Lekki, carbonowy, designerski i atrakcyjnie wyceniony. Testujemy elektryczny rower Fiido Air
Rowery elektryczne

Lekki, carbonowy, designerski i atrakcyjnie wyceniony. Testujemy elektryczny rower Fiido Air

przeczytasz w 7 min.

Fiido Air to lekki, wykonany z carbonu rower elektryczny. Innowacyjny i nietypowy, dzięki wykorzystaniu paska Gatesa zamiast klasycznego łańcucha i turbo designerski. Czy to maszyna godna uwagi? Sprawdźmy!

Zimą, a dokładnie kilka dni przed początkiem kalendarzowej zimy jeździliśmy i testowaliśmy elektryka Fiido C21 E-gravel. Świetny był to rower! Teraz, chwilę przed nastaniem kalendarzowej wiosny objeździliśmy sobie carbonowego braciszka modelu C21, czyli Fiido Air. Czym różnią się te rowery? Air jest lżejszy, bo waży nieco ponad 13,5 kilograma. Jest carbonowy. Ma kompletnie inaczej rozwiązane sterowanie, inny napęd - jest na pasku Gatesa! - i w sumie… Bez spoilerów, po kolei!

Test Fiido Air na wideo

Montaż i jazda!

Fiido Air przychodzi do nas częściowo złożony. Trzeba dokręcić kierownicę, zamontować siodło i przednie koło. To klasyczna polityka, rzecz spotykana u wszystkich marek, więc nie będę się rozwodził. Dodam, że plusem jest obecność w kartonie niezbędnych kluczy, minusem zaś… brak podania momentu obrotowego wymaganego przy dokręcaniu konkretnych śrubek. Jest pasta do carbonu, nie ma podanych momentów. Dziwna niekonsekwencja.

Rower przychodzi w zestawie z przydatnymi dodatkami, jak podpórka/stópka/nóżka oraz błotniki. Tych ostatnich jednak nie założyłem, bo - jak widać na zdjęciach i na filmie - rower bez błotników wygląda zjawiskowo.

Fiido Air

Jest ładnie, turbo designersko!

Fiido Air to przepiękny rower, zaprojektowany z fantazją, bardzo dobrze wykończony, taki - bardzo jakiś! Rower dostał zresztą nagrodę Red Dot Design Award, co musi znaczyć, że zrobił wrażenie na tych, co to się na designie znają i pokazywać, że Fiido wypłynęło na szerokie, designerskie wody.

Fiido Air to piękny rower, bardzo fikuśny, oryginalnie zaprojektowany, estetycznie agresywny, ale od siebie dorzucę, że mi osobiście Fiido C21 podobał się bardziej, bo mam jakieś takie skrzywienie na punkcie minimalizmu i prostych rozwiązań. Niemniej, charakteru i urody Fiido Air odmówić nie można, a jednym minusem tego rzucającego się w oczy designu będzie fakt, że rower przykuje uwagę każdego przechodnia, gdy przypniemy go przed sklepem. Dotyczy to oczywiście również tych przechodni mniej życzliwych, z przecinakami i szlifierkami kątowymi w plecakach.

Fiido Air

Rower na pasku? A jakże!

Wspomniałem o pasku Gatesa, więc rozwinę myśl - nie mamy tu klasycznego napędu. Tu nie ma przerzutek, kaset, łańcucha i innych takich. Fiido Air to elektryczny singlespeed z korbą 60T i tylną zębatką 22T, co jest wyborem ciekawym, bo przekładającym się na możliwość szybkiej jazdy bez elektrycznego wspomagania i przy rozsądnej kadencji oraz na cierpienie każdego mieszkańca południa Polski, gdzie są jakieś tam pagórki czy wzniesienia. Niestety, ale dla kogoś nierozjeżdżonego taka konfiguracja napędu może być momentami wymagająca na podjazdach. Szczęśliwie Fiido Air to rower elektryczny, więc po co w ogóle wam o tych moich przemyśleniach napisałem…

Fiido Air

Wisienką na torcie jest pasek Gatesa. Nie łańcuch jakiś, który się brudzi i który trzeba oliwić, a pasek. Z małpiego na ludzki: między zębatką z przodu a zębatką w tyłu rozpięty jest pasek z tworzywa, który pełni rolę łańcucha. Jakie są wady tego rozwiązania? Nie ma wad. W elektrycznym rowerze singlespeed, przeznaczonym na okołomiejskie pomykanie pasek Gatesa nie ma wad. Nie wymaga smarowania, nie rdzewieje, nie wymaga przesadnego czyszczenia, nie rozciąga się, jak guma od wiadomo czego, jest cichy, nie brudzi spodni. Jest to w zasadzie rozwiązanie bezobsługowe. Ot jeździmy i niczym się nie martwimy. 

