Nie musisz kupować soundbara, gdy masz dość kiepskiego dźwięku z Twojego telewizora. Ratunkiem może być przecież ... grajdeska, jak np. Sonos Playbase.
- świetny bas,; - kulturalne i zrównoważone brzmienie,; - klarowne dialogi,; - niewielkie wymiary.
Minusy- brak Bluetootha i HDMI.
Po wypuszczeniu na rynek udanego soundbara Playbar, amerykańska firma Sonos postanowiła pójść za ciosem i zaoferować coś zupełnie nowego ‒ Playbase. Jak sama nazwa wskazuje, nie jest to już „bar” (ang. belka), lecz „base”, czyli „podstawa” lub „cokół”. Inaczej mówiąc, Sonos Playbase to coś w rodzaju grajcokołu lub grajdeski, na której stawiamy telewizor. W związku z tym Sonos Playbase znajduje się w tej samej grupie urządzeń co Q Acoustics M2 (test w planach), czy znakomity, lecz już niestety nieprodukowany, Philips Fidelio XS1.
Dostępne są dwie wersje kolorystyczne Playbase’a: biała (testowana) i czarna.
Konstrukcja
Sonos Playbase jest urządzeniem jednoczęściowym, co oznacza, że nie przyjeżdża z osobną skrzynką subwoofera. Zamiast niej konstruktorzy postanowili zastosować wbudowany głośnik niskotonowy, co, zważywszy na małe wymiary, a w szczególności niewielką wysokość (niecałe 6 cm), wymusiło zastosowanie rozwiązań niekonwencjonalnych.
Pierwszym z nich jest przetwornik niskotonowy o niewielkiej grubości ...
...który wypromieniowuje falę dźwiękową przez specjalnie dostrojony tunel w kształcie litery „S”:
Faktyczny wygląd tunelu przedstawia poniższe zdjęcie.
Co ciekawe, przetwornik niskotonowy oraz ww. tunel nie znajdują się bezpośrednio przy sobie, lecz są położone w przeciwległym krańcach obudowy ‒ rozdziela je płyta główna, na której umieszczono główny procesor dźwięku i wzmacniacze klasy D.
Inżynierowie Sonosa chwalą się tym, że zbudowali wyjątkowo dużą liczbę prototypów tego pionierskiego dla nich urządzenia (to przecież pierwsza grajdeska tego producenta), a ostatecznego szlifu dokonali w drodze profesjonalnych testów, m.in. w komorze bezechowej.
Warto zaznaczyć, że przetwornik niskotonowy pracuje we własnej komorze odseparowanej akustycznie od pozostałych dziewięciu przetworników wysoko- i średniotonowych.
Ponieważ przetworniki te promieniują dźwięk przez przednią ściankę obudowy, umieszczono w niej kilkadziesiąt tysięcy otworów. Co ciekawe, otwory te mają zróżnicowaną średnicę, a to w celu optymalizacji parametrów akustycznych.
Na środku przedniej ścianki znajduje się minimalistyczne logo producenta, a obok niego przyciski dotykowe.
Z tyłu urządzenia, dokładnie naprzeciw logotypu, znajduje się wgłębienie z trzema gniazdami. Są to (od lewej):
- gniazdo Ethernet,
- gniazdo optyczne (Toslink),
- gniazdo kabla zasilającego 220V.
Dodatkowe informacje o Sonosie Playbase oraz o procesie jego powstawania znajdziecie w poniższym filmie (w języku angielskim).
Oto krótkie zestawienie parametrów testowanego urządzenia:
Sonos Playbase | |
przetworniki wysokotonowe | 3 x okrągły, kopułkowy |
przetworniki średniotonowe | 6 x okrągły, stożkowy |
przetworniki niskotonowe | 1 x okrągły, stożkowy |
wzmacniacz | 10 wzmacniaczy klasy D (po jednym na każdy przetwornik) |
całkowita moc wyjściowa | b.d. |
wymiary* | 5,8 x 72 x 38 cm |
masa* | 8,6 kg |
ładowność (maks. masa TV) | 35 kg |
* wymiary i masa podane na stronie internetowej różnią się nieznacznie od tych podanych w instrukcji obsługi; na przykład instrukcja podaje 5,6 cm jako wysokość urządzenia, podczas gdy witryna ‒ 5,8 mm.
