Największe hity na Apple TV+. Czy warto dla nich kupić abonament?
Serwisy streamingowe z filmami i serialami rosną jak grzyby po deszczu. Jednym z nich, który próbuje zdobyć popularność jest Apple TV+. Najlepsze seriale zachęcają do zakupu subskrypcji, ale czy naprawdę warto wydać dla nich 25 zł miesięcznie?
Apple TV+ jeszcze niewiele znaczy na rynku
Rynek platform VOD (streamujących treści wideo) jest w tym momencie tak obszerny, że zdecydowanie się na korzystanie wyłącznie z jednej niemal graniczy z cudem. Każdy z serwisów oferuje wiele ekskluzywnych hitów, których nie zobaczymy nigdzie indziej, więc ostatecznie często kończy się na tym, że subskrybujemy co tylko się da i korzystamy ze wszystkiego po trochu.
Jak w tej batalii serwisów VOD wypada Apple TV+? Niestety bardzo mizernie. Z danych zebranych przez portal Antenna wynika, że w USA do końca 2021 roku, usługa streamingowa wideo od Apple stanowiła wyłącznie 5% rynku w ogóle.
Apple TV+ posiada ok. 20 milionów subskrybentów, co przy liczbie ponad 220 mln użytkowników Netflixa wypada dość słabo.
Czy jednak Apple TV+ nie jest popularne ze względu na słabą ofertę? Co z największymi hitami, które reklamują serwis? Warto dla nich wydać 25 zł miesięcznie?
Apple TV+: cena
Ile kosztuje Apple TV Plus? 24,99 zł miesięcznie - tyle kosztuje Apple TV+. Cennik jest wyjątkowo prosty, bo ogranicza się tylko do jednego planu (1 użytkownik i 1 ekran do oglądania).
Darmowy okres próbny Apple TV+ trwa 7 dni. Po tym czasie będzie pobierana pełna kwota 24,99 zł. Przy zakupie dowolnego iPhone’a, iPada, iPoda touch, Apple TV lub Maca otrzymasz dostęp do Apple TV+ na 3 miesiące za darmo.
Apple TV+ wchodzi też w skład usługi Apple One (razem z Music, Arcade i iCloud+), gdzie w zależności od pakietu kosztuje: 24,99 zł miesięcznie (plan „Dla Ciebie” z 50 GB iCloud+) lub 39,99 zł miesięcznie (plan „Dla rodziny” z 200 GB iCloud+).
Najlepsze seriale dostępne na Apple TV+
Ted Lasso
Absolutny hit na platformie Apple TV+, który pojawia się właściwie na wszystkich materiałach reklamowych „jabłkowego VOD”. To komedia, w której tytułowy Ted Lasso - trener futbolu amerykańskiego przyjeżdża do Wielkiej Brytanii, aby wziąć pod swoją opiekę drużynę grającą w doskonale znaną w Europie (w przeciwieństwie do Ameryki) piłkę nożną.
Takie połączenie wydaje się być kłopotliwe nawet dla osoby, która ze sportem nie ma absolutnie nic wspólnego - i jak się okazuje w serialu, Ted Lasso podjął się naprawdę karkołomnego zadania, a otoczenie w najmniejszym stopniu nie pomaga mu w jego realizacji.
W mojej opinii „Ted Lasso” to produkcja, która w pełni zasługuje na miano jednego z najlepszych seriali, jakie kiedykolwiek powstały. Bez znaczenia, czy interesujesz się piłką nożną, czy też (tak jak w moim przypadku) nie jest to Twój świat - tę produkcję Apple TV+ musisz zobaczyć. Bawi i uczy, a każdy odcinek pochłania się w błyskawicznym tempie. A, no i „Teda Lasso” warto też obejrzeć, aby przekonać się, jak piękna jest Wielka Brytania.
Uśmiech tytułowego Teda Lasso to natychmiastowy „poprawiacz" humoru
The Morning Show
Czym zachęca do obejrzenia „The Morning Show”? A może lepiej - kim? Jennifer Aniston i Steve Carell. Te dwa nazwiska niemal jak magnes przyciągają widzów przed telewizory (chyba, że oglądacie na komputerach lub telefonach).