Podsumujmy - pasek Gatesa to absolutnie doskonały wybór do roweru okołomiejskiego, który spokojnie potraktować można dożywotnio - naprawdę trzeba przejechać takim rowerem jakąś astronomiczną liczbę kilometrów, by pasek się zauważalnie rozciągnął. 

Fiido Air

Nie samym paskiem rower żyje

Kontynuując sprzętowe wyliczenia, w Fiido Air znajdziemy hydrauliczne hamulce tarczowe od Shimano, wygodne siodło, ale nie tak kanapowate, jak w modelu C21, zintegorwanie w ramie oświetlenie przednie i tylne, zasilane z baterii jednostki napędowej, proste, ale na oko wytrzymałe koła, opony marki KENDA, które, powiedzmy, że dają radę, ale w piachu lubią się zakopać, a po utwardzonych drogach nie są przesadnie szybkie. Tu rzecz do wymiany po sezonie, na coś z mniejszą kostką bieżnika, by rower pomykał po mieście, po ścieżkach rowerowych, leśnych, utwardzonych dróżkach - nie wstawiałbym tu osobiście niczego gravelowego, gdy mowa o oponach.

Rower waży niecałe 14 kilogramów, o czym wspomniałem już i co jest kosmicznym wynikiem dla elektryka. Ma udźwig 120 kilogramów, 250-watowy silnik, baterię o pojemności ciut ponad 208 Wh, czujnik momentu obrotowego w korbie Mivice S200. Pod względem tej rowerowo-elektrycznej specyfikacji, wszystko mi się tu zgadza.

Fiido Air

Software’owo dowieziono?

O samej aplikacji opowiadałem wam podczas testowania Fiido C21, więc zainteresowanych do tego materiału odsyłam, coby dwa razy o tym samym nie gadać i nie pisać. Skupię się zamiast tego na, ciekawym, innym, a może i nawet kontrowersyjnym podejściu do softu w modelu Air, który występuje również pod nazwą C31. 

W Fiido Air nie mamy komputerka, wyświetlacza, ani kontrolera przy kierownicy. Całością sterujemy jednym przyciskiem, którym zmieniamy tryby jazdy - do wyboru mamy 3: bez wspomagania, tryb normalny i sportowy. O wybranym trybie informuje nas kolor podświetlenia wokół przycisku. Ten świecący pierścień informuje nas również o poziomie naładowania baterii, a sam przycisk zintegrowano z czytnikiem linii papilarnych. Przyciskiem tym rower odblokowujemy i takie tam - no ukłon w stronę bezpieczeństwa.

Rzecz jasna rower możemy sparować też z aplikacją na telefonie i z jej poziomu np. włączyć światła. I teraz uwaga - w filmie opowiadam, że nie da się tego zrobić z poziomu roweru, za pomocą tego jednego przycisku i faktycznie, nie dało się tego zrobić. Zimą. Zabrałem Fiido na przejażdżkę już po nagraniu i okazało się, że podwójne tapnięcie w przycisk włącza światła. Szok! Albo to jakaś złośliwość rzeczy martwych, albo faktycznie Fiido Air bardzo nie lubi się z niskimi temperaturami. Fakt jest jednak faktem, rzecz działa, a na filmiku wygaduję głupoty. I już nic z tym nie róbmy, każdy się przecież czasem myli, co nie? 

Fiido Air

Sama idea, by ograniczyć kontrolki i manetki bardzo mi się podoba - lubię takie eksperymenty, lubię jak jest czegoś mniej, a wszystko i tak dobrze działa. Niestety jednak w przypadku Fiido Air działa to mocno średnio i niepowtarzalnie. Zdarzało mi się notorycznie, że nie mogłem odblokować roweru odciskiem palca. Zdarzało mi się, że podczas jazdy, a konkretnie podczas postoju na kawkę, rower się pauzował i przy okazji rozłączał z aplikacją na smartfonie, a jego ponowne połączenie zajmowało kilka prób. 

Całość, co tu będę się rozwodził, psuła wrażenia z jazdy. Może była to wina pogody, bo jednak styczeń i luty, kiedy ujeżdżałem początkowo Fiido Air to w Polsce zima aż miło i choć śniegu może nie było za dużo, to temperatura między 0 a 5 stopni i tak sprawia elektronice poważne problemy. Może to kwestia softu, który dostanie jakiś update? Nie wiem. Wiem tylko, że rozłączanie roweru z aplikacją i chaotyczna praca przyciski z czytnikiem linii były mocno irytujące i mocno wpływały na wrażenia z użytkowania tego roweru… Gdy jeździłem nim w styczniu i lutym. 

