W dobie modularnych myszy dla graczy Razer Naga Trinity może i nie zaskakuje budową, ale nie da się ukryć, że 3 wymienne panele z przyciskami to coś czego tej serii brakowało. Dzięki temu to już nie tylko mysz do MMO, ale wszechstronny kombajn do wszystkiego.
- rewelacyjny pomysł z trzema wymienialnymi, bocznymi panelami przycisków,; - masywna, ale wyjątkowo wygodna obudowa,; - niezły sensor optyczny Razer 5G o czułości aż 16 000 DPI,; - podświetlenie RGB,; - możliwość tworzenia wielu profili (zapisywanych w pamięci urządzenia),; - czytelne oprogramowanie Synapse 3…
Minusy…które wciąż miewa problemy techniczne - brak możliwości regulowania czułości rolki - tylko dla praworęcznych
Świat pędzi do przodu
Niesamowite jak ten czas leci. Pamiętam jakby to było wczoraj, gdy pierwszy raz usiadłem do World of Warcraft z Razer Naga w dłoni, myszką inną niż wszystkie. Jej 17 przycisków mogło wówczas szokować. Szczególnie, że te umieszczone pod kciukiem sprawiały wrażenie raczej mało wygodnych. A jednak gracze MMO ją pokochali, i to na tyle, że w mig na półkach sklepowych wylądowały kolejne modele.
Teraz, po niemal 9 latach od tamtej chwili trzymam w ręku jej następczynię – Razer Naga Trinity, i jestem pod wielkim wrażeniem zmian jakie zaszły w jej konstrukcji. Wreszcie ktoś pomyślał, że przydałoby się uczynić z niej mysz bardziej uniwersalną. No bo ilu graczy kupuje osobnego gryzonia do strzelanin, do MMO czy gier z gatunku MOBA?
Razer Naga Trinity – test myszki z wymiennymi bokami
I właśnie ta potrzeba wszechstronności powołała do życia Razer Naga Trinity, myszkę w której w dowolnej chwili możemy zamienić panel boczny dostosowując tym samym ilość potrzebnych nam przycisków do aktualnie uruchomionej gry czy aplikacji.
A najlepsze jest to, że cała ta operacja trwa dosłownie kilka sekund i nie wymaga przy tym ani odłączania myszy od komputera ani „bawienia się” z jej oprogramowaniem. Trzeba po prostu chwycić za bok myszki, zdjąć go, przyłożyć nowy…i grać dalej. Brzmi świetnie, prawda?
Nie myślcie jednak, że na tym zalety Razer Naga Trinity się kończą. Co to to nie, wszak to kolejna wersja znanej i lubianej serii. Nie mogło więc obejść się bez zadbania o drzemiącą wewnątrz myszki elektronikę.
Stąd do rozpoznawalnej już obudowy dorzucono sprawdzony w boju sensor optyczny Razer 5G. Z takim zapleczem o precyzję podczas rozgrywki można być spokojnym.
Specyfikacja techniczna:
- Sensor: optyczny Razer 5G
- Czułość: do 16000DPI
- Częstotliwość raportowania: do 1000 HZ
- Akceleracja myszki: 50G
- Szybkość: 450 IPS
- Liczba programowanych przycisków: 19 (na wszystkich 3 panelach łącznie)
- Łączność: przewodowa
- Wymiary: 119 x 74 x 43 mm
- Waga: 120 gramów
- Funkcje dodatkowe: trzy wymienne panele boczne, mechaniczne przełączniki przycisków, podświetlenie RGB, wbudowana pamięć
Klik, i robisz, co chcesz
Choć tytuł może wydawać się nieco przewrotny to jednak całkiem nieźle oddaje ideę kryjącą się za Razer Naga Trinity. Wystarczy spojrzeć na pudełko i dwa widniejące tam dodatkowe panele umieszczone obok jakże charakterystycznych kształtów z 12-ma przyciskami na lewym boku. Od razu widać, że tym razem, zamiast sprzętu dedykowanego jednemu gatunkowi gier, postawiono tu na uniwersalność.
