Wysokie ceny energii dotykają nas wszystkich. Ich częściowe zamrożenie sprawiło, że rachunki za prąd nie wzrosły do niebotycznych poziomów, ale to też niebawem się kończy. Ministerstwo Klimatu ma jednak alternatywę – bon energetyczny. Nie dostanie go jednak każdy.
Bon energetyczny ma być odpowiedzią na drożejący prąd. O planie wprowadzenia takiego rozwiązania poinformowała Paulina Hennig-Kloska. Jak twierdzi, pomoc będzie dotyczyć tylko wybranej grupy społecznej. Bon energetyczny ma stanowić formę systemowej walki z ubóstwem energetycznym. Skorzystają z niego ci, którzy tego "naprawdę potrzebują".
Ceny prądu i gazu będą zamrożone tylko do 1 lipca 2024 r. Po tej dacie należy spodziewać się wysokich wzrostów cen nośników energii. Paulina Hennig-Kloska w rozmowie z "Faktem" powiedziała, że rocznie zamrożenie cen kosztowało budżet państwa 30 mld zł. Teraz te środki będziemy musieli wyłożyć sami, z własnych portfeli.
Droga energia – a co z OZE?
Choć Polska inwestuje w odnawialne źródła energii, które mają być gwarantem taniego prądu, wciąż go nie mamy. Problem rozwoju zielonej energetyki w naszym kraju jest złożony i jedną z jego twarzy jest nieodpowiedni stan sieci przesyłowych i dystrybucyjnych oraz brak magazynów energii. Z tego względu zdarza się, że czasem produkujemy zbyt dużo prądu, przez co instalacje fotowoltaiczne są wyłączane systemowo.
Bon energetyczny miałby stanowić pomoc dla tych rodzin, które dotknięte są ubóstwem energetycznym. Zdaniem minister Hennig-Kloski, w Polsce mowa o nawet 4 mln gospodarstw domowych. Jak stwierdziła, chciałaby, aby "rachunki za prąd nie rosły bardziej niż 30 zł na miesiąc".
Pomoc tylko dla najuboższych
Wiceminister klimatu i środowiska, Miłosz Motyka, powiedział w programie Tłit na stronie Wirtualnej Polski, że pomoc miałaby dotyczyć tych rodzin, które nie mają możliwości poprawienia efektywności energetycznej gospodarstwa domowego np. ze względu na problemy finansowe. Jak stwierdził, mowa o sytuacji, gdzie rachunki za energię sięgają 30-50 proc. wszystkich wydatków. Jego zdaniem kryteria spełnia ok. 3 mln gospodarstw w Polsce. Wiceminister nie podał szczegółów rozwiązania, powiedział tylko, że jednym z rozważanych wariantów jest kwalifikowanie do wsparcia na podstawie progu dochodowego.
Komentarze
34Cieszy mnie to bo jakoś sobie dam radę ale teraz ci co głosowali na Tuska przeproszą się z PiS i rządy tego ryżego Lisa długo nie potrwają długo.
Jak zaczna spadać notowania na łeb na szyje to cała ta koalicja drożyzny rozleci się w drobny mak :)