Z okazji 10-lecia serii gier o Wiedźminie postanowiliśmy wyruszyć z myszą Roccat Leadr i podkładką Roccat Sense w sentymentalną podróż szlakiem Białego Wilka.
- stacja dokująca,; - komunikacja bezprzewodowa (lub opcjonalnie przewodowa),; - duża rozdzielczość i możliwość jej przełączania „w locie”,; - stosunkowo duża liczba przycisków,; - wygodny przełącznik kciukowy i przełącznik na grzbiecie,; - dobrze sprawdza się też przy pracy biurowej,; - łatwe w obsłudze oprogramowanie i sporo opcji personalizacyjnych.
Minusy- tylko dla osób praworęcznych.
Na grubego zwierza z Roccat Leadr i Roccat Sense
Sto lat, sto lat! Czyli jeszcze dziewięćdziesiąt przed nami, jeśli to życzenie się spełni. A pewnie wielu fanów Geralta z Rivii tego właśnie by chciało. CD Projekt RED dokonał niemożliwego i podbił świat naszą rodzimą marką. Żeby było śmieszniej, nawet sam autor Wiedźmina nie wierzył w ten sukces, co ponoć przełożyło się na jego niefortunne decyzje finansowe. Tak czy inaczej, w 2007 roku narodziła się legenda gatunku RPG i choć całe lata zajęło jej dopchanie się na szczyt, teraz niełatwo będzie ją z niego strącić.
Pomyślałem, że ten jubileusz to świetna okazja, żeby zamienić mojego peceta w wehikuł czasu i odświeżyć sobie wszystkie odsłony starego dobrego „Wieśka”. A ponieważ z blatu biurka łypała na mnie tęsknie myszka Roccat Leadr, serce mi zmiękło i postanowiłem zabrać ją ze sobą w tę wiedźmińską odyseję. Po prawdzie sam byłem ciekaw, jak sobie poradzi na wiekowych już polach bitew. Kiedy do naszej kompanii na trzeciego dołączyła podkładka Roccat Sense, byliśmy już gotowi na wirtualną przygodę życia.
Specyfikacja techniczna Roccat Leadr:
- Sensor: optyczny Owl-Eye
- Maksymalna rozdzielczość: 12000 DPI
- Częstotliwość raportowania: 1000 Hz
- Typ komunikacji: przewodowy/bezprzewodowy
- Liczba przycisków: 14 (wszystkie programowalne)
- Bateria: litowo-jonowa (1000 mAh)
- Wymiary: 80 x 45 x 125 mm
- Waga: 134 g
- Funkcje dodatkowe: podświetlenie RGB, zmiana DPI "w locie", stacja dokująca
Specyfikacja techniczna Roccat Sense
- Materiał: powłoka mikrostatyczna, guma
- Wymiary: 400 cm x 28 x 2 mm
Jaki jest, każdy widzi
Płotkę z rzędem temu, kto powie o Wiedźminie 3 coś nowego. Ja sam napisałem o nim już niejedno i wszystkie te wielokrotnie złożone zdania można podsumować jednym obco brzmiącym słowem „wow!”.
Dlatego też zastanawiałem się, czy jest w ogóle sens, żeby raz jeszcze dać nura w świat Dzikiego Gonu, skoro spędziłem już w nim setki godzin. Ale w sumie, czemu by tego nie zrobić? Zostało mi jeszcze parę zleceń do wykonania, kilka poczwar do ubicia, trochę krwi do przelania i wina do wypicia.
No i – co tu dużo mówić – wpadłem jak śliwka w Toussaint! Człowiekowi wydaje się, że pamięta, jak świetną grą jest Dziki Gon, ale dopiero powrót do tego świata pozwala sobie to uświadomić w pełni. Nie ma co się śmiać z osób, którym Wiedźmin 3 zastąpił realne życie, bo ma on wszelkie predyspozycje, żeby to zrobić. Tutaj jakaś partyjka Gwinta, tu nostalgiczna wizyta u Jaskra, winnica do remontu i tak dalej, i tak dalej...
