• benchmark.pl
  • Ciekawostki
  • 5 strzałów, 5 trafień... Jak seriale na Apple TV+ wbijają konkurencję w ziemię? [OPINIA]
5 strzałów, 5 trafień... Jak seriale na Apple TV+ wbijają konkurencję w ziemię? [OPINIA]
Ciekawostki

5 strzałów, 5 trafień... Jak seriale na Apple TV+ wbijają konkurencję w ziemię? [OPINIA]

przeczytasz w 5 min.

Netflix, Max, Disney+, Amazon Prime Video, SkyShowtime, Player (serio?)... Tyle mamy serwisów VOD w Polsce, a człowiek musiał sięgnąć po Apple TV+, by w końcu obejrzeć coś dobrego! Co takiego mają seriale od Apple, że zawstydzają konkurencję?

Czym jest Apple TV+? Serwisem VOD, Netfliksem od typów znanych z “emejzingu”. Trochę nie ufałem temu tworowi, trochę nie wierzyłem w jakość autorskich produkcji na tej platformie, bo w odwiecznej wojnie Apple - reszta świata, stoję po stronie reszty świata. No zbyt ubogi jestem, by być po stronie Apple, prosta sprawa… Niemniej, przekonał mnie to tego serwisu gość, z którym przez prawie dziesięć lat pracowałem w jednym serwisie, zachwalając serial, który się zwie “Ted Lasso” i ma być tak dobry, tak pozytywny, że zakończyłby nawet wojnę polsko - polską, gdyby obejrzeli go wszyscy najważniejsi politycy w kraju w tym samym czasie, w sejmowej stołówce, czy co oni tam mają. 

Przekonany zainstalowałem Apple TV+ na swoim telewizorze. Zdziwiony dostałem trzy miesiące za darmo. Podekscytowany odpaliłem od razu wspomnianego “Teda Lasso”, a później nie mogłem oderwać się od telewizora. 

Na taki serwis VOD czekałem!

No dobra, wiemy, czym Apple TV+ jest, wiemy, że mnie osobiście serwis chwycił za serduszko i wiemy, że Netflix i cała ta banda ma się czego obawiać. Celowo używam sformułowania “mają się czego obawiać”, bo mam nieodparte wrażenie, że Apple TV+ nie przeniknęło jeszcze do powszechnej świadomości. Wiem nawet dlaczego! Netflix trwa na posterunku bez zmian. Nie zmieniał nazwy, nie dokonywał jakichś łączeń, fuzji czy innych rebrandingów. Wparował na polski rynek i został. Inaczej sprawa miała się ze znaczną większością serwisów VOD. Ten, za którym stoi HBO, dziś nazywa się Max, a wcześniej miał już kilka nazw (HBO GO i chyba coś jeszcze). Amazon Prime Video kombinuje z jakimiś iluzorycznymi fuzjami ze SkyShowtime, Disney+ słynie z tego, że są tam tylko Gwiezdne Wojny oraz Marvel, którego w ostatnich latach nie da się oglądać, bo oczy bolą, a wrzody dostają wrzodów. Co tam jeszcze mamy? Nieważne!

Wszystkie te perturbacje, łącznie z debiutem i rejteradą serwisu Showmax sprawiają, że jak się mówi i jak się myśli o VOD, to się mówi i myśli o Netfliksie. Coś, jak niektórzy każdy odkurzacz nazywają Elektroluksem, a każde sneakersy Adidasami. Tfu, przepraszam - każde adidasy, Adidasami. No tak działa konsumencka świadomość, w której to Apple TV+ to jakiś egzotyczny ciągle twór. Poza tym to Apple więc rzecz jest pewnie “okropecznie” droga. Szkoda to wielka, bo serwis pokazuje, że nie tylko potrafi dostarczyć produkcje najwyższej jakości, ale i nie kosztuje niebotycznych pieniędzy.

Apple TV+
Apple TV+

Co tam dobrego na Apple TV+? 

Teraz sprint, teraz na szybko. Co tam mnie w Apple TV+ urzekło na starcie i przykuło na trzy miesiące przed ekranem?

  • “Ted Lasso”: piłka nożna, Anglia, gość z wąsem - to tak w skrócie. Poza tym, świetny Jason Sudeikis, doskonały Brett Goldstein, zjawiskowa Hannah Waddingham i cudnie naiwny scenariusz o marzycielach, czyli najbardziej pozytywny serial na świecie.
  • “Fundacja”: sterylnie ukazane imperium, imperator w trzech osobach i klasyka SF w formie taśmowej, ale nieprzegadana, wiarygodna, choć zagrana nierówno, bo obok cudnego Lee Pace`a mamy raczej przeciętną kreację Lou Llobell.
  • “For All Mankind”: tasiemiec o podboju kosmosu, alternatywna historia lądowania na księżycu, która momentami nie wie, czy chce być upolitycznionym SF, czy “Modą na sukces” w kosmosie. Niemniej, jest tu jakiś romantyzm w tym serialu, który sprawia, że trudno się odeń oderwać.
  • “Silos”: jeden z najlepszych “postapo” SF w historii, koniec, kropka.
  • “Rozdzielenie”: serialowe objawienie! Serial tak dobry, że aż wywołujący niepokój i tak doskonale zżymający się z korporacyjnego świata, że głowa mała.

