OPPO to potężna firma, która weszła właśnie na polski rynek. Mieliśmy okazję zapoznać się z ich smartfonami Oppo Find X, RX17 Pro, RX17 Neo i AX7. Oto nasze pierwsze wrażenia. Sprawdźcie jak wyglądają i czy są warte swojej ceny.
Smartfony OPPO w Polsce - pierwsze wrażenia
OPPO - ta nazwa większości Polaków nie mówi absolutnie nic. Dokładnie tak samo było jeszcze kilka lat temu z Xiaomi. Jednak to, że producent jest szerzej nieznany na naszym rynku nie oznacza, że jest mały i słaby. Nic bardziej mylnego.
W końcu smartfona OPPO używa sam Majami, więc nie może być słaby! :)
Silna OPPOzycja
Według raportu opublikowanego niedawno przez IDC OPPO znajduje się w pierwszej czwórce największych na świecie firm pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy w czwartym kwartale 2018 (czyli o jedno miejsce nad Xiaomi). Natomiast pod względem sprzedaży w całym roku kalendarzowym 2018 są na piątej pozycji (tuż pod Xiaomi).
Trzeba przyznać, że taka sprzedaż budzi szacunek. Firmie OPPO jeszcze sporo brakuje do Samsunga, Apple i Huawei, ale z Xiaomi już w tej chwili walczy jak równy z równym. Czy podbiją również polski rynek? To oczywiście zależy od wielu czynników - m.in. możliwości smartfonów, czasu wspierania urządzeń pod kątem aktualizacji, jakości serwisu, oraz oczywiście cen. Zweryfikują to konsumenci, czyli my.
Do Polski wchodzi na początek pięć smartfonów. Cztery z nich stanowią trzon podstawowych modeli, natomiast piąty, to wersja specjalna:
- OPPO AX7 - 999 zł
- OPPO RX17 Neo - 1499 zł
- OPPO RX17 Pro - 2599 zł
- OPPO Find X - 3699 zł
- OPPO Find X Automobili Lamborghini Edition - 7299 zł
Mieliśmy przyjemność krótko zapoznać się z nimi na polskiej premierze OPPO. Najlepsze pierwsze wrażenie zrobił oczywiście model flagowy OPPO Find X, który ze swoimi supercienkimi ramkami, bez notcha oraz gładkim tyłem, bez widocznego aparatu prezentuje się absolutnie fenomenalnie. Find X to zdecydowanie jeden z najładniejszych smartfonów oferowanych w Polsce. Jest nawet wersja z przezroczystym tyłem - nietuzinkowa i interesująca.
W dodatku jego obudowa jest też ergonomicznie zaokrąglona, więc wygodnie leży w dłoni, mimo, że smartfon ma bardzo duży wyświetlacz 6,4".
Pod względem specyfikacji to flagowiec, z jednym wyjątkiem. Ma wyświetlacz AMOLED, bardzo szybki procesor Snapdragon 845, 8 GB RAM, 256 GB pamięci masowej, dobre aparaty, akumulator 3400 mAh i wręcz niespotykanie szybką technologię ładowania SuperVOOC 10V x 5A = 50 W! Wystarczy około 35 minut, by naładować akumulator od zera do pełna. Okej, przyznaję, że to jest imponujący wynik. Ciekawe jaki ma to wpływ na żywotność akumulatora.
Wadą, której nie można niestety wybaczyć smartfonowi OPPO Find X jest... brak NFC! Kupujecie flagowca za ponad 3,5 tys. zł i nie możecie wykonywać płatności zbliżeniowych smartfonem. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to bardzo duży krok wstecz, bo 90% codziennych płatności wykonuję właśnie w ten sposób.
Gdzie jest aparat w Oppo Find X? Został on schowany we wnętrzu obudowy i wysuwa się po włączeniu aplikacji lub wykonaniu odpowiedniego gestu. Takie rozwiązanie poprawia wygląd telefonu. Pytanie tylko czy silniczek wysuwający aparaty wytrzyma choćby te 2-3 lata? Na tę odpowiedź trzeba będzie poczekać.