Na szczęście, nie obyło się to kosztem komfortu użytkowania. Duża, obła obudowa, z nieśmiertelną wypustką z lewej strony, na serdeczny palec nie zmieniła się zbyt wiele przez ostatnie lata. I dobrze, bo to element, który sprawdził się w praktyce.
Podobnie zresztą jak gumowany pasek umieszczony na prawym boku myszki, choć tu lekko zmieniła się tekstura. Przynajmniej porównując ją do poprzedniego modelu.
Nieco dziwną ewolucję przeszły za to główne dwa przyciski. Początkowo były one typowo dla Razera mocno wyprofilowane pod palce, a ich krawędzie zachodziły na boki myszy. Nie wiedzieć czemu w pewnej chwili nagle z nich zrezygnowano (ale, co dziwne, nie we wszystkich modelach) decydując się na płaskie, jednolite pokrywy, wyraźnie odcinające się od zaokrąglonych boków. W zamian za to pod przednią ich krawędzią umieszczono dwa metalowe „grille”.
W Razer Naga Trinity wraca stara, dobra koncepcja profilowanych klawiszy. Może nie aż tak „rozpłaszczonych”, ale i tak wygodnych. Niestety, pozbyto się przy tym owych czarnych metalowych siatek. Nie żeby były one do czegoś przydatne, ale dodawały temu gryzoniowi tak potrzebnego „pazura”.
Reszta elementów nowej Nagi wydaje się standardowa. Mamy tu więc i dwa przyciski do zmiany rozdzielczości „w locie”, i rolkę z możliwością wychylania na boki, i podświetlenie RGB, i kabel w miękkim oplocie.
Spód myszki też jakichś wielkich rewolucji nie przynosi. No może oprócz przycisku do błyskawicznej zmiany profilów zapisanych we wbudowanej pamięci urządzenia. Poza tym jednak – nic szczególnego.
Cała magia Razer Naga Trinity tkwi zatem w jej lewym boku. Zaraz po wyciągnięciu z pudełka możemy więc zacząć bawić się w żonglerkę panelami. Wystarczy podważyć palcem (najlepiej paznokciem) przednią krawędź zamontowanego aktualnie panela i odciągnąć go myszki. Nie ma tu żadnych śrub czy zatrzasków. Wszystko opiera na pomysłowym systemie mocowania z dwoma, malutkimi acz silnymi magnesami w rolach głównych.
Co ważniejsze jednak, każdy z trzech wymiennych boków został wykonany z wyjątkową dbałością o wygodę użytkownika. Nic tu nie trzeszczy, nic nie skrzypi. Gumowane wykończenia wyglądają nieźle i nieźle się sprawdzają się też w praktyce. Podobnie zresztą jak charakterystyczne wyprofilowanie 12-stu przycisków „pod kciuk” na podstawowym panelu. Ale do tego seria Naga zdążyła już nas przyzwyczaić.
Stare, dobre serce połączone synapsami
Chyba każdy posiadacz peceta zna powiedzonko „skoro coś dobrze działa, to po co to zmieniać?”. Pamięta o tym i Razer od niemal trzech lat wrzucając do swoich myszy sprawdzony w bojach sensor optyczny Razer 5G.
Czarował on nas już swoją wyśrubowaną rozdzielczością 16000 DPI nie tylko w ostatnich modelach Nagi, ale także w opisywanym niedawno na naszych łamach Razer Basilisk. Podobnie jak wówczas, tak i teraz trudno do czegoś się w nim przyczepić. Pokazują to zresztą wykonane przeze mnie testy.