Łączność bezprzewodowa
Sonos Playbase może łączyć się bezprzewodowo tylko za pomocą Wi-Fi. Konstruktorzy zrezygnowali z Bluetootha ze względu na kompresję (i utratę jakości brzmienia) nieodłącznie związaną z tym standardem bezprzewodowej komunikacji.
Instalacja i obsługa
Instalacja jest typowa dla urządzeń tej marki: należy ją przeprowadzić po zainstalowaniu i uruchomieniu na urządzeniu mobilnym specjalnej aplikacji. Proces instalacji jest stosunkowo łatwy ‒ aplikacja prowadzi użytkownika niemalże „za rączkę”.
Jedyny problem może przysporzyć instalacja pilota. Sonos nie daje własnego nadajnika zdalnego sterowania ‒ zamiast niego umożliwia obsługę Playbase’a pilotem od posiadanego przez nas telewizora. Jest tylko jeden warunek ‒ musi to być tradycyjny pilot na podczerwień, a nie pilot wyłącznie radiowy (Bluetooth), o czym producent lojalnie uprzedza na swojej stronie internetowej:
Please note: The Sonos PLAYBAR and PLAYBASE only support IR remotes and will not work with Bluetooth, WiFi Direct, or RF-only remotes.
W trakcie testów miałem do dyspozycji wypożyczony telewizor marki Samsung, oczywiście z pilotem radiowym. W związku z tym nie udało mi się nauczyć Sonosa rozpoznawania poleceń z samsungowego pilota smart. Na szczęście pod ręką miałem tradycyjnego pilota Samsunga na podczerwień ‒ on z kolei został bezproblemowo wykryty przez Playbase’a, dzięki czemu mogłem szybko i łatwo regulować głośność.
Okazuje się jednak, że można nauczyć Playbase’a współpracować z pilotem Smart firmy Samsung. Dowiedziałem się o tym dopiero po teście. Nie jest to proces tak łatwy i oczywisty, jak w przypadku pilota na podczerwień, w związku z czym dla wszystkich zainteresowanych podaję link do szczegółowej procedury zalecanej przez Sonosa.
Kalibracja
Sonos umożliwia dopasowanie charakterystyki brzmienia Playbase’a do warunków akustycznych w danym pomieszczeniu. Do tego celu służy aplikacja o nazwie Trueplay. Zdaniem producenta daje ona wymierne efekty, lecz niestety nie mogłem się sam o tym przekonać, bowiem aplikacja działa tylko i wyłącznie w systemie iOS, a nie w sprzęcie z Androidem, którym dysponuję.
Jakość dźwięku
Muszę przyznać, że miałem wysokie oczekiwania wobec nowego sprzętu Sonosa. Na szczęście nie zawiodłem się. Pierwszą rzeczą, która mnie zaskoczyła był bas ‒ to zaiste zadziwiające jak mocny i potężny, a zarazem zręczny, gibki i sprężysty może być bas z tak małej obudowy.
Drugą, być może jedną z największych zalet tej grajdeski, jest jakość brzmienia przy niskich poziomach głośności. Możemy na przykład nastawić Playbase’a późnym wieczorem i w nocy całkiem cicho, a brzmienie będzie bardzo dobrze rozróżnialne z przyjemnie pomrukującym basem. Wiele głośników gra dobrze dopiero przy średnim lub wyższym poziomie głośności, podczas gdy na niskim poziomie wysterowania brzmienie traci swą szczegółowość i atrakcyjność. W Sonosie jest inaczej ‒ jest dobry już przy niskim wysterowaniu – co po prostu świadczy o jego klasie.
Inną zaletą Playbase’a jest wysoka kultura grania ‒ brzmienie nie jest nigdy agresywne, ofensywne, czy męczące. Wprost przeciwnie: jest naturalne i nienarzucające się, do tego stopnia, że zapominamy o sprzęcie koncentrując się na muzyce, czy ścieżce dźwiękowej filmu. Dzięki temu, że bas nie pochodzi z osobnego pudełka stojącego gdzieś na uboczu, rejestry są doskonale zgrane ze sobą, tak, że ma się wrażenie, że muzyka stanowi jedną spójną całość.
