyjna i wygodna. Ma dobry sterownik i rewelacyjne spisuje się na polu walki, szczególnie gdy chodzi o FPP. Czego więcej chcieć od myszy? Być może tego dowiecie się przy okazji drugiej recenzji w ramach "MEGATESTU".