W marcu, tak na początku marca, kiedy zrobiło się cieplej, bo było przez moment grubo ponad 10 stopni, notoryczne rozłączanie jakby ustało. Czytnik linii papilarnych też działał lepiej, był zwyczajnie powtarzalny. Czy wynika to z innej aury? Czy rower lepiej radzi sobie, gdy jest cieplej? Tak zakładam. Niemniej, nie mogę powiedzieć, że software’owo jest idealnie i ciągle wolałbym pełny panel kontrolny w tym rowerze, ale rzecz działa, a to najważniejsze. 

Fiido Air

Dyskusyjny pomysł ze smartwatchem?

W zestawie z rowerem otrzymujemy również smartwatcha, który jest… Wisienką na torcie nietrafionych pomysłów. Smartwatch jest urządzeniem ze wszech miar generycznym. Wygląda jak każdy inny smartwatch, stylistycznie nawiązujący do Apple Watcha. Jak każdy smartwatch monitoruje naszą aktywność, liczy kroki, analizuje sen - czego nie sprawdziłem w ogóle, bo urządzenie działa bardzo, bardzo średnio. Wygląda nieszczególnie i, w dużym skrócie - uznałem, że nie będę tracił na nie czasu. 

Największym jednak problemem tego smartwatcha jest to, że pełni on rolę kontrolki, komputerka odpowiedzialnego za sterowanie rowerem, co jest fatalnym pomysłem. Zmiana trybów jazdy z poziomu zegarka, kiedy jedziemy rowerem, jest zadaniem karkołomnym, podobnie jak np. włączenie oświetlenia. Mało tego, podobnie jak z aplikacją, rower lubił rozłączyć się ze sparowanym wcześniej smartwatchem, co - jak się pewnie domyślacie - nie wpływa najlepiej na wrażenia z jazdy. Tu zaznaczę, że kiedy nagrywaliśmy film z Fiido Air w ogóle nie byłem w stanie sparować smartwatcha z rowerem. 

Fiido smartwatch

Te sprzętowo nietrafione pomysły i software’owe błędy sprawiły, że cudny, doskonale pomyślany rower cierpi na choroby wieku dziecięcego, a szkoda. Wielka szkoda, bo gdyby postawić na sprawdzone, choć mniej spektakularne rozwiązania, Fiido Air byłby rowerem absolutnie genialnym. Ale nie uprzedzajmy faktów i pogadajmy sobie jeszcze trochę o tym, jak to jeździ. 

Jak jeździ Fiido Air?

Rower jeździ… Bardzo dobrze. Bardzo fitnessowo, wyrywnie i przyjemnie dynamicznie. Wszystkie elektryczne aspekty jazdy są pięknie zadbane. Mimo silnika w tylnej piaście rower przyspiesza płynnie, bardzo rowerowo, bardzo naturalnie, czyli czujnik momentu obrotowego w korbie działa, jak powinien. Jasne 35 Nm momentu obrotowego, które dostarcza napęd, z butów nie wyrywa, ale wystarcza, by było dynamicznie - pamiętajmy, że to konstrukcja zaskakująco lekka.

Fiido Air

Wrażenia z jazdy odniosę trochę do modelu Fiido C21, na którym jeździło mi się rewelacyjnie i może robić jako benchmark. O ile więc C21 jeździł jak gravel z flatbarem, o tyle Fiido Air charakterystyką jazdy nieco się różni. Na oko bliżej mu do roweru typu fitness niż gravela. Siedzimy tu jakby bardziej na rowerze niż w rowerze, pozycja jest bardziej zwarta i bardziej dynamiczna niż w przypadku modelu C21, który już był wyrywnym zawodnikiem, jak na rower “gravelopodobny”.

Fiido Air jest nieco krótszy od swojego aluminiowego brata i nieco mniej stabilny, co sprawia, że polubią go wszyscy, którzy lubią na szybkości pomykać po mieście. To rower w mojej ocenie stworzony do szybkiego śmigania po mieście, po ścieżkach rowerowych czy tam parkowych dróżkach. Rower pięknie się zbiera, zawraca w miejscu - chce się nim pomykać i myszkować, by jechać szybciej, sprawniej, dynamiczniej po prostu. Pozwoliłem się mojemu znajomemu serdecznemu koledze przejechać tym rowerem i chłop był nim zachwycony. To dla mnie wartościowa opinia, bo to typ, który po mieście jeździ jak kurierzy z amerykańskich filmów (albo na ostrym kole, albo na klasycznej szosie ze starą, 10-rzędową jeszcze 105-ką od Shimano), więc jego wrażenia dobrze oddają tę, powiedzmy zadziorność Fiido Air.

Fiido Air

Co z zasięgiem?

Zasięg deklarowany jest przez producenta na 80 kilometrów. Po moich doświadczeniach rzucam, że chłop w okolicach 85 kilogramów, w normalnych warunkach pogodowych myknie sobie około 50 kilometrów ze spokojem. Nie jest to może imponujące, ale jak na lekki i niewielki rower elektryczny, to i tak w mojej ocenie dobry wynik. 