Wersja "Lambo" to w praktyce odmiana, którą można traktować jako kolekcjonerską. Ma "karbonowy" tył i 512 GB pamięci wbudowanej, a także całkowicie bezprzewodowe słuchawki Bluetooth w zestawie. Wciąż jednak to smartfon dla tych, którzy chcą się pokazać, bo dla całej reszty jest standardowy i w zasadzie równie dobry Oppo Find X.
Pierwsze wrażenia z obsługi systemu ColorOS 5.2 (na bazie Androida 8.1) są pozytywne, ale z werdyktem wstrzymamy się oczywiście do czasu ukończenia recenzji.
Kolejne dwa modele dzieli różnica aż 1100 zł. Oppo RX17 Pro ma NFC oraz bardzo szybkie ładowanie akumulatora SuperVOOC, a RX17 Neo nie ma obu tych rzeczy. W modelu Pro lepiej działa też czytnik linii papilarnych, choć zaznaczam, że są to wstępne wrażenia (postaram się to potwierdzić w recenzji). Ponadto za dodatkowe 1100 zł w Pro dostajemy szybszą pamięć masową UFS 2.1 i więcej RAM'u (6 lub 8 GB).
Z przodu oba są bardzo podobne do siebie. Mają wyświetlacze AMOLED 6,4" FHD+, cienkie ramki, mały notch w kształcie kropli oraz identyczne aparaty do selfie: 25 Mpx z sensorem Sony IMX 576.
W aparatach tylnych jest o wiele większa różnica - RX17 Neo ma 16 Mpx, który spisuje się gorzej w słabym oświetleniu. RX17 Pro ma 12 + 20 Mpx, z regulowaną przesłoną i stabilizacją optyczną.
Czy są one warte swojej ceny? RX17 Neo kosztuje ok. 1500 zł, a RX17 Pro 2600 zł, przy czym pierwszy za te pieniądze nie imponuje wieloma rzeczami. Działa co prawda dość płynnie i przyjemnie, ale komponenty odpowiedzialne za wydajność i pamięć są raczej przeciętne. Ocenę wystawię po recenzji, ale wstępnie mam wrażenie, że jest za drogi.
W modelu Pro przeciętnie wypada procesor, ale na pewno nie można napisać, że jest on słaby. Telefon działa fantastycznie, dzięki szybkiej pamięci masowej i dużej pojemności RAM'u, a także dobrej optymalizacji.
Na koniec zostawiłem Oppo AX7, który jest telefonem do 1000 zł, a jego zdecydowanie największą zaletą jest duża bateria. Akumulator ma 430 mAh, więc przy dość skromnej wydajności komponentów powinien spisywać się ponadprzeciętnie.
Smartfon wygląda atrakcyjnie, ale ma pamięć 3/ 32 GB, a więc mniej od części konkurentów, którzy za tysiaka oferują 4 / 64 GB. Dodatkowo dobre wrażenie psuje też rozdzielczość wyświetlacza - HD+ zamiast Full HD+. Przy przekątnej 6,2 cala niestety widać różnicę.
Podsumowując...
OPPO to nowy gracz na rynku polskim, ale w skali świata jest to firma potężna, o ogromnym potencjale. Ich smartfony wprowadzone obecnie do naszego kraju robią ogólnie bardzo dobre wrażenie. Mam trochę wątpliwości odnośnie ich cen, ale pamiętajcie, że cena "na start" często bywa wysoka, a później jest rewidowana przez rynek.
Postaramy się je dla Was przetestować i ocenić czy faktycznie są tyle warte, czy nie. Dajcie znać co Wy o tym sądzicie w komentarzach.
Komentarze
17Szybciej zejdą niż weszli...
Ceny z kosmosu.
Kto to kupi ?
Janusze wezmą nawet 4-letnie używane jabłuszko dla loga.
Tym w remizie na disco-polo nie błysną...
Świadomy konsument co najwyżej parsknie śmiechem....