Jest zajawka nowego bezlusterkowca Fujifilm X, wiemy też jaki będzie Olympus OM-D E-M10
Dwie gorące premiery bezlusterkowców czekają na pod koniec stycznia. Fujifilm i Olympus pokażą swoje nowości dzień po dniu.
Podkręcanie emocji wokół nowego produktu poprzez publikowanie samych sylwetek aparatów nie wnosi wiele z merytorycznego punktu widzenia, ale Fujifilm postarał się, byśmy mieli o czym dyskutować. W sieci pojawiła się zajawka nowego produktu z rodziny bezlusterkowców Fujifilm X. Czy będzie miał on, jak spodziewa się wiele osób, nazwę Fujifilm X-T1, czy inną, jeszcze nie wiemy? Nie to zresztą jest istotne, a fakt, że konkurencja w branży kompaktów systemowych nabiera rumieńców. Fujifilm pokaże bowiem swój aparat 28 stycznia, a już dzień później premierę modelu OM-D E-M10 zapowiada Olympus.
Przyjrzyjmy się zajawce nowego aparatu Fujifilm. Widać na niej, że aparat będzie miał kształt podobny jak aparaty Olympus z serii OM-D czy Sony Alpha A7, z wyróżniającą się obudową wizjera elektronicznego, ale zachowa charakter serii X. Aparat będzie w stanie rejestrować wideo (co raczej nie zaskakuje, choć Nikon pozbawił tej funkcji lustrzankę Df), komunikować się za pomocą Wi-Fi i z pewnością będzie to produkt z wyższej półki. Czyli bliżej mu będzie do X-Pro 1 niż do X-A1. Świadczą o tym charakterystyczne pokrętło zmiany czasu ekspozycji z opcją ustawienia trybu automatycznego i pokrętła regulacji ISO (zakres wynosi od 100 do 6400 z rozszerzeniem do 25600) i korekty ekspozycji.
Co jeszcze można dojrzeć? Przednie pokrętło wielofunkcyjne poniżej spustu migawki. Zakładamy, że na tylnej ściance będzie dostępne drugie. Pod pokrętłami regulacji czasu i czułości znajdują się prawdopodobnie przełączniki do zmiany... Niestety to już wszystko, co na razie można powiedzieć.
Czym Olympus pokaże aparat, który będzie odpowiedzią na premierę Fujifilm? Raczej nie gdyż zapowiadany na 29 stycznia Olympus OM-D E-M10 będzie niżej pozycjonowany niż OM-D E-M5, a nowy Fujifilm X to raczej przeciwny biegun cenowy. Olympus OM-D E-M10 otrzyma prawdopodobnie tej samej rozdzielczości (16 Mpix) matrycę co OM-D E-M5, ale nie hybrydową (bez pikseli odpowiedzialnych za detekcję fazy), za to procesor obrazu będzie ten sam co we flagowym OM-D E-M1.
Olympus OM-D E-M10. Zdjęcia, które "przypadkiem" trafiły do sieci.
Być może kategoria bezlusterkowców nie budzi tak dużych emocji poza Japonią jak chcieliby tego producenci, ale na pewno i w Polsce wiele osób z niecierpliwością czeka na premierę wspomnianych aparatów. Można zadać sobie pytanie czy powrót do lustrzankopodobnych korpusów w bezlusterkowcach to tylko trend związany z popularnością stylu retro, czy też próba przekonania do tego typu aparatów części użytkowników lustrzanek. W końcu przyzwyczajamy się nie tylko do technicznych aspektów sprzętu, ale i sposobu wykonywania zdjęć.
Źródło: Fujifilm, Mirrorless Rumors
Komentarze
16