Jak można było przewidzieć, Mouse Rate Checker potwierdził standardową częstotliwość próbkowania wynoszącą 1000 Hz
Szybkie testy na zjawisko predykcji (sztuczne „wygładzanie” ruchów) oraz efekt jitter (drgania przy wyższych częstotliwościach) nie wykazały znaczących odstępstw od normy
Ale czym byłby nawet najbardziej precyzyjny i niezawodny sensor bez możliwości samodzielnej konfiguracji jego ustawień. W przypadku Razer Naga Trinity odpowiada za to znane już, zunifikowane dla wszystkich urządzeń tego producenta, oprogramowanie Razer Synapse 3.
Pośród jego zakładek bez problemu odnajdziemy ustawienia rozdzielczości dla wybranej ilości poziomów (zmienianych później przyciskiem znajdującym się na grzbiecie myszki), opcje podświetlenia rolki i logo Razera w szerokiej palecie RGB, a także konfiguratora profili, własnych makr i barwnych efektów specjalnych Razer Chroma. Ba, są tu nawet narzędzia do kalibracji myszki na jednej z wielu podkładek firmy Razer.
Oczywiście, są też opcje przycisków i ten ekran wyraźnie pokazuje z jaką myszką mamy tu do czynienia. Wystarczy kliknąć jeden z dolnych obrazków przedstawiających poszczególne wymienne panele by wywołać jego szczegółowy widok, z pomocą którego można szybko i bezproblemowo zaprogramować każdy z umieszczonych nań przycisków.
Co ciekawe, dostępna jest tu również opcja „hypershift”, która powiększa liczbę funkcji przypisanych klawiszom zmieniając ich zestaw po naciśnięciu uprzednio skonfigurowanego przycisku.
I choć obsługa Razer Synapse 3 nie nastręcza większych trudności, to jednak oprogramowanie to wciąż bywa niezwykle kapryśne. A to nie chce się włączyć, a to wyłączy się bez powodu nie zapisawszy ustawień, a to znowu nie wiedzieć czemu przeskoczy z angielskiej na hiszpańską wersję językową.
Ja rozumiem, że to nadal wersja beta, że prace wciąż trwają, ale przydałaby się w końcu jakaś stabilna odsłona, która nie odrzucałaby użytkownika piętrzącymi się przed nim problemami.
Naga broń
Najlepszy test myszki to zabranie jej „w teren”, by mogła się wykazać. W ogniu walki, gdy emocje sięgają zenitu, dłoń się poci, a palce ślizgają po przyciskach łatwo o pomyłkę, niechciany klik, który wyeliminuje cię z dalszej zabawy. Nic tak nie frustruje jak „złośliwość sprzętu”.
Na szczęście Razer Naga Trinity oszczędziła mi takich przykrych wpadek choć katowałem ją dobre kilka tygodni, i to nie tylko we wszystkich możliwych gatunkach gier, ale i podczas normalnej pracy czy edycji wideo. Czemu tak? Po prostu jak przesiadłem się ze swojej starej, lubianej Razer Mamba Chroma to zwyczajnie zapomniałem do niej wrócić. Tak dobrze mi się z modularną Nagą współpracowało.
Najpewniej jednak chcielibyście wiedzieć jak grało się na tych nietypowych, wieloprzyciskowych panelach. Cóż, kwestia przyzwyczajenia. Pobawiłem się trochę w Elder Scrolls Online oraz World of Warcraft i muszę przyznać, że śmiganie palcami po tak małej klawiaturze na myszce potrafi być całkiem wygodne.
Podobnie zresztą jak po przyciskach ustawionych w okręgu, w Heroes of the Storm, choć w tym przypadku zdarzały mi się jednak drobne pomyłki. Cóż, może to kwestia mojego dużego kciuka, którego opuszek nie chciał spokojnie leżeć na gumowej podkładce i co pewien czas muskał któryś z tylnych przycisków. A może to przyciski są nieco za miękkie. Trudno powiedzieć.
Za to standardowy, dwuprzyciskowy bok to klasa sama w sobie. W tej konfiguracji nie ma gier, z którymi Razer Naga Trinity by sobie nie poradziła. Call of Duty WWII, Total War Warhammer II, World of Tanks i wszędzie tam gdzie potrzebna była precyzja dostawałem dokładnie to czego oczekiwałem.
