Tylna ścianka Sp-570 UZ zdradza wysokie aspiracje aparatu, lokując go w segmencie bliskim dobrych lustrzanek. Oczywiście najpierw rzuca się w oczy duży ekran LCD, dysponujący dobrą rozdzielczością i ostrością, co pozwala na precyzyjny podgląd i ocenę ujęcia. Szkoda, że ekran nie jest odchylany, pozwoliłoby to na większą swobodę w kadrowaniu. Umieszczony nad ekranem przycisk pozwala błyskawicznie przenieść podgląd do elektronicznego wizjeru, który ma co prawda gorszą jakość obrazu, ale umożliwia poważne oszczędzanie energii w porównaniu z ekranem głównym.
Przyciskom po prawej stronie ekranu przypisano najczęściej używane funkcje, co w połączeniu z funkcjami dostępnymi na czterokierunkowym wybieraku daje całkiem pokaźny zestaw. To o niebo lepiej niż w kompaktach, ale nieco gorzej niż w lustrzankach – znowu pewien ograniczony kompromis. Jednak te ograniczenia nie są dokuczliwe, Olympusa obsługiwało mi się na ogół bardzo wygodnie i bez stresów, chyba że konieczna była szybka zmiana niektórych parametrów.
Oprócz wyżej wymienionych na korpusie aparatu znajdziemy kilka innych przycisków – wyłączanie autofokusa, podnoszenie lampki błyskowej, aktywacja zdjęć seryjnych. Ponadto z prawej strony mieści się gniazdko kart xD, a z lewej wejście zasilacza i wyjście USB. Dół to tylko klapka komory baterii (4 standardowe bateryjki – paluszki) z zabezpieczającym suwakiem oraz gwint mocowania statywu – niestety, nie znajduje się on w osi obiektywu.
Wykonanie całości wzorowe, czuje się solidność, świetną jakość oraz wieloletnie doświadczenie producenta w branży fotograficznej.
Dodatkowe wyposażenie, które znajdziemy w pudełku to pasek do zawieszenia aparatu na szyi, sznureczek do mocowania zaślepki obiektywu, baterie AA, kabel AV, kabel USB oraz płyty i instrukcje w formacie małych książeczek.