Przyznam, że sam skusiłem się na seans właśnie z uwagi na obsadę. Sam opis serialu niekoniecznie mnie przekonywał, ale chciałem sprawdzić, jak Carell poradził sobie w produkcji szalenie różnej od „The Office” chociażby.
Okazuje się, że razem w duecie z Aniston poradził sobie doskonale (choć w pierwszym sezonie pojawiał się stosunkowo rzadko na ekranie, a większą uwagę przykuwała Reese Witherspoon).
Fabuła „The Morning Show” w teorii nie jest szczególnie skomplikowana. Uwielbiany przez Amerykanów duet prezenterów telewizji śniadaniowej rozpada się na skutek afery związanej z molestowaniem. Oskarżony Mitch Kessler (Steve Carell) momentalnie staje się ofiarą publicznego linczu - a w międzyczasie kariera jego partnerki, Alex Levy (Jennifer Aniston) staje pod znakiem zapytania.
Wokół tych kluczowych wydarzeń dzieją się dziesiątki innych, które nie pozwolą widzowi zapomnieć na chwilę o serialu i kuszą, aby jednak kliknąć przycisk „Obejrzyj następny odcinek”. Dzieje się naprawdę dużo, ale widz nie ma wrażenia, że cokolwiek dzieje się „na siłę”.
Steve Carell większości widowni z pewnością zapadł w pamięci prezentując nieco inne emocje. To jednak nie zmienia faktu, że „The Morning Show" należy dać szansę!
For All Mankind
Alternatywna historia świata, a konkretniej rzecz ujmując - wygrana ZSRR nad USA w wyścigu na Księżyc. Przyznacie sami, że seriale, której główną tematyką są wydarzenia związane z kosmosem zwykle są skierowane do konkretnej grupy odbiorców i przez tę samą grupę intensywnie krytykowane.
Dla osób, które nieszczególnie interesują się tym, co dzieje się setki tysięcy kilometrów od Ziemi tego rodzaju widowisko raczej nie jest największą atrakcją, jaką można spotkać na platformach VOD. I ja to całkowicie rozumiem, ale… „For All Mankind” nie jest jednym z tych seriali, które można polecić wyłącznie „kosmicznym geekom”.
Jaki wpływ miała przegrana USA w wyścigu o Księżyc? Ano okazuje się, że nie taki zły, jak można było się spodziewać. Amerykanie postawili na rozwój - i wykorzystali do tego wszystkie możliwe środki.
W rzeczywistości jego tempo nie było aż tak satysfakcjonujące, a zatem „For All Mankind” uczy nas, że porażka nie zawsze oznacza przegraną w dłuższej perspektywie. Często to właśnie ona motywuje do podjęcia działań, które w przeciwnych okolicznościach nie zostałyby podjęte.
PS: W tej produkcji Apple TV+ (2 sezon „For All Mankind”) pojawił się Piotr Adamczyk - w roli drugoplanowej, ale miło, że nie zabrakło miejsca na polski akcent.
Lądowanie na Księżycu? To chyba przepis na sukces w oczach wielu wielbicieli astronomii
Mały świat
Trochę przeskakujemy pomiędzy gatunkami omawiając największe hity na Apple TV+. Zaczęliśmy od komedii, przechodząc przez dramat i Sci-Fi - na serialu dokumentalnym kończąc.
Właśnie tym ostatnim jest „Mały świat”. Trudno zatem doszukiwać się w nim jakiejkolwiek fabuły - ale ma coś znacznie lepszego do zaoferowania. Doskonałe zdjęcia i lektora, który w niesamowity i jasny sposób opowiada o ciekawostkach małego świata.
A co w tym małym świecie słychać? Ano wszelkie małe stworzenia, które są z nami na planecie, a z uwagi na ich rozmiary - często ich nie zauważamy lub nawet nie zdajemy sobie sprawy z ich istnienia.
W jaki sposób mały świat musi sobie radzić z wielkimi zagrożeniami i dlaczego w przyrodzie nie zawsze największy wygrywa? Tego i mnóstwa innych ciekawostek dowiemy się z opowieści Paula Rudd-a w „Małym świecie”.
