W atmosferze technologiczno-lifestyle’owej, na polski rynek wkracza najnowszy flagowiec Huawei. I tak, a nie inaczej można opisać przebieg premiery.
W pierwszy dzień wiosny do polskich sklepów w cenie 2699 złotych trafiły pierwsze pe-dziesiątki. To druga generacja smartfonów, których jednym z naczelnych haseł jest fotografia by Huawei and Leica. Huawei P10 miał także swoją premierę w warszawskim Forcie Sokolnickiego. Premierę zorganizowaną z rozmachem, tak by podkreślić jak znaczący stał się obecnie Huawei.
Był też szef szefów w naszym regionie
Oprócz smartfonów Huawei P10 mogliśmy zobaczyć tez P10 Plus, który różni się od mniejszego brata nie tylko wyższą rozdzielczością ekranu. Ma też jaśniejsze obiektywy. W Huawei P10 ich jasność to f/2,2, a w P10 Plus już f/1,8. Dostępny był też Huawei Watch 2, jednak tylko do obejrzenia. Podobnie jak Huawei P10 Plus także i Huawei Watch 2 nie mają jeszcze określonej ceny.
Obiektywy Huawei P10 Plus (u góry) i P10
Kolorki - nie tylko czarny i srebrny
O specyfikacji smartfona pisaliśmy już na benchmarku i po szczegóły odsyłam do odpowiedniego tekstu. Podobnie podczas premiery, producent skupił się na zapewnieniu dużej dozy rozrywki, a prezentacja smartfona ograniczyła się przede wszystkim do pokazania jego potencjału fotograficznego i roli wzornictwa, a także kolorów w nowej serii flagowców. Ograniczyła, ale wystarczyło to, by prowadzący zajęli nas na długa chwilkę omawiając zalety fotograficzne.
A mówiąc o zaletach nie można pominąć hasła Leica, z którą od ponad roku współpracuje Huawei. Jak ta współpraca się rozwija pokażą nasze testy, ale widać że wszystko porusza się w dobrym kierunku. Poprawiło się (choć nieznacznie) oprogramowanie aparatu - zachowany został na szczęście układ interfejsu, który całkiem dobrze się sprawdza od czasu P9tki.
Huawei mocno podkreśla, jak bardzo Leica angażuje się w produkcję modelu P10. W nowych flagowcach obiektywy marki Leica znajdują się nie tylko na tylnej ściance, ale też na ściance przedniej. Jakby tego było mało, Huawei chce przyciągnąć klientów kampanią reklamową zatytułowaną Perfekcyjny Portret.
Kampania rusza 1 kwietnia 2017 roku, a jej twarzą jest oczywiście Robert Lewandowski, który na chwilkę wpadł na premierę. Emocje premierowe musiały mu się udzielić, bo w roztargnieniu zaczął zachwalać smartfon po angielsku. Można mu jednak wybaczyć, stres przedmeczowy, a reprezentacja wzywa.
Zanim to jednak nastąpiło, grupka szczęśliwców miała możliwość zapozowania z Robertem w obiektywie Jacka Poremby. Tym obiektywem była oczywiście Leica w Huawei P10.
Na premierze nie mogło zabraknąć innych gwiazd, w tłumie (bo istotnie było tłoczno i głośno) przewijali się Piotr Stramowski, Karolina Pisarek, Karolina Gilon i Patryk Grudowicz. Po cześci oficjalnej mieliśmy występ Mazolewski Band - ciekawa muzyka, ale pozostająca na długo w kościach. Być może o to chodziło Huawei, by o P10 tak łatwo nie zapomnieć. Każdy uczestnik premiery mógł zapozować Jackowi Porembie i zobaczyć jak poradzi sobie z nim bardzo chwalony nowy algorytm portretowy. Huawei zarzeka się, że wykrywa on aż 190 punktów na twarzy dla wyznaczenia idealnej ekspozycji.
Premiera Huawei P10 przypomina mi wielkie imprezy organizowane od lat przez giganta rynku smartfonowego, który już za nieco ponad tydzień pokaże konkurenta P10tki. Tylko czy na pewno konkurenta. Huawei P10 jak i P10 Plus to smartfony, które możemy już bez obaw zaliczyć do absolutnego topu. Na razie jeszcze nieco tańsze niż najdroższe smartfomy z Androidem.
Podczas premiery Huawei P9 usłyszeliśmy zapowiedź, że za dwa lata Huawei będzie być może dominował na rynku mobilnym. Minął rok i na pewno chiński koncern przybliżył się do realizacji swojego celu. Ciekawe jak będzie za rok i czy losy kolejnych modeli z serii P potoczą się w myśl Szczęście sprzyja lepszym.
Źródło: Huawei, inf. własna
Komentarze
8Ogólnie dobry telefon szkoda ze obiektyw w obu nie jest taki sam cena teź jakaś straszna nie jest porównując ją do tych jakie bedą miały inne flagowce które sie pojawią na rynku.
Rozumiem, że fajnie być zapraszanym na premiery i w ogóle, ale takie smarowanie jakiemuś producentowi jest naprawdę żałosne (szczególnie, gdy absolutnie niczym nie odróżnia się od konkurencji).