„Prawie” jak Google cardboard, a potrafi robić zdjęcia na analogowej kliszy Fujifilm Instax. I nie potrzebuje smartfonu :)
Analogowa fotografia natychmiastowa święci sukcesy. To fakt i nie trzeba go udowadniać. Jednak coś co jest popularne i chyba też modne, nie zawsze musi być tanie. Papier raczej tańszy nie będzie, ale może da się zrobić coś z aparatem? Tak, tutaj mamy pewne możliwości. I choć cena nie była zapewne głównym celem projektu Jollylook, to może z niego wyniknąć coś bardzo ciekawego i jeszcze bardziej w klimacie vintage niż w przypadku aparatów Fujifilm Instax.
O aparatach Fujifilm wspominam nie bez powodu. To właśnie papiery Instax przeznaczone do tego typu aparatów stanowią nośnik zdjęć wykonanych aparatem Jollylook, który wedle zapowiedzi ma kosztować około 35 dolarów.
Fajniejsze niż gogle VR?
Jollylook to dzieło ukraińskiej grupy zapaleńców, którym zamarzyło się stworzenie aparatu wykonanego jedynie z kartonu, przetworzonego papieru i kilku niezbędnych niewykonanych z papieru elementów - soczewki i rolek z korbką do wysuwania papieru po naświetleniu zdjęcia.
Aparat po złożeniu przypomina pudełko z kartonowymi goglami VR (ma wymiary 85 x 127 x 48 mm), a po rozłożeniu retro aparat miechowy.
Jollylook nad goglami VR ma jedną przewagę - aparat można, a nawet trzeba, rozkładać przed fotografowaniem i składać po wykonaniu zdjęć. Wtedy też odczujemy nie tylko frajdę związaną z wykonywaniem zdjęć natychmiastowych, ale też klimat jaki towarzyszył fotografom wyposażonym w przenośne aparaty o podobnej konstrukcji.
Twórcy Jollylook podkreślają „fajność” tego aparatu. Wynikającą wprost z jego przeznaczenia, ale też jako atrakcyjnego, pouczającego i niedrogiego prezentu, niespodzianki.
Jak używać Jollylook
Otwieramy pokrywkę pudełka, które kryje Jellylook. Pokrywka pełni również rolę prowadnicy podczas rozkładania mieszka obiektywu. Zaznaczone są na niej pozycje, które pozwalają mniej więcej ustawić ostrość. Mamy ustawienie dla makro, portretu z bliska, z większej odległości i dla ostrych ujęć dalekiego planu.
Potem trzeba wybrać przysłonę - mamy tu wartości od f/8 do f/64 i pinhol (otwór 0,6 mm do fotografii otworkowej z ręcznie kontrolowanym czasem naświetlania). Wysuwamy wizjer, kadrujemy, naciskamy spust migawki i to co nam pozostanie to pokręcić korbką, by wysunąć naświetlony papier Instax. Aparat jest dostosowany do standardowych kasetek (na 10 odbitek) z papierem Fujifilm Instax.
Czas naświetlania wynosi 1/250 lub 1/160 sekundy, dlatego wykonywanie zdjęć może być też pouczające, gdyż można nauczyć się wyczucia w dobieraniu przysłony podczas fotografowania (do pewnego stopnia). Dla przypomnienia, papiery Instax mają czułość odpowiadającą ISO 800.
Czy to faktycznie działa?
Jollylook wielkim odkryciem nie jest, ale to ładnie zrealizowany pomysł na praktyczny „papierowy” gadżet. Twórcy zapewniają, że poświęcili sporo czasu na przetestowanie konstrukcji.
Przykładowe zdjęcia (ich skany), które możecie zobaczyć w załączonej do tekstu galerii, pokazują, że Jollylook daje sobie radę mimo bardzo prostej konstrukcji. Niedoskonałości wynikają z ograniczeń, ale nie umniejszają przyjemności jaką daje takie fotografowanie.
Ponieważ fotografia natychmiastowa cieszy się dużą popularnością, Jollylook ma szansę znaleźć amatorów. Również dlatego, że cena nie będzie wygórowana - 35 dolarów za jeden aparat z kompletem 10 papierów Fujifilm Instax, a przy zamówieniu w ilościach hurtowych jeszcze mniej.
Źródło: jollylook.photo
Komentarze
4