Dzięki powyższym zaletom brzmienie amerykańskiej grajdeski jest też niezwykle relaksujące – dawno nie pamiętam urządzenia, które sprawiłoby mi tyle frajdy. Do dziś pamiętam sugestywne brzmienie głosu Brada Paisleya z utworu „Waitin’ on a woman’ czy Kennego Chesneya z „There goes my life” ‒ to było po prostu „miodzio”.
Kolejną zaletą jest brak konieczności wygrzewania i docierania – Playbase praktycznie gra dobrze już od momentu pierwszego włączenia – to też świadczy o klasie sprzętu.
Oczywiście grajdeska Sonosa ma też swoje ograniczenia. Gdybym miał się do czegoś przyczepić to powiedziałbym, że nie jest to sprzęt do bardzo głośnego słuchania muzyki organowej, wymagającej symfoniki w rodzaju „Marsa” Holsta, czy VI symfonii Mahlera. Jednakże do filmów, muzyki pop czy wiadomości nadaje się świetnie.
Na koniec wspomnę jeszcze o jednej zalecie: braku problemów z „bilokacją” głosu. Bardzo sobie cenię spójność brzmienia, a tego nie mogę niestety dostać w systemach z osobnym subem, zwłaszcza tych, które mają źle dobraną częstotliwość podziału zwrotnicy i „bilokują” męskie głosy wypuszczając je raz z belki, raz suba.
Na koniec jeszcze przeprosiny. Zazwyczaj w tym miejscu umieszczam krótki film z nagraną próbką brzmienia testowanego urządzenia. Proszę wybaczcie mi, że tego nie zrobiłem, ale korzystanie w Playbase’a było tak wciągające, że zajęty delektowałem się muzyką, ani się obejrzałem jak w drzwiach stanął kurier przysłany przez dystrybutora po odbiór urządzenia. Niech więc to moje przyznanie się do uzależnienia od brzmienia tej wybitnej grajdeski stanowi podsumowanie niniejszej recenzji.
Zalety
- zadziwiająco mocny i mięsisty bas z niewielkiej obudowy,
- znakomita jakość dialogów – głosy ludzkie czyste i nie pogrubione,
- wysoce kulturalne i nieagresywne brzmienie,
- świetna integracja rejestrów – bez „bilokacji” głosów ludzkich dobiegających gdzieś z umieszczonego z boku subwoofera,
- brak konieczności długiego docierania ‒ dobra jakość dźwięku wkrótce po rozpakowaniu,
- dobra współpraca z serwisami typu Spotify czy Tidal,
- skuteczny tryb nocny,
- brak problemów z ustawianiem subwoofera (bo go po prostu nie ma),
- możliwość kalibracji do akustyki pomieszczenia,
- dwa kolory do wyboru (czarny i biały),
- niewielkie wymiary,
- znakomita jakość wykonania i wykończenia,
- atrakcyjny wygląd,
- możliwość dokupienia subwoofera i głośników tylnych i zbudowania zestawu kina domowego (jak na zdjęciu poniżej).
kliknij aby powiększyć zdjęcie
Wady
- brak Bluetootha i HDMI,
- brak aplikacji Trueplay na Androida,
- nie każdy telewizor da się na nim postawić (kwestia rodzaju podstawy i rozstawu nóżek),
- cena mogłaby być niższa.
Werdykt
Powiem krótko, nie znam i nigdy w życiu nie testowałem innego, tak małego urządzenia, które z tak szczupłej obudowy (niecałe 6 cm) dawałoby tak WIELKI dźwięk. Możecie się zgodzić lub nie, ale przyznam, że dla mnie prywatnie ...
Sonos Playbase jest po prostu małą rewelacją i najlepszym urządzeniem typu soundbar/soundbase, jakie testowałem w 2017 roku.
kliknij aby powiększyć zdjęcie
W związku z tym nie mogę go tak po prostu i zwyczajnie „polecić”. Gorąco zatem każdego namawiam: jeżeli szukasz małego sprzętu o WIELKIM dźwięku, kup Sonosa Playbase i nie oglądaj się wstecz. Gwarantuję, że nie będziesz żałować. Sam zaczynam na niego oszczędzać.
Komentarze
3Dla posiadaczy xiaomi to raczej głośniczki manta będą trafniejszym wyborem :D