Powyższe produkcje dały mi mnóstwo radości, a jak się pokończyły (choć drugi sezon “Silosu” niedawno wskoczył na Apple TV+), to odpaliłem “Kulawe konie”, które pokazały mi, że Apple ma mnóstwo asów w rękawie. Pokazały mi też po raz kolejny, że Gary Oldman jest najlepszym aktorem na świecie zawsze, kiedy ma na to ochotę.

A na Netfliksie bida aż piszczy!

Kiedy ja zatraciłem się w serialach na Apple TV+, Netflix też nie próżnował. Tak przynajmniej obstawiam. To ciągle superpopularny serwis, więc pewnie jest tam co oglądać, prawda? Sprawdziłem sobie nawet, coby nie być gołosłownym i coby mieć podstawy do wychwalania Apple, co tam siedzi w TOP pięć seriali na platformie Netflix. Sprawdziłem to jakoś wczoraj, a na Apple TV+ siedzę ze trzy miesiące, więc pewnie rzecz nie pokrywa się ze sobą idealnie, ale co tam. Zresztą, nie oglądałem seriali z listy TOP pięć najpopularniejszych produkcji na Apple TV+, choć większość z nich na tej liście była, a po prostu seriale, które trzeba obejrzeć. 

Netflix
Netflix

Po co więc to porównanie? Dlaczego zestawiam TOP pięć z Netfliksa z takimi produkcjami, jak “Ted Lasso”, “Fundacja”, “For All Mankind”, “Silos” i “Rozdzielenie”? Nie wliczam tu ”Kulawych koni”, bo ten serial wpadł mi w oko niedawno. Ano po to, by sobie samemu i wam przy okazji, tak z sympatii, pokazać, że kiedy oglądałem doskonale zagrane produkcje, świetnie napisane, obłędnie efektownie zrealizowane, a przede wszystkim szanujące widza, jego dociekliwość, potrzebę estetyki i autentyczności, największa konkurencyjna platforma karmiła widzów serialami do kotleta. Serial do kotleta to serial śniadaniowo-kolacyjny, który się przyjemnie ogląda, a jak się przymknie oko i skupi na jedzeniu, to nic się nie traci. Albo przynajmniej niewiele się traci. Gwoli ścisłości, nie są to złe seriale! Moim ulubionym “kotleciarzem” jest The Office, które stało się nim po szóstym, siódmym, czy tam dwudziestympierwszym obejrzeniu całej serii. Nie przedłużając, co bryluje na Netfliksie?

  • “Matki pingwinów”: trudna produkcja, potrzebna produkcja - broni się.
  • “Idź przodem, bracie”: ach, no złego słowa nie powiem, mega rzecz.
  • “Arcane”: klasa!
  • “Jake Paul vs. Mike Tyson”: hehehe, hahaha.
  • “W klatce”: mech.

Tak, wiem… obśmianie Netfliksa nie wyszło tak, jak zakładałem. Mogłem poczekać trochę aż w TOP wpadnie “Wiedźmin” albo “Emily w Paryżu”. Pozostaje się cieszyć, że polski widz stawia na solidne produkcje. Nikt mi jednak nie powie, że prawie-walka Tysona i Netfliksowa próba stworzenia własnego kina kopanego, napisana na kolanie przez stażystę po zaocznych studiach, to produkcie wysokich lotów. Z drugiej strony, każdemu według potrzeb: ja się cieszę, że mogę jakoś pokracznie udowodnić, że Apple TV+ oferuje ambitniejsze tytuły, a ktoś, że sobie Tysona obejrzy. No i spoko, dobrze jest się pięknie różnić.

Amazon
Amazon Prime Video

Co wyróżnia Apple TV+?

