Tanie smartfony nie mogą już wyróżniać się wyłącznie niską ceną. Konkurencja w tym segmencie jest tak duża, że muszą oferować o wiele więcej.
Dolna półka cenowa w smartfonach nie może już tylko i wyłącznie wyróżniać się ceną. Konkurencja w tym segmencie nabiera rumieńców. Przybywa producentów, przybywa nowych urządzeń. Widać, że priorytetem zaczynają być dodatkowe funkcje i możliwości tanich smartfonów.
Kiedyś było prosto. Smartfon za 700 złotych miał czystego Androida, jakieś podstawowe podzespoły, trzeszczącą, plastikową obudowę, a jego działanie pozostawiało sporo do życzenia. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Już za 1500 zł możemy mieć urządzenie o możliwościach porównywalnych z flagowym smartfonem. Spójrzmy chociażby na takie modele, jak Samsung Galaxy A5, Zenfone 3 czy Honor 8. Doświadczenia płynące z ich użytkowania stoją na bardzo wysokim poziomie. Siłą rzeczy rzutuje to na dolną półkę.
ASUS ZenFone 3
Segment poniżej tysiąca złotych jeszcze kilka lat temu był bardzo smutną kategorią, bo nie działo się tutaj absolutnie nic. Sytuacja uległa zmianie dzięki agresywnej polityce cenowej Huawei. Model P8 Lite był przez niemal cały rok wymieniany jako jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy) model do tysiąca złotych. I to nie tylko w Polsce. Urządzenie na całym świecie zaskarbiło sobie sympatię użytkowników oraz recenzentów. Huawei pod koniec 2015 roku pochwalił się rekordową sprzedażą P8 Lite sięgającą 10 mln egzemplarzy. To imponujący wynik.
Pozostali nie mogli patrzeć biernie na to, jak Chińczycy zagarniają dla siebie tę część rynku. Widać to było doskonale po zmianach w ofercie Samsunga i LG. Ten pierwszy zaczął wprowadzać serie J oraz A, które wydawały się być bezpośrednią konkurencją dla tanich słuchawek Huawei. LG natomiast postawiło na lubianą serię K oraz postanowiło implementować w dolnym segmencie rozwiązania znane z flagowców w serii X. W ten sposób na rynku wylądowała masa interesujących i niedrogich konstrukcji, jak chociażby LG X Screen z dwoma wyświetlaczami czy LG X Power z ogromną baterią. Zresztą bateria stała się chyba jednym z najczęściej wykorzystywanych atutów. Dostrzegł to nawet ASUS wprowadzając na rynek dwa różne Zenfone’y Max z pojemnymi akumulatorami.
Doskonale było to widoczne na minionych targach CES, gdzie swoje premiery miały nowe smartfony Huawei, ASUS-a i ZTE. Ten pierwszy zaprezentował Honora 6X, który ma być urządzeniem adresowanym przede wszystkim do ludzi młodych. Smartfon wyceniany na ok. 250 dol. został wyposażony w m.in. dwa aparaty z tyłu, czytnik linii papilarnych i bardzo dużą, jak na tego typu urządzenie, baterię. Całość dopełnia – duży 5,5-calowy ekran. To samo zrobił ASUS. Jego Zenfone 3 Zoom jest nieco droższy, ale też ma dwa aparaty, dużą baterię i 5,5-calowy ekran. A ZTE? Blade V8 Pro ma kosztować 230 dolarów i… Zgadza się, ma dwa aparaty. Dodajcie do tego wszystkiego detale, jak zaokrąglone ekrany, smaczki w oprogramowaniu, pojemniejsze baterie itd. W pewnym momencie przychodzi refleksja – czy my naprawdę ciągle mówimy o dolnej półce cenowej?
źródło: cdnmedia.hihonor.com
To nie jedyne przykłady. W minionym roku w dolnych segmentach cenowych uaktywniło się kilka marek. Tutaj szczególnie warto wymienić Alcatela, za którym stoi chińskie TCL. Firma udowodniła, że nie tylko potrafi rywalizować ceną, ale też nadążać za trendami, czego przykładem były własne gogle wirtualnej rzeczywistości dołączane do opakowania z każdym Alcatelem Idol 4 i 4S. Takie przykłady się mnożą – szczególnie, że u progu globalnej ekspansji stoi jeszcze kilka chińskich oraz hinduskich marek.
To wszystko odbija się korzystnie na użytkowniku. Widać to doskonale, gdy zestawimy ze sobą telefony poniżej tysiąca złotych sprzed dwóch lat oraz obecne. Dzieli je przepaść. Budżetowe urządzenia stają się coraz ciekawsze. Nudne konstrukcje z logo B-brandów mają przez to trudniej bo i trudniej się im wyróżnić na rynku. A tymczasem giganci wspinają się na wyżyny kreatywności – jeżeli nawet nie z technologią to ze sposobem komunikowania. Oferta smartfonów za złotówkę u operatorów jeszcze nigdy nie była tak szeroka.
Jest jednak też druga strona medalu. Smartfony powoli zaczynają cierpieć na te same dolegliwości, co komputery PC. Stają się na tyle dobre, że nie czujemy potrzeby ich wymiany co 1-2 lata. Rynek się nasyca, a dynamika sprzedaży spada. Google nie bez powodu wydaje nowego Androida dwa razy do roku, bo to jedno z narzędzi do intensyfikowania zainteresowania nowymi urządzeniami. Sami producenci sprzętu będą musieli natomiast oferować jeszcze ciekawsze rozwiązania, aby przekonać Kowalskiego, że to jest właśnie ten moment, kiedy trzeba wymienić telefon na nowy.
Komentarze
23http://www.blackview.hk/blackview-147/
To co jest "tanie" na półkach polskich sklepów to poziom manty.
I te smartfony co roku rosną a nie maleją. A przecież 7 cali to już tablet :) Tym producentom totalnie odbiło.
Czas by producenci smartfonów zainwestowali w pomysły jak wykorzystać to co mamy w kieszeni, aby ułatwić nam życie.