Na upartego można, trochę żartem, trochę serio, powiedzieć, że to taki World of Warcraft dla pojedynczego gracza z mocną podbudówką scenariusza i mrocznego, słowiańskiego klimatu.
A jak przy trzeciej części Wiedźmina spisała się Roccat Leadr? I tutaj nie spotkało mnie rozczarowanie. Mysz świetnie leżała w mojej dłoni, a wszystkie przyciski i przełączniki (których, wierzcie mi, nie brakuje) są tak rozlokowane, żeby dostęp do nich nie sprawiał najmniejszego problemu.
Oczywiście, do tego dochodzi też oświetlenie RGB, które dodaje przysłowiowe już „plus tysiąc” do wyglądu. A przy odrobinie innowacyjności można jego kolor idealnie dopasować do utrzymanej w niebieskich barwach podkładki, choć wygląd tej ostatniej u niektórych będzie pewnie budził zastrzeżenia... Ale o tym za chwilę.
Ponadto dosyć wysoki przód Roccat Leadr, jego pękaty tył i wyżłobione miejsce na kciuk zapewniały mi solidny chwyt. Sprzęt nie wysuwał się z dłoni, nawet kiedy paluchy pociły się przy potyczkach z bardziej wymagającymi poczwarami.
Krótko mówiąc, rozgrywka z tym bezprzewodowym gryzoniem to czysta przyjemność. Starczy go zdjąć ze stacji dokującej, ustawić odpowiednie, nastrojowe podświetlenie za pomocą przejrzystego interfejsu Roccat Swarm i… ahoj, przygodo!
Spora liczba przycisków to kolejne ułatwienie, które umożliwia zoptymalizowanie wielu wiedźmińskich talentów i ustawienie ich pod palcami jednej ręki. Teraz już nie musiałem skakać po całej klawiaturze, żeby trzepnąć kogoś magicznym znakiem lub łyknąć w czasie walki wzmacniający eliksir. Zmiana DPI w locie też pomagała, kiedy Płotka wymagała gwałtowniejszego szarpnięcia za wirtualne lejce.
Baza dla Roccat Leadr prezentuje się naprawdę nieźle. Szkoda tylko, że nie można skonfigurować koloru podświetlanego napisu z nazwą myszy. Ale z drugiej strony zaczep jest dosyć stabilny i pozwala na wygodne tak przechowywanie, jak i ładowanie myszy
Satysfakcjonującą płynność ruchów zapewniła mi też podkładka Roccat Sense. Gumowy spód zapewnia nie najgorszą przyczepność, a powierzchnia, choć do największych nie należy, mnie w zupełności wystarczała. W zasadzie jedyny minus (o ile tak to można nazwać, bo to bardziej kwestia gustu), jaki odnotowałem, to utrzymana w odcieniach niebieskiego grafika, jaka zdobi materiał.
No cóż… Nie zakochałem się w Roccat Sense od razu, ale po dłuższej sesji w świecie Wiedźmina żarzące się błękitnymi płomieniami logo Roccata dziwnie upodobniło się w moich oczach do wilczego medalionu Geralta.
Natomiast estetycznie urzekł mnie (tradycyjnie już zresztą) Roccat Swarm, czyli oprogramowanie naszego gryzonia. To właśnie za jego pomocą dokonywałem wszystkich opisywanych zmian w sterowaniu. Opcje udawało mi się modyfikować w bardzo intuicyjny sposób, a i sam wygląd okienek z ustawieniami...
Zresztą, co tu dużo mówić. Oceńcie sami na podstawie zdjęć, ale w mojej opinii jest całkiem nieźle.
Testy raportowania wykonane za pomocą programu Mouse Rate Checker udowodniły, że Roccat Leadr osiąga zakładane 1000 H, i to zarówno w teście prowadzonym przy komunikacji bezprzewodowej, jak i wtedy, kiedy mysz jest „na kablu”.