Tom Cruise w niesamowitej scenie startu samolotu - bez CGI i statystów, tylko sam aktor
By filmowa scena wyglądała realistycznie nawet dziś unika się komputerowej grafiki i statystów
Grafika komputerowa, mimo ogromnego zaawansowania technologii, nie jest jedynym narzędziem do realizacji niebezpiecznych ujęć. W filmie Mission: Impossible - Rogue Nation zobaczymy scenę, w której Tom Cruise trzyma się startującego samolotu transportowego. Zrealizowano ją bez statystów i bez CGI.
W latach 80-tych pojawiły się pierwsze elementy CGI w hollywoodzkich produkcjach. W roku 1989 w filmie Otchłań (Abyss) umieszczono niezwykłą jak na tamte czasy scenę z wodnym wężem kontrolowanym przez kosmitów. Była ona jedynie dodatkiem, acz istotnym, do tej świetnej produkcji.
Dziś taką animację mógłby wygenerować w swoim komputerze prawie każdy, kto zna się na oprogramowaniu 3D. I to w wyższej rozdzielczości niż ćwierć wieku temu. Ale wtedy był to wynik pracy ogromnego zespołu i wielu miesięcy obliczeń na komputerach, o których ówcześni domowi użytkownicy mogliby jedynie pomarzyć.
Otchłań - film z 1989 roku
Zastosowanie CGI ratuje skórę filmowcom w wielu przypadkach, jednak zbytnie poleganie na potencjale grafiki komputerowej może doprowadzić do odwrotnego niż zamierzony efektu. Sceny co prawda będą świetnie wyrenderowane, ale zatracą tę naturalność, którą miały prawdziwe modele i efekty wykorzystujące naturalne zjawiska i prawa fizyki.
Na szczęście nie wszystkie dzisiejsze filmy nastawione są wyłącznie na efekty. Grafika komputerowa jest stosowana w nich z umiarem, czego dowodem jest choćby nowa wersja Mad Maxa, i w taki sposób, by widz nie czuł się przytłoczony. Dużo w tym zasługi pomysłów czerpanych z dawnych czasów, zaadoptowanych do świata nowoczesnych technologii.
A gdy problem tkwi nie w modelach, a samym niebezpieczeństwie jakie niesie ze sobą kręcona scena? Wtedy polega się na statystach, jak w Mad Max: Fury Road. Czasem jednak producent chce jeszcze większego realizmu. Wtedy niezwykłą odwagą musi wykazać się sam aktor.
Tak było w scenach kręconych do filmu Mission: Impossible - Rogue Nation. Tom Cruise na specjalnie skonstruowanym uchwycie, ze specjalnymi soczewkami kontaktowymi, które chroniły go przed uszkodzeniem oczu (pęd powietrza, zanieczyszczenia), uniósł się wraz z samolotem w przestworza. Poniższe wideo opowiada o kulisach kręcenia tej sceny (sama scena zaczyna się w 30 sekundzie nagrania).
W tym przypadku na pewno trudno będzie zarzucić filmowcom, że przesadzili z komputerowymi efektami specjalnymi. Co najwyżej w postprocessingiem obrazu, ale ten w żadnym stopniu nie umniejsza wartości nagrania. Podobnie jak fakt, że trzeba było kilku dubli aby osiągnąć zamierzony efekt. Czy jednak cały film będzie tak dobry jak ta jedna scena? Niedługo się przekonamy. Reżyserem i scenarzystą jest Christopher McQuarrie. Ma na koncie świetne scenariusze (w tym Na skraju jutra, Turysta), ale jego przedostatnie reżyserskie osiągnięcie (Jack Reacher) nie należy do najlepszych.
Źródło: petapixel
Komentarze
29Ciekawe bo na filmwebie ocena 6.7/10, na imdb 7/10 a ja sam dałem 8/10
95% ludzików posrało by się w majtki
jakby byli na jego miejscu ... i to przypięci
wygodnie krytykować jak się siedzi przed monitorem na pupie w wygodnym fotelu
:)
Dodatkowo za film dostanie kilka milionów dolarów więc ma po co ryzykować.
Z drugiej strony , kim jest T.Cruise przy rtm. Pileckim który dobrowolnie dał się złapać w łapance by dostać się do obozu a potem z niego uciec...! To jest bohater a nie jakiś podrzędny aktorzyna z amerykańskiego filmu...!