Wing Commander III: Heart of the Tiger
PEGI: Ograniczenia wiekowe | ||
Producent: | Origin Systems | |
Wydawca: | Origin Systems | |
Dystrybutor PL: | brak | |
Gatunek: | symulacyjna/ zręcznościowa | |
Premiera: | 18 kwietnia 1994 r. |
Seria Wing Commander była dla swojego gatunku tym, czym Doom dla pierwszoosobowych strzelanin. Opowieść o wojnie ludzi z wojowniczą rasą obcych Kilrathi zdołała przyciągnąć do monitorów olbrzymią rzeszę fanów nie tylko dzięki zróżnicowaniu misji, ale i nowatorskiemu systemowi prowadzenia walki kosmicznej ze skrzydłowymi u boku.
Mimo że pierwsze części kosmicznej sagi wprowadziły mnóstwo innowacyjnych rozwiązań, w zestawieniu zagościła trzecia odsłona. Dlaczego? Bo to właśnie w Heart of the Tiger po raz pierwszy w historii gier pojawił się film interaktywny. Przerywniki pomiędzy misjami były tak skonstruowane, aby gracz miał możliwość samodzielnego uruchamiania kolejnych scen przedstawiających ważne dla fabuły wydarzenia. Jeśli dodać do tego, że w projekcie wzięli udział tak znani aktorzy jak Mark Hamil, John Rhys-Davies czy Malcolm McDowell, całość przedstawiała się bardziej niż dobrze. Cóż, budżet gry, 4 miliony dolarów, był jak na tamte czasy ogromny.
Wing Commander III to także spora zmiana w oprawie wizualnej serii. Po raz pierwszy w grze tego gatunku pojawiła w pełni trójwymiarowa grafika oparta na wektorach. Dzięki temu wreszcie można było poczuć potęgę olbrzymich gwiezdnych krążowników Kilrathi, które nieraz zagrażały naszemu okrętowi flagowemu. Wszystko razem musiało spowodować, że Heart of the Tiger stał się jedną z ikon swojego gatunku, dopisując się także do listy gier wszechczasów. I nie przeszkodził w tym nawet fakt, że nasi przeciwnicy mieli wygląd przerośniętych kotów kanapowych. ;-)
Star Wars: Tie Fighter
PEGI: Ograniczenia wiekowe | ||
Producent: | Totally Games | |
Wydawca: | LucasArts | |
Dystrybutor PL: | brak | |
Gatunek: | symulacja | |
Premiera: | 26 marca 1994 r. |
Gwiezdne Wojny zawsze budziły wielkie emocje. Każda kolejna zapowiedź gry osadzonej w tym uniwersum powodowała przyspieszone bicie serca ogromnej rzeszy fanów. Niestety, większość nowych produkcji jest tylko cieniem arcydzieł, które powstały w latach dziewięćdziesiątych. Jedną z takich perełek jest właśnie niezapomniany Star Wars: TIE Fighter.
Tytuł ten nie był pierwszym kosmicznym symulatorem osadzonym w realiach Gwiezdnych Wojen. Wcześniejsze gry z serii X-Wing, pomimo ogromnego sukcesu, nie były jednak w stanie konkurować z TIE Fighterem. Dlaczego? Bo "Ciemna Strona" od zawsze wydawała się bardziej fascynująca!
Star Wars: TIE Fighter pozwalał zasiąść za sterami nie tylko tytułowych myśliwców Imperium, ale także bombowców i kilku maszyn prototypowych, takich jak TIE Defender. Świetnie skonstruowane różnorodne misje, znakomity model lotu i niezbyt wybujała fabuła, która nie próbowała na siłę wybielać naszych uczynków, to główne zalety tej gry. Nie można nie wspomnieć o świetnej, jak na tamte czasy, oprawie graficznej, która dodawała filmowego klimatu. Wszystko to dzięki nowatorskiemu silnikowi 3D, który wykorzystywał cieniowanie Gourauda i krzywe Beziera.
Mroczne wcielenie kosmicznego symulatora z Gwiezdnych Wojen po dziś dzień uznawane jest za jedną z najlepszych gier wszechczasów. O jej ponadczasowości świadczyć może fakt, że limitowana edycja kolekcjonerska , która ukazała się w 1995 roku jest obecnie „świętym Graalem” dla wielu oddanych fanów Gwiezdnych Wojen.