Facebook Bulletin. Niezależny, rzetelny i płatny newsletter. Czy ktoś oszalał?
Facebook Bulletin to całkiem nowe opakowanie pomysłu, który świat zna od czasów prasy drukowanej. Kim jest niezależny felietonista, za którego treści mamy zapłacić Facebookowi?
Facebook dobrze wie, że jeśli portal społecznościowy ma hulać, to musi być darmowy. Za oglądanie cudzych zdjęć z wakacji, zapłacić zechcą nieliczni. Okazuje się jednak, że wystarczyło nie udostępniać wszystkiego za darmo. Prasa tradycyjna, przenosząc się do Internetu, postawiła na płatny dostęp do oferowanych treści. Trochę to nie w stylu Facebooka, ale najwyraźniej postanowił spróbować pójść tą drogą. 29 czerwca 2021 roku zadebiutował Facebook Bulletin.
Co to jest Facebook Bulletin?
Bulletin jest osobną platformą względem portalu społecznościowego. Odwiedzający mogą ją powiązać ze swoim kontem Facebook lub przeglądać anonimowo. Na dzień dzisiejszy znajdziemy na nim felietony kilkunastu popularnych w USA autorów. Przypomina bloga tworzonego przez kilka osób, z których każda zajmuje się inną tematyką. Od zdrowego stylu życia, po finanse, przez politykę, sport i kulturę.
Przeczytać i zasubskrybować można wszystko bez dodatkowych opłat. Subtelne informacje o Facebook Pay sugerują jednak, że kiedyś się to zmieni i dostęp do treści stanie się odpłatny.
Ze względu na możliwość wprowadzenia płatnego dostępu do części lub całości portalu, Bulletin porównywany jest z należącym obecnie do Twittera Revue i portalem Substack. Zapowiada się na połączenie tych dwóch rozwiązań, ale nie do końca. Na przykład niezależny felietonista może mieć kłopot, żeby znaleźć w Bulletin swoje miejsce.
Jak zarabiają na siebie autorzy Revue i Substack?
Revue i Substack pozwalają autorom felietonów oraz podcastów zarabiać na swoich treściach. Wystarczy, że zgromadzą oni grupę odbiorców, która zapłaci za subskrypcje tego, co piszą lub mówią. W treść nikt nie ingeruje.
Rozwiązanie dotyczące zarabiania jest podobne do znanego z YouTube, ale przedmiotem nie są materiały multimedialne, tylko słowo pisane. Czytelnicy nie mają też alternatywy w postaci reklam, które zastępują płatność. Nawet jeśli autor udostępnia część swoich artykułów za darmo, to robi to wybiórczo. Dopiero w ramach płatnych subskrypcji oferuje aktualne treści, a także trochę fajerwerków: udział w grupach dyskusyjnych lub spotkania autorskie.
Jak zarabiają autorzy Facebook Bulletin?
Bulletin zaczyna inaczej. Autorzy zostali zatrudnieni i za ich felietony Facebook zapłacić zamierza około 5 milionów dolarów. Nie jest to dziwne, bowiem każdy z kilkunastu autorów to osoba rozpoznawalna w Stanach Zjednoczonych.
Według Facebooka wszyscy oni są niezależnym twórcami. I tutaj pojawia się zgrzyt. Niezależny felietonista według Facebook Bulletin to „dziennikarz lub ekspert, który nie pracuje na wyłączność określonego wydawcy”.
Mitch Albom, felietonista Facebook Bulletin
Tylko że Ci ludzie pracują dla Facebook Bulletin. To w niczym nie przypomina niezależności felietonistów, funkcjonujących w ramach Revue Twittera czy Substack. Im płacą czytelnicy, a jedynym szefem jest popularność. Portal dostarcza tylko narzędzi do kontaktu z odbiorcami.
Z czym zaczyna Facebook Bulletin?
Bulletin przypomina rozwiązania The Times, Newsweeka, Wyborczej i Rzeczpospolitej. Z tą różnicą, że są to tytuły z tradycją wywodzącą się z prasy drukowanej. Ich czytelnicy praktycznie od pokoleń wiedzą, jakich treści mogą się spodziewać i kto może dla nich pisać.
Facebook buduje Bulletin, jakby startował z tej samej pozycji. Tymczasem jest kojarzony z portalem społecznościowym. Na dodatek takim, który z trudem akceptuje fakt, że Nabokov napisał „Lolitę”, a Donald Trump był prezydentem USA. Czy świat kupi autorów, którzy zgodzili się brać w tym udział?
Źródło: Facebook, Facebook Bulletin
Komentarze
14FB jest do zarabiania kasy i prania mózgu.
Przykładowo, jeśli jako krytyk napiszę, że "sztuka była niskich lotów, a aktorstwo nędzne", to nie znaczy, że "nie akceptuję faktu, iż sztuka została wystawiona".
Proszę o korektę tego zdania, bo ono nie ma sensu.
"W treść nikt nie ingeruje"
Tak dlugo ja sa zgodne z lewackim nurtem
" Czy świat kupi autorów, którzy zgodzili się brać w tym udział?"
W krajach cywilizowanych jak sam widzisz ten wirus spierdolenia i indoktrynacji zatacza coraz szersze kregi