Jest polecajka?

Szkoda, powiem wam. Szkoda, że tak wspaniale prezentujący się rower dręczony jest przez dolegliwości, których można było uniknąć. Szkoda, że nietrafione pomysły sprawiają, że rower, który polecałbym każdemu, w praktyce polecić mogę tylko tym, którzy gotowi są na delikatne zmagania z materią, bo wiedzą, że carbonowy frameset, niecałe 14 kilogramów, przyzwoity zasięg i napęd na pasku Gatesa za niespełna 8000 zł to oferta, która po prostu się broni. Jeśli więc ktoś gotowy jest na pewne ustępstwa i okazjonalną walkę z materią, i jeśli ten ktoś nie pomyśli nawet o korzystaniu ze smartwatcha Fiido i ograniczy się do sterowania rowerem za pomocą przycisku w ramie i aplikacji - będzie z Fiido Air mega zadowolony. 

Fiido Air

Gdybym miał oceniać sam rower, dałbym mu 5 na 5. Może 4.9 na 5, bo w mojej ocenie kierownica o szerokości 640 mm to ciut za dużo. Oceniam jednak tandem roweru i technologii i w związku z tym ocena będzie zwyczajnie niższa i pewnie Fiido Air czy tam Fiido C31 dostanie jakieś 4 z hakiem - tak, by pokazać, że rzecz jest świetna, ale ma wady, które mocno ją ograniczają.

Wracając do polecajki jeszcze na moment - każdemu polecam szczerze, tak bez krztyny zawahania, testowany w grudniu C21 E-gravel, bo to rower kompletny, świetnie skonfigurowany i pozbawiony wad, które mocno ograniczają potencjał naszego dzisiejszego bohatera. Fiido Air to z kolei świetna propozycja dla tych, którzy zaakceptują mniejszą kontrolę nad elektryczną stroną tego roweru i polubią się z jego rowerową bezobsługowością (pasek Gatesa, brak przerzutek), lekkością i zwrotnością.  

Plusy

  • cudny design
  • carbonowy frameset
  • carbonowa sztyca
  • carbonowa kierownica
  • świetne wykonanie
  • zintegrowane oświetlenie
  • napęd na pasku Gatesa
  • dynamika jazdy jest miodzio
  • teoretycznie wygodne sterowanie za pomocą jednego przycisku

Minusy

  • brak jakiejkolwiek manetki sterującej rowerem
  • problematyczny i zbędny smartwatch do sterowania rowerem
  • okazjonalne rozłączanie z aplikacją na smartfonie
  • okazjonalne rozłączanie z aplikacją na smartwatchu
  • zintegrowana bateria

Ocena Fiido Air

90% 4.5/5

  • Wyróżnienie "Dobry Produkt" - benchmark.pl

Produkt do przeprowadzenia testu został użyczony przez firmę Fiido. Firma użyczająca nie miała wpływu na treść ani wyglądu w nią przed publikacją. Jest to niezależna recenzja dziennikarska.

Komentarze

5
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    trollhunter
    4
    Lol, niezalezna recenzja dziennikarska xD Kupienie tego designerskiego czegos to wyrzucenie pieniedzy w bloto
    • avatar
      lomzyk
      1
      Różnica między łańcuchem a paskiem taka jak w rozrządzie auta. Łańcuch rozrządu jest bardziej trwały i nie wymaga tak częstej wymiany jak pasek rozrządu.
      • avatar
        pawluto
        0
        Już widzę ten pasek po dwóch latach użytkowania...
        No i ten chory pomysł ze smartwatchem...
        Rower jako tylko ciekawostka...nie kupiłbym napewno.
        • avatar
          digitmaster
          0
          "Jakie są wady tego rozwiązania? Nie ma wad. W elektrycznym rowerze singlespeed, przeznaczonym na okołomiejskie pomykanie pasek Gatesa nie ma wad."

          Ma wady. Jest cały czas paskiem z tworzywa i posiada wszystkie wady paska jak w samochodzie, bo Gates robi przede wszystkim paski do branży automotive, więc syfią się, ciężej je wyczyścić oraz rozciąga się. I żadne zaklinanie tego faktu nie zmieni bo? Fizyka. Poza tym jak pasek złapie mocne przeciążenie to się zerwie i jedyne co można zrobić to holować rower do domu, a jak łańcuch się zerwie to podstawowy zestaw naprawczy który zazwyczaj jest przy łatkach do dętki/opony załatwia sprawę.

          Witaj!

          Niedługo wyłaczymy stare logowanie.
          Logowanie będzie możliwe tylko przez 1Login.

          Połącz konto już teraz.

          Zaloguj przez 1Login