Wystarczy implementacja malutkiego algorytmu, by Google zachęciło lub zniechęciło użytkownika do oddania głosu na danego kandydata.
Wyszukiwarka Google jest obecnie jednym z najpopularniejszych narzędzi wśród internautów. Według naukowców jest tak do tego stopnia, że może ona mieć nawet wpływ na wyniki wyborów prezydenckich lub parlamentarnych.
Robert Epstein, psycholog z American Institute for Behavioral Research and Technology, twierdzi, że wystarczy implementacja malutkiego algorytmu filtrującego wyniki wyszukiwania, by Google zachęciło lub zniechęciło użytkownika do oddania głosu na danego kandydata.
Epstein z zespołem naukowców przeprowadził badanie na 4500 niezdecydowanych wyborcach w Stanach Zjednoczonych i Indiach. Pokazywano im wyniki wyszukiwania spreparowane w taki sposób, by poprawiały wizerunek jednego kandydata.
Jedna 15-minutowa sesja wystarczyła, by prawdopodobieństwo oddania głosu właśnie na tego kandydata wzrastało o 37-63 proc.
Epstein jest daleki od stwierdzenia, że Google faktycznie mogłoby chcieć wpływać na wyniki wyborów. Zwraca jednak uwagę na to, że jest to możliwe.
Rzeczniczka Google szybko odpowiedziała, że algorytmy wyszukiwarki mają na celu zapewnienie „trafnych odpowiedzi”, w innym bowiem przypadku doszłoby do utraty zaufania.
Epstein twierdzi, że ta odpowiedź jest pozbawiona sensu. – „W jaki sposób dostarczanie «trafnych odpowiedzi» wyklucza możliwość faworyzowania jednego z kandydatów?”.
Algorytmy wyszukiwarki Google są dostosowane mniej więcej raz dziennie. Epstein twierdzi, że nawet jeśli sam gigant nie miałby w planach promowania któregoś z kandydatów, jeden nieuczciwy pracownik mógłby w prosty sposób zmodyfikować kod bez wiedzy dyrektorów.
„Kiedy to czytasz Google może ustawiać wybory na całym świecie” – zakończył wywód Epstein.
Źródło: CNN
Komentarze
7*mowa tu o opozycji, a nie PO/PSL/PiS/SLD. Te partie mają własne media, w których szerzą swoją propagandę (mniej lub bardziej nachalną).
PS. Nie jestem zwolennikiem Kukiza, ale nie potępiam jego ruchu.