Kolejna odsłona NBA od 2K nie zawodzi. Co prawda rewolucyjnych zmian zabrakło, ale reszta nadal sprawia świetne wrażenie gwarantując wiele godzin dobrej zabawy.
Droga do wielkości
Twarzą NBA 2K14 został LeBron James. Promuje on tryb „Path to Greatness”, w którym gracz może zadecydować o dalszej karierze zawodnika. Możliwości jest całkiem sporo, a sam pomysł - dość ciekawy. Autorzy mocno popuścili tutaj wodze fantazji i nawet tak abstrakcyjne scenariusze jak LeBron James w jednej drużynie z Kobe Bryantem są możliwe. Ten tryb rozgrywki zapewnia spokojnie kilkanaście godzin dobrej zabawy, ale tak jak i w poprzednich odsłonach jest tylko miłym dodatkiem do głównej atrakcji – własnej kariery. Nic nie daje takiej frajdy jak stworzenie swojego wirtualnego odpowiednika i przeprowadzenie go przez draft, pierwsze mecze, aż po mistrzostwo ligi z ulubioną drużyną oraz co, chyba oczywiste tytuł MVP. Szkoda, że akurat ten tryb rozgrywki nie doczekał się większych zmian, a konkretnie jakiś nowych elementów. Z drugiej strony ilość dostępnych opcji przy tworzeniu naszego zawodnika jest na tyle duża, że każdy fan koszykówki znajdzie tutaj prawie wszystko, o czym może tylko pomyśleć.
Drobne zmiany robią dużą różnicę
W NBA 2K14 nie uświadczycie niestety rewolucyjnych pomysłów. Jest za to cała masa mniejszych bądź większych usprawnień, w tym i tych dotyczących samej rozgrywki. Zdecydowanie poprawiono zachowanie zawodników w obronie. Łatwiej jest też blokować rzuty czy nawet wsady przeciwników. A to wszystko przy znaczącym poprawieniu wyglądu takich akcji, w porównaniu do poprzedniej edycji. Spora w tym zasługa wielu nowych animacji dodanych do i tak już imponującej ilości przeróżnych zagrań. Nie da się nie zauważyć, że rozgrywka stała się przez to znacznie dynamiczniejsza, a akcje - efektowne jak nigdy dotąd.
Nadal jednak nie poprawiono irytującego błędu, który uwidacznia się w momencie, gdy przeciwnik zabierze nam piłkę. Zwyczajnie nasz zawodnik przestaje reagować na wciśnięte klawisze. I choć trwa to jedynie ułamki sekund to jednak w bardziej zaognionych momentach może zadecydować to wygranej lub porażce. Tak czy inaczej to „zawieszanie się” zawodników doprowadzało mnie do szewskiej paski, szczególnie gdy dostawałem srogie baty. Niestety ta ich dość szczególna pomroczność jasna dawała o sobie znać także wówczas gdy piłka swobodnie odbijała się po parkiecie. Przykładowo po bloku członkowie drużyny nie bardzo wiedzą co mają ze sobą zrobić, nie mówiąc już o tak prozaicznej czynności jak natychmiastowe złapanie piłki. Wszystko trwa tu nieco za długo.
Natomiast z zupełnie niezrozumiałych dla mnie powodów tryb sieciowy praktycznie żywcem wyjęty został z poprzedniczki. Oznacza to, że cierpi na dokładnie takie same bolączki jak rok temu. Trudno nazwać go czymś więcej niż tylko ciekawostką, bo rozegranie choć jednego meczu w całości, bez gigantycznych opóźnień czy szarpiącej animacji graniczy z cudem. O ile w ogóle jest to możliwe. Niewiele zmienia tu dodany tryb Crew Mode, w którym wspólnie ze znajomymi możemy zmagać się z innymi drużynami. Raz, że nie jest on jakąś specjalną nowością (występował w starszych edycjach NBA 2K, a rok temu go pominięto), a dwa – że i taka zabawa to czysty masochizm. Tryb sieciowy, a raczej brak poprawy w tym aspekcie to zdecydowanie największa bolączka gry. W obecnych czasach, rozgrywka wieloosobowa to podstawa. Tym bardziej dziwić może postępowanie twórców.
