Po sutej cyfrowej uczcie, jaką był Dziki Gon, czas na Serca z Kamienia. Geralt z Rivii powraca na nasze monitory i trzeba przyznać, że jest w szczytowej formie.
- zapierająca dech w piersiach opowieść; - barwne postaci; - wymagające, ale satysfakcjonujące walki z „bossami”; - odwołania do poprzednich części gry oraz utworów literackich i filmowych; - sienkiewiczowski klimat; - nowe potwory, przedmioty i bohaterowie; - zaskakujące rozwiązania fabularne i... graficzne; - świetna edycja pudełkowa z kartami i żetonami do Gwinta
Minusy- niewielkie poszerzenie mapy o nowe lokacje; - mało oryginalne zadania poboczne
Z początkiem listopada mróz kładzie poranną warstwę szronu na karoseriach samochodów, a najzagorzalsi fani Białego Wilka wzdychają z nadzieją, że to zwiastun upiornej szarży Dzikiego Gonu. Niestety, trzeba pogodzić się z faktem, że przymrozki jesienią to zwykłe zjawisko atmosferyczne, a nie fenomen magiczny. Jednak to, że elficka jazda nie zawita w naszym świecie, nie oznacza, że my po raz kolejny nie możemy odwiedzić uniwersum wiedźmina. Zwłaszcza, że CD Projekt RED stwarza po temu świetną okazję wypuszczając na rynek Wiedźmin 3: Dziki Gon - Serca z Kamienia, dziesięciogodzinny dodatek do ostatniej, bestsellerowej odsłony przygód Geralta z Rivii.
Jak gdyby tego było mało, wersja pudełkowa zawiera też talie do gry w Gwinta, czyli wymyślonej na potrzeby Wiedźmina 3 karcianki. Czy jednak nowa opowieść z udziałem białowłosego zabójcy potworów jest w stanie zaspokoić nasz apetyt czy jedynie połechce podniebienia, a następnie pozostawi nas z pustymi brzuchami?
CV, list motywacyjny i łeb utopca
Jak każda dobra opowieść o wiedźminie, tak i ta przedstawiona w Wiedźmin 3: Dziki Gon - Serca z Kamienia zaczyna się od pozornie niczym niewyróżniającego się zlecenia. To chandlerowskie otwarcie, oczywiście, już od wejścia zwiastuje kłopoty. I w rzeczy samej, kłopoty natychmiast się pojawiają! Różnorodność i pomysłowość perypetii, jakie urastają na drodze Geralta z Rivii zwala z nóg, a cała opowieść przedstawiona w pierwszym dużym dodatku do Dzikiego Gonu zadziwia coraz to nowymi zwrotami akcji oraz intrygą wariacką, groteskową i porywającą.
Prędko okazuje się, że ogłoszenie o bestii grasującej w kanałach uniwersyteckiego miasteczka Oxenfurt, bynajmniej nie jest fuchą podobną do innych i sprawia, że nasz bohater ma wątpliwą przyjemność poznać tajemniczego jegomościa imieniem Olgierd von Everec. Ten ostatni bynajmniej nie jest zwyczajnym klientem, o czym najlepiej świadczy fakt, że wiedźminowi chyba po raz pierwszy w życiu przychodzi brać udział w rozmowie kwalifikacyjnej, zanim zostanie mu przydzielone zlecenie na krwiożerczego potwora. Taki jest początek tej nici fabularnej, która następnie supła się w olbrzymie węzły niezwykle złożonej intrygi.
Jako że historia, w której przychodzi nam brać udział w ramach Serc z Kamienia, jest stosunkowo wymagająca, możemy do niej przystąpić dopiero po osiągnięciu trzydziestego poziomu doświadczenia. Przyjęło się w świecie gier, że rozszerzenia stanowią nieco trudniejszy dodatek do podstawy, toteż nic dziwnego, że REDzi pozwalają nam podjąć się zadań z Serc z Kamienia nawet przed ukończeniem Dzikiego Gonu, ale za to już po osiągnięciu trzydziestego poziomu. Ewentualnie mamy też do dyspozycji specjalnie przygotowaną postać, która znajduje się na odpowiednim etapie rozwoju, ale wtedy możemy napotkać pewne problemy z odnalezieniem spełniającego nasze wymagania ekwipunku.
Ogniem i dwoma mieczami
Choć seria gier o Wiedźminie stała się produktem międzynarodowym, chyba każdy Polak poczuje dreszcz emocji na widok sarmackich odwołań, którymi Wiedźmin 3: Dziki Gon - Serca z Kamienia wprost ociekają. Za to właśnie należą się ogromne słowa pochwały dla twórców, którzy nie starają się na siłę „amerykanizować” swojego tytułu, ale wprost przeciwnie – korzystają z dorobku polskiej kultury i krzewią na świecie nasze tradycje.
Już w pierwszych scenach dodatku odnajdujemy kozackie akcenty i odwołania do prozy Sienkiewicza, a im dalej w las, tym więcej polskich wierzb. Poza tym wydaje się też, że z twórców Wiedźmina zeszła nieco presja, jaką wymuszało kontynuowanie opowieści z pięcioksięgu Sapkowskiego i teraz dopiero naprawdę puścili oni wodze fantazji. W związku z tym Wiedźmin 3: Dziki Gon - Serca z Kamienia przywodzą raczej na myśl dowcipne, a jednocześnie poruszające, opowiadania z tomów Ostatnie życzenie i Miecz przeznaczenia. To opowiastka może niezbyt długa, ale będąca prawdziwą perełką fabularną.