Planując podsumowanio-zakończenie tegoż tekstu, zastanawiałem się intensywnie nad tym, co sprawia, że produkcje Apple TV+ są tak świeże, “postarane”, udane po prostu. Myślałem nad tym długo (dobry kwadrans) i nie wymyśliłem. Pierwszym moim tropem był efekt świeżości, ale potem dotarło do mnie, że Apple TV+ to żadna świeżynka. Serwis działa od lat i choć do Polski wszedł z opóźnieniem (szokujące!), to żadnym powiewem świeżości, morską bryzą niosącą zapach idących zmian nie był. Gdy świeżość mi nie przypasowała jako czynnik determinujący wielkość Apple TV+, stwierdziłem, że nie tędy droga. Uznałem, że sprawa jest pewnie prostsza, bardziej oczywista niż można byłoby zakładać, gdyż wydaje mi się, że kluczowa jest jakość…

Apple TV+ stawia na jakość. Płaci sprawdzonym scenarzystom. Zatrudnia świetnych aktorów, jak WIELKI Gary Oldman. Sięga do cenionych przez popkulturę dzieł, klasyków już, jak “Fundacja” Asimova, czy nowych perełek, jak “Martwe lwy” Micka Herrona, a gdy tworzy autorskie materiały, mocno ryje w rzeczywistości ery informacyjnej, lękach kultury zachodniej, grzebiąc w tym, co nas męczy, co nieprzepracowane i eksperymentując odważnie, dzięki czemu dostajemy “Teda Lasso” i “Rozdzielenie”, tak różne, tak wspaniałe tytuły. Wniosek? Serialowe portfolio Apple TV+ pokazuje, że jak się chce, to można. Jak jest przestrzeń na robienie jakościowych rzeczy i żaden z inwestorów nie zagląda twórcom przez ramię (tak zakładam), to te jakościowe rzeczy się bronią. Niby prosta, oczywista rzecz, a jednak świat wielkiego biznesu zdaje się o takich podstawach zapominać.

MaxMax

Netflix też potrafi

Zabawne, tak na koniec, jest podejście Netfliksa do swoich produkcji. Podczas oglądania seriali na Apple TV+, odpaliłem sobie “Kaos” na Netfliksie, bo mi kolega serdeczny przyjaciel polecił. I jakiż to był doskonały serial, który nawet jak na produkcję przynależącą do kultury “woke” bronił się świetnie, a Jeff Goldblum robił to, w czym jest najlepszy na świecie - był Jeffem Goldblumem. Ach, to ten sam kaliber, jak Samuel L. Jackson, którego się ogląda po to, by zobaczyć Samuela L. Jacksona, a nie jakąś tam graną przezeń postać. 

Także ten, świetny był ten “Kaos”, a Netflix uznał, że go ubije, bo się nie sprzedał, czy coś. No coś im w nim nie pasowało. Ludziom pasowało, ale decydentom nie - tak przynajmniej gdzieś wyczytałem. No i jak taki serwis ma konkurować z autorskimi formatami Apple TV+ lub jakościowym podejściem platformy Max? No nijak. 

Szczęśliwie, czasy mamy rozrywkowe, co sprawia, że możemy bawić się tak, jak lubimy i oglądać to, co lubimy. To bowiem, że ja dziś każdą złotówkę wydaną na Netfliksa, Maxa, czy Disney+ obejrzę ze trzy razy, a za Apple TV+ zapłacę bez marudzenia, to tylko moje stanowisko, oddające moje preferencje. Jeśli ktoś się zaś lepiej bawi przy “kotleciarzach”, to śmiało, nikt temu komuś nie będzie patrzył na ręce - kultura jest dla wszystkich i czas skończyć z dzieleniem jej w tym streamingowym wymiarze na wysoką i niską.


Komentarze

1
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Naruto1
    0
    Zestawiłeś seriale, dla których się zakłada konto w Apple TV, które już sobie tam siedzą i ciągną się, i ciągną, i ciągną z top 5 Netflixa zawierającym nowości czy miniseriale. Oferta Apple jest niewielka i tyle. Tak w sam raz na ten okres próbny właśnie. Sam Apple ciężko zapracował na opinię "3mać się z daleka". Raz - bo tak, dwa - chyba dopiero niedawno wszedł na inne platformy, więc gdy HBO i Netflix już dawno walczyły o widza Apple trzymał się swojej bańki.
    Co do polityki kancelowania seriali przez Netflixa - strasznie to wkurzające ale oni mają tyle produkcji, że najzwyczajniej kalkulują zyski. Żeby chociaż dawali jakiś pełnometrażowy film czy chociaż odcinek zamykający wątki (jak to było z serialem o podróżnikach w czasie, które to podróże super pokazywały wydarzenia historyczne, mniej lub bardziej znane - dodali chyba 2-3 odcinki zamykające). Btw. serial Rewolucja sobie odpal. Niestety, a jakże, też skancelowany ale i tak warto.

    Witaj!

    Niedługo wyłaczymy stare logowanie.
    Logowanie będzie możliwe tylko przez 1Login.

    Połącz konto już teraz.

    Zaloguj przez 1Login