Reuters informuje o wynikach śledztwa, w ramach którego dziennikarzom udało się dotrzeć do byłych pracowników Tesli. Twierdzą oni, że samochody przesyłały nagrania z aut do bazy danych, a te były dalej rozpowszechniane w firmie.
Pierwsze problemy dotyczące prywatności w związku z nagrywaniem ludzi przez elektryki Elona Muska pojawiły się kilka dni temu, kiedy to w Niemczech dyskutowano o nagrywaniu przechodniów w “Trybie wartownika” bez ich zgody. Tym razem sprawa jest poważniejsza i informuje o niej Reuters. Zdaniem byłych pracowników Tesli, w firmie wielokrotnie pojawiały się nagrania przesyłane przez samochody do centralnej bazy. Pracownicy mieli mieć do nich łatwy dostęp i wymieniać się nimi między sobą.
Samochód podgląda kierowcę i pasażerów?
Byli pracownicy Tesli, z którymi rozmawiał Reuters twierdzą, że na prywatnych kanałach komunikacyjnych przez lata krążyły nagrania pochodzące z samochodów, które przedstawiały przeróżnego rodzaju treści. Mówią m. in. o materiale, na którym widać nagiego mężczyznę przechodzącego obok auta, ale nie brakuje też drastycznych scen pochodzących z wypadków. Filmy często były źródłem nowych memów, które tworzyli pracownicy i przesyłali między sobą na prywatnych konwersacjach.
Tesla przekonuje, że nagrania z samochodów są anonimowe i nie pozwalają dotrzeć do właściciela. Byli pracownicy twierdzą jednak, że ustalenie dokładnej lokalizacji, w której nagrano materiał nie jest problematyczne i można na tej podstawie określić adres zamieszkania konkretnego kierowcy Tesli.
Jedna z wypowiadających się osób niegdyś pracująca dla Elona Muska twierdzi też, że nagrania pochodzą nawet z wyłączonych samochodów zaparkowanych w garażu. Firma od lat miała tego nie praktykować. Potwierdzeniem tych słów jest sytuacja, w której do bazy nagrań trafił film z garażu samego Muska. Miał być na nim widoczny Lotus Esprit S1, którego miliarder jest właścicielem od 2013 r.
W momencie publikacji tego materiału Tesla nie odniosła się do śledztwa Reutersa. Nie pozostawia jednak złudzeń, że sytuacja – z uwagi na wcześniejsze deklaracje producenta elektryków dotyczące dbałości o prywatność – może mieć wpływ na postrzeganie producenta w przestrzeni publicznej.
Komentarze
2A i o Pisie nic lepiej nie mówić wiadomo,ci to dopiero mają szajbe.