Jedyne czego żałuje to brak regulatora oporu myszki. Nie wiem czemu Razer nie zdecydował się na jego umieszczenie w tym modelu. Skoro Razer Basilisk go posiadał to w czym miałaby być Naga Trinity gorsza? Skoro to mysz uniwersalna to wypadałoby zadbać także i o to.
Razer Naga Trinity – czy warto kupić?
Jak najbardziej tak, szczególnie jeśli kochasz gry MMO i MOBA. W tym momencie dostajesz trzy świetne myszki w cenie jednej. Nieco gorzej, gdy nie gustujesz ani w tytułach pokroju World of Warcraft ani League of Legend czy Heroes of the Storm.
Ale nawet wówczas Razer Naga Trinity potrafi skutecznie się obronić jako wszechstronna mysz dla graczy. A to dzięki trzeciemu, standardowemu panelowi z dwoma przyciskami, który w połączeniu z wygodną, ergonomiczną obudową i precyzyjnym sensorem tworzą razem całkiem sensowną alternatywę dla innych gamingowych gryzoni.
Szukasz czegoś co może zaspokoić twoje rozbudzające się dopiero zainteresowania grami? Modularna Razer Naga Trinity oferująca aż trzy gotowe zestawy bocznych, w pełni programowalnych przycisków będzie do tego idealna.
Ocena końcowa:
- rewelacyjny pomysł z trzema wymienialnymi, bocznymi panelami przycisków
- masywna, ale wyjątkowo wygodna obudowa
- niezły sensor optyczny Razer 5G o czułości aż 16 000 DPI
- podświetlenie RGB
- możliwość tworzenia wielu profili (zapisywanych w pamięci urządzenia)
- czytelne oprogramowanie Synapse 3...
- ...które wciaż miewa problemy techniczne
- brak możliwości regulowania czułości rolki
- tylko dla graczy praworęcznych
- Ergonomia/ kształt:
bardzo dobry - Jakość pracy przycisków:
bardzo dobry - Jakość wykonania:
dobry plus - Precyzja sensora:
bardzo dobry - Design/ stylistyka:
dobry plus - Oprogramowanie:
dobry - Możliwość personalizacji:
dobry plus
Myszkę Razer Naga Trinity do testów dostarczyła firma Razer
Komentarze
7Mam starego a4tech z 11 lat juz ma ta myszka przezyla wowa . mu online , lineage , terra online , silkroad i kilkadziesiat innych z miedzy czasie mase gier na pojedynczego gracza a nawet cookie clickera i kilka mu podobnych i nadal dziala mimo wytartego juz taniego plastiku , kosztowala 12 zl i teraz kupuje myszke za 400 zeta i po 2 latach albo i wczesniej dostaje dwukliku i jest do wywalenia no to dopiero jakosc.
Niestety Naga ma 3 mankamenty i to bardzo powazne.
1. Cena Cena jescze raz cena! Obecnie mam razer Naga Chroma...wireless...
2. Z trybu wireless nie korzystam bo to jakas paranoja, juz wymienialem na gwarancji pare razy, szkoda zachodu, wskaznik myszy w tym trybie randomowo przeskakuje w roznie miejsca na ekranie...brak slow....
3. Myszki sie psuja, zazwyczaj tuz po gwarancji!! to sa myszki za 400-600 PLN Razer WTF!!!!??? Ze 2 razy mi wymienili na nowa jak sie udalo ze zdechla przed uplywem 2ch lat..reszta...brako slow..nie jest to tylko moja opinia, fora Razer tez byly pelne podobnych wpisow... :( a szkoda bo jak dziala to dziala fenomenalnie....niestety do czasu..
W Logitechach tak jest?
Bo chciałbym wziąć mojego G7 do pracy a do domu kupić tego Razera, w sumie i tak nie gram, bo nie mam czasu, to może się nie popsuje za szybko :D