Zgodę na przyjęcie zasad podpisaliśmy podczas tworzenia konta. Kilka słów na tablicy nic nie zmieni.
Wraz z początkiem przyszłego roku Facebook wprowadzi nowy regulamin, który jaśniej tłumaczyć ma zasady zbierania przez giganta informacji oraz zapewniać mu możliwość tworzenia jeszcze bardziej spersonalizowanych reklam. Każdy, kto ma Facebooka dobrze sobie zresztą zdaje z tego sprawę, jako że komunikat pojawił się w „Powiadomieniach”. Okazuje się, że – podobnie jak dwa lata temu – ludzie, nie chcąc zgodzić się na tego typu utratę prywatności, publikują na swoich profilach „oświadczenia o prawach autorskich”. Liczba użytkowników, którzy umieścili takie informacje jest już naprawdę duża, dlatego najwyższy czas powiedzieć to wprost: to nic nie da.
„W odpowiedzi na nową politykę FB informuję, że wszystkie moje dane personalne, ilustracje, rysunki, artykuły, komiksy, obrazki, fotografie, filmy itd. są obiektami moich praw autorskich (zgodnie z Konwencją Berneńską). W celu komercyjnego wykorzystania wszystkich wyżej wymienionych obiektów praw autorskich w każdym konkretnym przypadku wymagana jest moja pisemna zgoda!” – oto treść tego oświadczenia. Brzmi może i poważnie, ale należy mieć świadomość tego, że taka formułka nie jest w żaden sposób wiążąca dla portalu Marka Zuckerberga. Wraz z rejestracją zawarliśmy bowiem umowę z Facebookiem i to tylko uzgodnione w niej zasady obowiązują obie strony.
W oficjalnym regulaminie czytamy natomiast, że „Użytkownik przyznaje nam niewyłączną, zbywalną, obejmującą prawo do udzielania sublicencji, bezpłatną, światową licencję zezwalającą na wykorzystanie wszelkich publikowanych przez siebie treści objętych prawem własności intelektualnej w ramach serwisu Facebook lub w związku z nim”. Licencja ta wygasa natomiast w dniu, w którym usuniemy dany materiał. „Użytkownik przyjmuje jednak do wiadomości, że kopia zapasowa usuniętych treści może być przechowywana przez uzasadniony okres czasu (ale nie będzie udostępniana innym)”. Wszystkie publikowane przez nas treści mogą być zatem dowolnie i nieodpłatnie wykorzystywane przez Facebooka (także w celach komercyjnych), wyłącznie z zaznaczeniem autorstwa. Pełną treść regulaminu znajdziecie na Facebooku.
I na to wszystko już zdążyliśmy się zgodzić. A teraz zgodzimy się też na dokładniejsze śledzenie i wykorzystywanie informacji na nasz temat do tworzenia lepiej spersonalizowanych reklam. Oświadczenia, takie jak to wcześniej już przytoczone, zupełnie nic nie dają. – „To typowy łańcuszek” – powiedział w rozmowie z naTemat dr Dominik Batorski, socjolog Internetu, dodając: „Jeżeli pojawiają się one u dziesiątek znajomych, których nie tylko znamy, ale im ufamy, to nie czujemy potrzeby sprawdzenia prawdziwości takiego wpisu. Nawet jeżeli jest to informacja nieprawdziwa lub mało realna to fakt, że powiela ją tak dużo osób jest w stanie przekonać do wzięcia w tym udziału”.
Źródło: Facebook, naTemat, inf. własna
Komentarze
15