Hej, kto szlachta – za Olgierdem!
Nie jest tajemnicą, że każdy utwór wymaga nie tylko barwnego protagonisty, ale też ciekawej przeciwwagi dla niego pod postacią wieloznacznego i skonfliktowanego ze sobą przeciwnika. W tę rolę doskonale wpisuje się Olgierd von Everec, który nie jest klasycznych czarnym charakterem, a raczej zagubionym w potyczce z własnym przeznaczeniem bohaterem tragicznym. To właśnie wokół niego krążą główne wątki tego dodatku.
Nie będę zdradzał do końca, na kim wzorowana jest ta postać, ale każdy, kto chociaż z grubsza zna polską literaturę dziewiętnastowieczną, w mig odnajdzie podobieństwo. W pierwszym rozszerzeniu do Dzikiego Gonu przychodzi nam nie tylko poznać skomplikowany żywot von Evereca, ale też zwiedzać wsie i folwarki będące scenografią jego dramatu. Obszar, o którym mowa, rozciąga się na wschodnich rubieżach mapy, która była dostępna w podstawie, a jego centrum stanowi miasto Oxenfurt.
Przyznam, że kiedy pierwszy raz usłyszałem o dodatku Serca z Kamienia, zwątpiłem w jego atrakcyjność, zwłaszcza ze względu na niewielką pulę nowych lokacji, jakie ten oferuje. Koniec końców nie ma to aż tak dużego znaczenia, bo sam Oxenfurt nie był zbyt mocno eksploatowany w obrębie podstawy, a całe nowo wprowadzone terytorium jest stosunkowo ciekawe i posiada swój może mało oryginalny, ale za to wyrazisty klimat.
Do fascynującej postaci von Evereca należy jeszcze dodać Pana Lusterko, czyli drugiego (a nawet trzeciego, jeśli liczyć Geralta) z głównych bohaterów Serc z Kamienia. Celowo nie powiem o nim ani słowa, aby nie niszczyć aury tajemniczości, jaka spowija tego dżentelmena. Dość na tym, że i ten człowiek jest jedną z barwniejszych postaci całej serii gier o Wiedźminie.
Wiedźmin 3: Dziki Gon - Serca z Kamienia, a cytaty z Barei
CD Projekt RED przyzwyczaił nas do postmodernistycznej formy swoich gier, w których roi się od cytatów i aluzji. Jednak Serca z Kamienia biją rekord, jeśli chodzi o ten aspekt. Największym wielbicielom serii z pewnością zakręci się łezka w oku, kiedy poznają pewną damę, z którą Geralt zmuszony był rozstać się w pierwszej części gry. Natomiast cała reszta graczy z lubością będzie odnajdywać kolejne odwołania do prozy Sienkiewicza, filmów Barei, dramatów Wyspiańskiego, a nawet... hollywoodzkiego Ocean's Eleven. Rodzi się jednak we mnie pytanie, czy takie nagromadzenie tych smaczków nie jest zbyt duże i czy nie zamienia lekko poprowadzonej opowieści w jedną wielką zgadywankę.
Coś się kończy, coś się... nie kończy?
Wiedźmin 3: Dziki Gon - Serca z Kamienia, poza spektakularnym i niesamowicie innowacyjnym wątkiem głównym, oferuje także kilka zadań pobocznych. Te ostatnie jednak nie cechują się już tak dużą pomysłowością. To dosyć klasycznie skomponowane misje będące kopiami tych z Dzikiego Gonu. Do tego dochodzi jeszcze nowa postać Zaklinacza Słów, który może znacząco ulepszyć nasz ekwipunek, ale i w tym obszarze nie odnajdujemy rewolucji, a jedynie przydatne udogodnienie.
Niemniej Serca z Kamienia potrafią zauroczyć i pokazują, że CD Projekt RED wcale nie cierpi na brak kreatywności. Można pokusić się o stwierdzenie, że takiego dodatku Dzikiemu Gonowi pozazdrości każda gra. Nie pozostaje nam też nic innego, jak w napięciu czekać na premierę kolejnego rozszerzenia o tytule Krew i wino, które zabierze nas do idyllicznej krainy Toussaint. Miejmy też nadzieję, że nie będzie to ostatni tytuł towarzyszący Wiedźminowi 3, bo tak genialna formuła powinna zostać wykorzystana do samego końca. A REDzi po raz kolejny pokazują dobitnie, że potrafią stworzyć grę, która nawet najbardziej skamieniałe serca ożywi potężną dawką adrenaliny.
Nie zapomnijcie o odwiedzinach w naszym Benchmarkowym Centrum gry Wiedźmin 3.
Ocena końcowa:
- zapierająca dech w piersiach opowieść
- barwne postaci
- wymagające, ale satysfakcjonujące walki z "bossami"
- odwołania do poprzednich części gry oraz utworów literackich i filmowych
- sienkiewiczowski klimat
- nowe potwory, przedmioty i bohaterowie
- zaskakujące rozwiązania fabularne i....graficzne
- świetna edycja pudełkowa z kartami i żetonami do Gwinta
- niewielkie poszerzenie mapy o nowe lokacje
- mało oryginalne zadania poboczne
- Grafika:
dobry plus - Dźwięk:
doskonała - Grywalność:
doskonała
Komentarze
22