Wybuch śmiechu prawdopodobnie będzie jednak efektem niezamierzonym, bo celem Apple’a raczej nie było rozbawienie klientów.
Mimo że od premiery serii iPhone 15 minęło już pół roku, Apple wciąż regularnie wypuszcza krótkie spoty promujące pojedyncze funkcje. Firma zdążyła się już pochwalić automatycznym informowaniem znajomych o dotarciu na miejsce, nowym trybem portretowym, dużą baterią w iPhonie 15 Plus czy obudową ze wzmacnianego szkła. I OK, te wszystkie atuty można wybronić.
Tym razem Apple wziął jednak na tapet dość kontrowersyjną “zaletę”
Apple chwali się, że iPhone 15 ma “aż” 128 GB pamięci
Na nowym spocie zatytułowanym “iPhone 15 Storage” widzimy mężczyznę, który zabiera się za usuwanie zdjęć ze swojego smartfonu. Ostatecznie jednak rezygnuje z tej decyzji, a reklama kończy się sloganem "Relax, it’s iPhone", mającym sugerować, że w przypadku telefonów Apple’a problem brakującej pamięci nie istnieje.
Dlaczego Apple uważa, że iPhone 15 jest pod tym względem smartfonem wyjątkowym? Czy to zasługa chmury, jakiejś zaawansowanej kompresji lub innej magicznej technologii? Nic z tych rzeczy. “Dużo miejsca na dużo zdjęć. iPhone 15 z pamięcią zaczynającą się od 128 GB” - chwali się Apple w opisie spotu.
128 GB pamięci we flagowcach to żart, a nie powód do dumy
Pierwszy smartfon Apple’a mający 128 GB pamięci - iPhone 6 - trafił na rynek w 2014 roku, czyli niemal dokładnie 10 lat temu. Co prawda wtedy był to wariant najwyższy, a dziś jest najniższy, ale czy nie jest absurdem, że w specyfikacji topowych telefonów dzielących tyle lat wciąż da się znaleźć jakiś wspólny mianownik?
Od tego czasu iPhone nauczył się kręcić filmy 4K, a domyślna rozdzielczość zdjęć wzrosła z 8 do 24 Mpix, co oznacza, że pliki zaczęły zajmować znacznie więcej miejsca. Więcej miejsca zajmuje także sam iOS oraz gry i aplikacje, bo przecież technologia nie stoi w miejscu. Efekt? Podejrzewam, że zapchana pamięć jest jednym z głównym powodów, dla których co czwarty użytkownik iPhone’a nie aktualizuje oprogramowania.
Oczywiście nie tylko Apple wciąż wypuszcza flagowce ze 128 GB. Ale
Na ilość pamięci w smartfonie nie można patrzeć inaczej niż przez pryzmat ceny. Przypomnijmy, ile kosztują najtańsze warianty poszczególnych smartfonów Apple’a:
- iPhone 15 (128 GB) - 4699 zł;
- iPhone 15 Plus (128 GB) - 5299 zł;
- iPhone 15 Pro (128 GB) - 5999 zł;
- iPhone 15 Pro Max (256 GB) - 7199 zł.
A teraz spójrzmy na tegoroczną ofertę głównego rywala Apple’a, czyli Samsunga:
- Galaxy S24 (8/128) - 4099 zł;
- Galaxy S24+ (12/256) - 5199 zł;
- Galaxy S24 Ultra (12/256) - 6599 zł.
Samsung wpakował 128 GB pamięci tylko do najtańszego wariantu najtańszego modelu, który - z uwagi na obecność potrójnego aparatu i 120-hercowego ekranu - stanowi bezpośrednią konkurencję dla iPhone’a 15 Pro. A fakty są takie, że Galaxy S24 w wersji 256 GB kosztuje o 1600 zł mniej (!) niż iPhone 15 Pro w wariancie 128 GB.
Dodam tylko, że Apple zaczął chwalić się iPhone’ami ze 128 GB pamięci dwa miesiące po tym jak Xiaomi wprowadziło na rynek POCO M6 Pro z 512 GB za 1299 zł.
Zanim ktoś powie, że 128 GB mu wystarcza
Ja wiem, że jest sporo osób, które mają telefony ze 128 GB pamięci i uważają to za ilość wystarczającą. Tylko czy cecha produktu podchodząca pod "niektórym wystarcza" to wdzięczny obiekt kampanii promocyjnej marki premium?
Jeśli komuś wystarcza 10-metrowe mieszkanie, nie mam z tym żadnego problemu. Miałbym jednak problem, gdyby jakiś patodeweloper reklamował taką mikrokawalerkę sloganem "dużo przestrzeni na dużą rodzinę", bo to jak robienie sobie z klientów jaj.
W artykule znajdują się linki afiliacyjne, przekierowujące do zewnętrznych stron zawierających produkty i usługi, o których piszemy. Otrzymujemy wynagrodzenie za umieszczenie linków afiliacyjnych, jednakże współpraca z naszymi Partnerami nie ma wpływu na treści zamieszczane przez nas w serwisie, w tym na opinie dotyczące produktów i usług Partnerów.
Komentarze
7Ten fragment akurat rozbawił mnie bardziej niż te 128GB.