Mimo trwających nadal w Egipcie protestów, rząd postanowił przywrócić mieszkańcom kraju internetową łączność ze światem. Od strony technicznej wszystko wróciło do normy. Wydarzenia ostatnich dni przestraszyły jednak władze w Chinach.
Najnowsze wieści docierające z Egiptu uspokoiły nieco światową społeczność. Oczywiście - mimo zrezygnowania prezydenta Mubaraka z kandydowania w kolejnych wyborach - sytuacja polityczna daleka jest jeszcze do normy, ale przywrócenie łączności internetowej i innych form komunikacji należy uznać za dobry znak. Dostawcy sieci zaczęli uruchamiać swoje usługi przed południem 2 lutego. Kilka godzin później wszystkie łącza z Egiptem oraz usługi Facebooka i Twittera działały bezproblemowo.
Podsumowując - blokada internetu w Egipcie trwała około pięciu dni. W niektórych miejscach, gdzie usługi były świadczone przez Noor Group, trwało to krócej - od poniedziałku do środy.
Mimo, że okres nieobecności Egiptu na światowej mapie internetu był relatywnie krótki, to nie przeszkodziło to w organizowaniu licznych prób łączności ze światem z pominięciem tradycyjnej sieci. Jedną z nich jest projekt speak-2-tweet, stworzony przez niewielką grupę inżynierów z Google, Twittera i SayNow, który pozwala przesłać i odsłuchać wiadomość głosową przez Twittera, bez dostępu do internetu. Taka wiadomość nazywana jest tweet’em.
Wydarzenia ostatniego tygodnia zaniepokoiły nie tylko światową społeczność, ale także komunistyczny rząd Chin, który próbuje utrudnić swoim obywatelom dyskusje na temat masowych protestów w Egipcie. Chińskie sfery rządowe obawiają się, że w ślad za mieszkańcami Egiptu może pójść chińska opozycja, dlatego też zaczęto blokować wyszukiwanie wyników dla frazy „Egipt”. Słowo zostało między innymi zablokowane na stronach Sina.com i Netease.com, dwóch największych chińskich portalach online, to samo wydarzyło się na Weibo, chińskim odpowiedniku Twittera. Nie uciszyło to dyskusji całkowicie, lecz na pewno utrudniło jej dalsze prowadzenie. Poza nałożeniem cenzury na internet, rząd Państwa Środka określił protesty w Egipcie mianem chaotycznych prób zaprowadzenia demokracji w kraju, który nie jest do tego do końca przygotowany - takie oświadczenia pojawiły się na łamach czasopism kontrolowanych przez władze.
Jak już wspominaliśmy, cenzura internetu w Chinach jest rzeczą straszną, ale przynajmniej obywatele tego kraju mają jakąś formę dostępu. Aż trudno wyobrazić sobie sytuację, w której niezadowolenie społeczne w tym kraju przybrałoby na sile tak bardzo, że rząd zdecydowałby się odciąć internet w najbardziej zaludnionym państwie globu (w państwie z największą liczbą użytkowników sieci), ale także gospodarce, która ma ogromny wpływ na funkcjonowanie całego świata.
Polecamy artykuły: | ||
GeForce GTX 560 Ti - premiera | Samsung Galaxy S i9000 | Dysk twardy - poradnik jak wybrać |
Komentarze
13No tak, od Facebooka i Twittera nie ma nic ważniejszego :/
Tak na marginesie... owczy pęd za jakimiś pierdołami u ludzi jest naprawdę zadziwiający... ten Facebook naprawdę jest zryty a wszyscy tyko o Facebooku... teraz to trzeba mieć nawet komórkę z Facebookime aby byc trendy... porażka...
A mnie chodziło nie tyle o Amerykę co o Amerykę i Europę razem wzięte. Ameryka "bawi" się dobrze kosztem europejskich krajów co bardzo pasi ruskim.