Zwykle mówimy, że to obraz przenosi nas na wirtualne pola bitew. Rzadziej doceniamy rolę dźwięku. Słuchawki Razer ManO'War przypominają nam o jego wadze.
- świetny dźwięk przestrzenny 7.1,; - funkcjonalne regulatory głośności,; - wygodny mikrofon,; - dodatkowa stacyjka dokująca,; - długi czas pracy baterii,; - prosty, ale stylowy wygląd,; - podświetlane elementy...
Minusy...które dla wielu będą zbędnym dodatkiem,; - w zasadzie tylko i wyłącznie dla graczy.
Razer ManO'War wyskakuje z helikoptera
Warkot helikopterowych wirników. Tak zaczyna się przygoda z Razer ManO'War. Prosty schemat konfiguracji dźwięku i odgłosy śmigłowca. I już to pierwsze doświadczenie, jakkolwiek dosyć mało wyszukane, potrafi miło zaskoczyć. Ale zacznijmy od początku!
Razer znany jest z tego, że produkuje sprzęt z wysokiej półki i prawdę powiedziawszy nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek – nawet sceptycznie nastawiony do twórców spod znaku trzech węży - przeszedł obojętnie obok zestawu słuchawkowego tej marki. Zwłaszcza, że nie jest to pierwszy lepszy pałąk z dwoma gąbkami, ale wyszukane narzędzie dla „growych” wymiataczy.
Bezprzewodowy model Razer ManO'War to z założenia nieodłączny kompan każdego fana gier FPS. Z założenia... No właśnie, ale czy obietnice producenta mają pokrycie w faktach i czy rzeczywiście to sprzęt głównie dla wielbicieli strzelanek? Najwyższy czas to sprawdzić!
Wsuń, wysuń i do boju!
Zielono-czarne pudełko, wewnątrz liścik do użytkownika... Krótko mówiąc, Razer pełną gębą! Prostota, ale ta z rodzaju eleganckich. I, co ciekawe, podobnie jest z samymi słuchawkami.
Na pierwszy rzut oka to nic specjalnego. Ot, bardzo proste kształty, tu i tam coś się błyszczy, tu znowu kawałek matowy, ale poza tym... Hm, człowiek spodziewałby się po zestawie tej jakości, że będzie cechował się wyrafinowaną konstrukcją i przeróżnego rodzaju dodatkami.. Tymczasem dostajemy produkt, który jest prosty i stylowy jak koszula Nawałki, a jednocześnie solidny, niczym stanik Kim Kardashian.
Dwie czarne symetryczne muszle łączy dosyć gruby plastikowy pałąk z wielkim napisem „RAZER”. Poza tym znajdziemy tylko włącznik, dwa pokrętła, wejście USB i schowek na nadajnik USB (ten, który podczas używania Razer ManO'War musimy podpiąć do komputera, bądź konsoli).
Ach, i jest jeszcze taka mała wypustka na lewej muszli... Wygląda co najmniej tajemniczo i intrygująco. Czy to jakiś rodzaj anteny albo technologicznego pryszcza? No dobrze, nie nadmuchujmy tego balona zbyt mocno i przebijmy go już teraz stwierdzeniem: to mikrofon.
Jednak jest on o tyle ciekawy, że spoczywa schowany wewnątrz muszli. Kiedy chcemy go użyć, zwyczajnie pociągamy za wystającą końcówkę i wtedy wysuwa się pozostała jego część, która dodatkowo jest wykonana z elastycznego tworzywa. Ponadto sam czubek mikrofonu żarzy się czerwono, kiedy ten jest wygłuszony, co może nas skutecznie uchronić przed wpadką w eterze.
Warto dodać, że w zestawie znajdziemy nie tylko zwykły kabel USB niezbędny do ładowania Razer ManO'War, ale też coś a’la stacyjkę dokującą, która dodatkowo wydłuża o dwa metry zasięg użytkowania słuchawek.
Tak prezentuje się zestaw słuchawkowy spod znaku trzech węży. A raczej tyle można o nim powiedzieć zaraz po wyciągnięciu z pudełka, bo jest jeszcze jeden element wyglądu, który dostrzeżemy dopiero po włączeniu urządzenia...
Specyfikacja techniczna:
- Podłączenie: USB
- Zasięg bezprzewodowy: do 14 metrów
- Żywotność baterii: do 14 godzin
- Waga: 375 gramów
- Słuchawki:
- Częstotliwość: 20Hz-20kHz
- Impedancja: 30 Ohm @1kHz
- Czułość: 112 dB(+/-3 dB)
- Przetworniki: 50 mm(neodymowe)
- Mikrofon:
- Częstotliwość: 100Hz-10kHz
- Stosunek sygnału do szumu: <60 dB
- Czułość: -38 dB (+/- 3 dB)
Świecąc muszlami
Można się już domyślić, że element, którym próbowałem podsycić Waszą ciekawość, to nic innego jak dwa logotypy Razera umieszczone na obu muszlach i podświetlane w technologii RGB. No właśnie, i tutaj pojawia się klasyczna już wątpliwość, którą streszczę krótkim pytaniem: dla kogo to się świeci?
Jasna sprawa, obecnie podświetlenie RGB powoli przestaje być symbolem prestiżu, a staje się już standardem. Nieprzerwanie jednak nurtuje kwestia, dlaczego ktoś miałby zaprzęgać do pracy wszystkie 16 milionów kolorów, skoro w przypadku słuchawek i tak prawie nigdy nie będzie ich widział.
A opcji podświetlenia tu nie brakuje! Poza wybraniem koloru, możemy zdecydować, czy ma on stabilnie rozświetlać słuchawki czy też raz pojawiać się, raz znikać. A może lepiej po prostu wybrać tęczowe przenikanie się barw? Nie, to już chyba lepiej postawić na jeden kolor.
Dodatkowo Razer ManO'War korzysta z systemu Chroma, który zapaleńcom wężowej marki pozwala ujednolicić podświetlenie wszystkich sprzętów tego producenta.