Klisza fotograficzna nie jest przeżytkiem - jej użytkowanie to niezła zabawa
Fotografując na kliszy najczęściej wybieramy jej czarno-białą wersję
Ilford, marka dobrze znana fotografującym aparatami analogowymi, ale i użytkownikom cyfrówek, którzy sięgają po papiery fotograficzne do wydruku tej właśnie marki, sprawdziła, czy klisza jest już przeżytkiem, czy jednak budzi zainteresowanie. Wśród zadanych respondentom z 70 krajów pytań, padło następujące - „Co sprawiło, że zainteresowała Cię fotografia z użyciem kliszy?”. Wśród odpowiedzi padały stwierdzenia - „Bo to jest niezła zabawa”, „Bo to jest retro”.
Oczywiście nie rozpatrujemy tu popularności kliszy jako odzyskującej pozycję rynkową i stanowiącej ponownie zagrożenie dla fotografii cyfrowej. Można powiedzieć, że „tamtego świata nie da się uratować”. W pełni, bo na pewno najgorsze fotografia analogowa może mieć już za sobą. I choć nie powróci do dawnej chwały, gdyż zalety aparatów cyfrowych są niezbite, to od pewnego czasu dostrzega się odrodzenie zainteresowania tą techniką fotograficzną.
Przekonane o tym jest 30% uczestników ankiety Ilforda, osób w wieku poniżej 35 lat, czyli ludzi, dla których spora część świadomej kariery fotograficznej, a nawet całość, upłynęła w epoce cyfrowej. Ponad połowa (60%) z nich korzysta z klisz od 5 lub mniej lat.
Nikon FM3A - tak wygląda komora, do której ładuje się kliszę, i migawka, którą jedynie w analogu możemy zobaczyć z obu stron bez demontażu aparatu.
Skąd takie zainteresowanie fotografią analogową? I to wśród osób żyjących w świecie technologii cyfrowych, gdzie na to, że aparat staje się posiadanym przez nas akcesorium, za sprawą produktów mobilnych, nie mamy większego wpływu.
Oprócz chęci spróbowania czegoś odmiennego istotna jest także chęć świadomej zabawy z kliszą i pogodzenie się ze wszystkimi konsekwencjami jakie niesie za sobą technologia analogowa.
Zdjęć na kliszy nie wykonuje się bowiem bezmyślnie, klisza nie jest nieskończona tak jak papier toaletowy w reklamie. Fotografię z karty pamięci można zawsze skasować, zmniejszyć rozdzielczość, by wepchnąć jeszcze kilka fotek, klisza takich możliwości nie daje. To wada, ale jednocześnie zachęta do poświęcenia większej uwagi temu co fotografujemy. To także konieczność wyrobienia sobie trudnej umiejętności przewidywania, czy warto zdjęcie wykonać teraz, czy zostawić tę klatkę na potem. No i nieoceniona zabawa w ciemni, która w przypadku uzyskania dobrych rezultatów, daje na pewno sporo satysfakcji.
By pojawiło się zainteresowanie potrzebny jest bodziec. Często jest nim prezent, którym jest właśnie aparat analogowy. Po rodzicach czy dziadkach lub podarunek od znajomych. Najczęściej wymieniane marki to Canon, Nikon, Mamiya i Pentax. Z nowych aparatów popularne marki to oczywiście Lomo i Holga.
Gdy już obdarowani zdecydują się na fotografowanie na kliszy, według badań najczęściej robią to na kliszy czarno-białej. Tylko 2% badanych korzysta wyłącznie z kliszy kolorowej, a z kolei aż 31% nigdy po nią nie sięgało.
Źródło: ilfordphoto, fot: AOI-Alt (reduced) / flickr, fot: Claudio Riccio / flickr
Komentarze
21To ile trzeba bylo poswiecic na jeden kadr i pozniejsza jego ocena to bylo cos magicznego ale i duzo uczylo.
Teraz dzieki tej nauce jestem w stanie zarabiac filmujac/robiac ludziom zdjecia. Ten kto zaczynal od razu na cyfrowym sprzecie ma znacznie trudniejsza szkole zycia. Czesto spotykam sie z mlodymi (mlodszymi) ludzmi posiadajacymi swietne sprzety typu Canon 6D, ktore rysuja piekny obrazek ale nie posiadajacy yego czegos, tej "mysli/uwagi" w kadrach.
Pobawię się i jestem cool
Kiedyś niestety nie było innej opcji niż klisza...Nie było wcale taqk słodko i romantycznie. A jak w jedną noc trzeba było zrobić 2000 odbitek - to była zwykła harówka...
Fakt myślało się nad zdjęciem, ekspozycją. Jak ktoś nie maił ciemni musiał dawać do wywołania, czekać...
Teraz zdjęcie jest na już, nie ma magii, nie ma frajdy.
Stąd takie mody - niszowe.