Podczas oglądania „Małego świata" kilka razy przejdzie Ci przez myśl coś w stylu... „jak oni to nagrali?!"
Oprócz tego, że z Małego świata dowiesz się wielu interesujących faktów, to nacieszysz też oczy przepięknymi zdjęciami.
Serial specyficzny, bo niesie za sobą mnóstwo merytoryki i wiedzy, którą (być może) wykorzystasz w przyszłości, a przy okazji okraszony przecudownymi ujęciami w wysokiej jakości. W obiektywach operatorów „Małego świata” nie ukryje się nic - dlatego z uwagi na te dwie rzeczy z całego serca polecam tę produkcję Apple TV+.
See
Ten serial na Apple TV+ jest aż przepełniony emocjami. Złość, miłość, gniew, agresja, radość - można w tym miejscu wymieniać właściwie wszystkie uczucia, które przychodzą nam do głowy i każde z nich z pewnością pojawi się w „See”.
Równie fascynujący, co naszpikowanie różnorakimi emocjami jest tutaj klimat. Absolutnie nie do podrobienia, który zawdzięcza swój unikalny charakter scenografii, kostiumom i profilom postaci.
Są takie seriale, które po prostu dobrze się ogląda i „See” bez wątpienia jest jednym z nich (choć osobiście zasiadałem do jego seansu późnymi, zimnymi wieczorami aniżeli słonecznymi popołudniami - jakoś tak w tym czasie wrażenia są dużo większe).
A co konkretnie w „See” zobaczymy? Znów alternatywną rzeczywistość, która jest efektem wirusa (nie, nie tego, z którym walczyliśmy w ostatnim czasie) dziesiątkującego ludzkość.
Czujesz ten klimat bijący od samego zrzutu ekranu i zwiastunu? To wyobraź sobie, jak się poczujesz oglądając „See"
Ludzie w „See” stracili wzrok, co zmusiło ich do przystosowania się do zupełnie nowych warunków. W tle toczą się absolutnie wciągające historie, które nawet na moment nie wydają się być przesadzone. Każdy wątek i jego powiązanie z innymi historiami jest przemyślany i łączy się w spójną całość.
W tym serialu Apple TV+ nie brakuje krwi i często brutalnych scen - i osobiście uważam, że to jest jedyna przeszkoda dla wielu potencjalnych widzów. Mimo wszystko jednak, ci najbardziej uczuleni na tego rodzaju sceny mogą zamknąć oczy, kiedy będzie to konieczne - bo naprawdę warto wejść do świata „See”.
Czy dla tych seriali Apple TV+ warto zakupić subskrypcję?
W tym rankingu pojawiło się tylko 5 produkcji, które w mojej opinii są nie tylko warte, ale obowiązkowe do obejrzenia. Potwierdza to również Apple, które często większość z powyższych tytułów umieszcza w swoich reklamach zachęcających do subskrypcji usługi.
Apple TV+ to usługa, która bezwzględnie zasługuje na uwagę. Największe i najpopularniejsze produkcje oferują naprawdę niezłe widowisko, dla którego warto kupić subskrypcję.
Czy poza tymi serialami Apple TV+ ma coś więcej do zaoferowania? Jak najbardziej. Myślę, że powiedzenie „nie ilość, a jakość się liczy” sprawdza się tutaj doskonale. Biblioteka VOD od Apple może nie jest największa, ale z pewnością jest warta uwagi.
Trudno tutaj trafić na produkcję, która zauważalnie odstaje od pozostałych pod względem jakości.
Generalnie rzecz biorąc - warto sprawdzić ofertę Apple TV+ w ramach bezpłatnego 7-dniowego okresu próbnego. W tym czasie zdążymy zapoznać się z pierwszymi odcinkami największych hitów i wyrobić sobie opinię na temat serwisu VOD od Apple.
Z uwagi na dość wąską bibliotekę - największe hity można obejrzeć nawet w 2 miesiące, a po tym czasie zrezygnować z subskrypcji i czekać na kolejne sezony ulubionych seriali.
Dajcie znać w komentarzach, jakie są według Was najlepsze seriale na Apple TV+.
Źródło: własne. Zrzuty ekranu pochodzą od Apple
Komentarze
9