Ciekawym dodatkiem jest natomiast możliwość zagrania jedną z czternastu drużyn Euroligi. Mamy tutaj zespoły, które zapewne dobrze znane są każdemu fanowi koszykówki z naszego kontynentu. Wymienić można choćby Alba Berlin, FC Barcelona, Maccabi Electra Tel Aviv, CSKA Moskwa czy Armani Milan. Pozostałe tryby rozgrywki, podobnie jak wspomniany tryb sieciowy przeniesiono z poprzedniej edycji bez jakichkolwiek zmian. Trochę szkoda. Wydaje mi się, że MyTeam czy The Assocation mogłyby zaoferować graczom ciekawą alternatywę dla trybu kariery, jeśli tylko autorzy zdecydowaliby się je rozszerzyć i ulepszyć. Nie ma tu jednak na co specjalnie narzekać, bo gracz ma pełen wachlarz możliwości zrealizowania swoich koszykarskich zachcianek.
Ostatnia generacja, czas na zmianę
Większość bolączek gry (choć nie wszystkie) wynika z faktu, że była ona tworzona głównie z myślą o konsolach starej generacji. Najbardziej oczywistym elementem jest grafika, która w konkretnych sytuacjach wygląda naprawdę słabo. Szczególnie dobitnie widać to w momencie prezentacji pierwszych piątek przed meczem. Rozpikselowane karykatury graczy prezentują się tragicznie. Samo menu również wymaga sporych modyfikacji, a może nawet całkowitego przeprojektowania. Sytuacje ratuje tu rozgrywka, która jest na tyle dynamiczna, że nie zwraca się uwagi na pewne ograniczenia czy uproszczenia. Niestety kolą one w oczy przy powtórkach bardziej efektownych akcji.
Zdecydowanie lepiej wypada ścieżka dźwiękowa, która tradycyjnie już dla tej serii jest najwyższych lotów. Na liście utworów znalazły się takie hity jak choćby Radioactive od Imagine Dragons, Not Afraid Eminema czy In The Air Tonight Phila Collinsa. Nie można również nic zarzucić efektom dźwiękowym - wszystkie brzmią naturalnie i niczego tutaj nie brakuje. Dodatkowo wszystkie fajniejsze dodatki z poprzednich edycji jak np. prezentacja hali sportowej danej drużyny czy też panoramy miasta są nadal dostępne.
Grając w NBA 2K14 trudno nie poczuć, że nadszedł już czas na zmiany. Przypuszczalnie pojawią się one w kolejnej edycji gry, za rok. Konkurencja już zapowiedziała całkowicie nowy silnik EA Sports IGNITE, który może nieźle namieszać w branży gier. O ile więc producenci NBA 2K przystosują serię do nowej generacji konsol większa część z wymienionych bolączek tej edycji automatycznie odejdzie w zapomnienie. Nie zmienia to jednak faktu, że obecne wydanie gry momentami sprawia wrażenie, kolokwialnie mówiąc odgrzewanego kotleta. Żeby jednak nie było żadnych wątpliwości trzeba jasno powiedzieć – NBA 2K14 to nadal dobra gra i żaden fan tej dyscypliny sportu nie będzie czuł się zawiedziony, jeśli ją kupi.
Najlepsza symulacja koszykówki… bo innych nie ma
NBA 2K14 z całą pewnością wystarczy na wiele godzin dobrej zabawy. Jest tutaj wszystko za co kochaliśmy poprzednie edycje gry. Tryb kariery „wsysa” bezgranicznie niezauważenie zmieniając porę dnia za oknem. Z tego też powodu łatwiej przełknąć pewną stagnację twórczą, która wdarła się do tej świetnej serii. Żywię jednak głębokie przekonanie, że autorzy wyciągną wnioski ze swoich błędów i kolejna edycja zachwyci nas w każdym aspekcie. Ostatecznie NBA 2K14 to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników koszykówki. To naprawdę kawał porządnej symulacji z kilkoma przebłyskami geniuszu. I choćby dlatego, pomimo poczucia, że po raz drugi kupiłem niemalże ten sam produkt, kompletnie tego nie żałuję.
Moja ocena: | |
Grafika: | zadowalający plus |
Dźwięk: | dobry plus |
Grywalność: | dobry |
Ogólna ocena: | |
Sugerowana cena w dniu publikacji testu: ok. 119 zł (PC) | |
Komentarze
11P.S.
Nie wiem jak jest w tej części ale przy 2k13 wybieranie wersji na pc jest mało sensowne. Problemy z założeniem konta, problemy z logowaniem, nie aktualizuje składów, nie ma poprawek, sterowanie nie wiedzieć czemu jest mniej responsywne niż na konsoli. Jednym słowiem, 2k13 to było totalne lanie po kliencie pecetowym.