Technologie niezbędne do stworzenia idealnych okularów AR jeszcze nie istnieją, ale niektórzy producenci zdają się nie przyjmować tego do wiadomości i mimo wszystko próbują. Rezultaty są, delikatnie mówiąc, dalekie od ideału.
Przez “idealne okulary AR” mam na myśli lekkie urządzenie, które będzie w stanie precyzyjnie mapować otoczenie i nanosić na nie wirtualne obiekty o dowolnych rozmiarach i kształtach. Meta w rozwój tego typu urządzeń pompuje niewyobrażalne pieniądze, ale przedstawiciele firmy przyznają już oficjalnie, że - z uwagi na brak niezbędnych technologii - nie będą w stanie dostarczyć takiego produktu przed końcem dekady. Na kilka lat podobne plany odłożyć miał także Apple.
Część firm stara się wyprzedzić zbliżające się trendy i zrobić tyle, ile się da. A że da się niewiele…
Okulary AR stają się coraz lepsze, a tym samym coraz gorsze
Już tłumaczę. W 2022 roku byłem na targach IFA 2022, podczas których nastąpił prawdziwy wysyp okularów AR promowanych jako przenośne kino. Tego typu urządzenia miały niewielkie półprzezroczyste ekrany zintegrowane z dwiema soczewkami, co dawało złudzenie patrzenia na wielki telewizor lewitujący kilka metrów przed oczyma.
I na tym etapie okulary Xreal, TCL czy Rokid bardzo mi się podobały. Idea wielkiego wirtualnego ekranu, który można zabrać ze sobą np. do pociągu, do mnie trafia, a i jakość wyświetlanego obrazu stoi już na zadowalającym poziomie.
Ostatnio producenci okularów AR zaczęli eksperymentować z bardziej zaawansowanymi funkcjami. I tak na CES 2024 mogłem zobaczyć kilka modeli okularów z trybem mapowania otoczenia. Wśród nich najnowsze urządzenia firmy Xreal, która uważa siebie za lidera branży.
Tego typu eksperymenty ujawniają największą wadę dzisiejszych okularów AR, czyli niewielki obszar wyświetlania. Zastosowane ekrany są znacznie mniejsze od soczewek, co w połączeniu z mapowaniem przestrzeni daje po prostu fatalne wrażenia.
Ciężko opisać to słowami, więc posłużę się prostymi wizualizacjami. Załóżmy, że chcesz sobie wyświetlić przed oczyma wirtualny globus. Widzisz mniej więcej coś takiego:
Wystarczy jednak, że delikatnie przechylisz głowę i z wyświetlonego obrazu zostaje mniej więcej tyle:
Wierzę, że wyciśnięcie choćby tego z dzisiejszych technologii było sporym wyzwaniem, ale dla mnie tego typu okulary są na ten moment nieużywalne. Ucinanie zawieszonych w przestrzeni wirtualnych obiektów kompletnie niszczy iluzję i w zasadzie zabija całą ideę rozszerzonej rzeczywistości. Jest też piekielnie irytujące, bo po odchyleniu głowy ta instynktownie wraca do tej konkretnej pozycji, w której cały wirtualny obiekt jest widoczny.
Na ten moment to jak patrzenie na wirtualny świat przez dziurkę od klucza. Nie dziwi mnie więc, że Meta czy Apple nie pchają się do zabawy z okularami AR, a zamiast tego chwilowo zadowalają się swoimi goglami Quest 3 czy Vision Pro. Umiejętność mierzenia sił na zamiary jest w tej branży cenna.
Komentarze
5To, że okulary, czy coś innego dostaje nowe funkcji nie znaczy automatycznie, ze staje się lepsze. Ma tylko nowe funkcje, mniej lub bardzie przydatne. Mniej lub bardziej udane. A czy całość stała się lepsza, to już subiektywna ocena użytkownika.