Po blisko 3 latach oczekiwania Kratos powraca, aby dopełnić swojej zemsty na bogach Olimpu. Jeszcze tak wściekłego go nie widzieliście.
Wszyscy spodziewaliśmy się, że God of War III będzie równie dobre co poprzednie odsłony tej rewelacyjnej serii. To jednak co otrzymaliśmy nie tylko przebija je wszystkie, ale tworzy zupełnie nową jakość. Opad szczęki gwarantowany.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami akcja trzeciej odsłony God of War zaczyna się w momencie, w którym skończyła się druga jej część. Oto rozpoczyna się Gigantomachia czyli wojna uwolnionych z Tartaru tytanów z bogami Olimpu. Armię gigantów wspiera pałający żądzą zemsty Kratos. Zeus wraz z resztą ocalałych mieszkańców świętej góry nie zamierza jednak tak łatwo się poddać. Bitwa nabiera rumieńców jak tylko włączają się do niej Hades i Posejdon. A rumieńce te potrafią być prawdziwe krwawe.
Co do tego, że Kratos to jeden z największych madafakerów w historii elektronicznej rozrywki nie ma chyba żadnych wątpliwości. Najwięksi twardziele pokroju Riddicka czy Punishera w porównaniu do naszego bohatera potulnymi owieczkami. Kratos to prawdziwy mastah, wcielona wściekłość, bezwzględność i brutalność. I taka jest właśnie trzecia odsłona God of War. Ilość krwi i przemocy pobija tu wszelkie rekordy sprawnie balansując na granicy dobrego smaku i obrzydzenia. Znaczna część tzw. finiszów czyli zakończeń walki z potężniejszymi przeciwnikami przy pomocy osławionych już Quick Time Event’ów (QTE) jest tak sugestywnie brutalna i dosadna, że nie raz przejdą Was ciarki po plecach. Czasami jednak wydaje się nawet, że jest tego wszystkiego o wiele za dużo.
Na szczęście rozgrywka jest tak porywająca, że nawet fragmenty, gdzie atmosfera robi się faktycznie zbyt „gęsta” nie są w stanie oderwać nas od gry. Trudno się zresztą temu dziwić. God of War III to jedna z najładniejszych obecnie produkcji na konsole Playstation 3. Żadne zdjęcia nie są w stanie oddać niesamowitego epickiego rozmachu i porażającej wręcz oprawy wizualnej tej gry. Już pierwsze starcie Kratosa z Posejdonem zrobiło na mnie takie wrażenie, że przez 10 minut zbierałem szczękę z podłogi. Aż dziw bierz, że to co widzimy na ekranie to nie animacje CGI, a faktyczna gra.
Na szczególną uwagę zasługują lokacje, w których przyjdzie nam walczyć. Oprócz wspominanych w naszej zapowiedzi pleców Gai, gdzie akcja toczy się na różnych płaszczyznach w przestrzeni (tego nie da się opisać - to trzeba zobaczyć) odwiedzimy królestwo Hadesa , ścieżkę na Olimp czy sam szczyt świętej góry. I choć czasami będziemy musieli pokonywać te same miejscówki po kilka razy to jednak za każdym razem pojawi się na naszej drodze coś nowego, niespodziewanego. Dzięki temu zabawa cały czas nie traci dynamiki i atrakcyjności, a my nie mamy jak się nią znudzić.
Wielkie brawa należą się natomiast twórcom gry za bardzo dobre wyważenie dostępnych w grze broni. Wreszcie czuć, że w każdej z nich drzemie niesamowity power. Nie ma więc obaw co do tego, że znów będziemy korzystać tylko z naszych podstawowych mieczy, bo tylko one potrafią poradzić sobie z hordami otaczających nas przeciwników. Owszem, Ostrza Wygnania nadal potrafią dokonać prawdziwej rzezi wśród wrogów, ale równie skuteczne w walce okazuje się Łuk Apolla czy Szpony Hadesa. Szczególnie te ostatnie zrobiły na mnie kolosalne wrażenie. Możliwość przypisywania do broni dusz pokonanych przeciwników i wypuszczania ich na wrogów daje takiego kopa klimatowi całej zabawy (szczególnie w mrocznym Hadesie), którego na próżno szukać w wielu podobnych slasherach. Sony Santa Monica naprawdę się postarało.
Polska wersja językowa, która powstała w ramach ogłoszonego jakiś czas temu projektu Lokalizacje 2.0 nie tylko „daje radę”, ale miejscami nawet przewyższa oryginalną. Bogusław Linda w roli Kratosa sprawdził się wprost rewelacyjnie. Michał Żebrowski wcielający się w Herkulesa brzmi już nieco gorzej, choć trudno zarzucić mu brak wczucia się w rolę. Po prostu jakoś lepiej brzmi tutaj Kevin Sorbo, którego przez kilkanaście miesięcy oglądaliśmy w telewizji w serialu Herkules.
Koniec końców mogę powiedzieć tylko jedno - najnowszy Kratos mnie nie powalił. On mnie po prostu położył na łopatki i przydepnął. Nie wiem czy komuś uda się przebić to co zaprezentowało Sony. Być może tak, ale napewno nie nastąpi to zbyt szybko. God of War III to gra, w którą po prostu trzeba zagrać.
Już niebawem autorskie filmy z rozgrywki i werdykt końcowy!
Komentarze
37REDAKCJO: macie pole do popisu w videorecenzji przy okazji premiery gow3, uncharted wam wyszlo ciekawie. co wy na to?
Prócz tego strasznie zazdroszczę PS3 tej gry.
PS. tylko mnie nie bijcie za to ;)...
Szczerze polecam komplecik ps3 + jakas plazme najlepiej w granicach 50 cali full hd no chyba ze ktos nie uzywa blue raya do filmow to nie musi byc full hd.
Gormar
To wydanie o ktorym mowisz to nie wszystkie 3 czesci tylko z tego co sie orientuje 1 i 2.