Kajko i Kokosz na Netflixie w 2021 - to może być hit, ale też ogromne wyzwanie
Netflix we współpracy ze studiem filmowym EGoFILM przygotowuje animowaną ekranizację jednego z najbardziej kultowych polskich komiksów. Kajka i Kokosza Janusza Christy. To pierwszy polski serial animowany, który powstaje pod skrzydłami Netflixa.
Dla osób, które wychowały się na komiksach z serii Kajko i Kokosz, a także na innych postaciach Janusza Christy, które przypominały tytułowych wojów, podwładnych kasztelana (początkowo księcia) Mirmiła, wiadomość o realizacji filmu przez Netflix to wspaniała wiadomość. Szczególnie, że dotychczasowe próby przeniesienia na ekran losów Kajka i Kokosza (gry, film) nie należały do udanych.
Nie lubię filmowego odbiegania od komiksowego klimatu poprzez zmianę stylistyki rysunku i infantylizację postaci oraz fabuły. Być może to zabieg umożliwiający łatwiejszą animację, dotarcie do większej liczby odbiorców, dla których to film a nie komiks jest pierwszym kontaktem z danymi bohaterami. To jednak, moim zdaniem, artystyczna zbrodnia dokonana na oryginalnym dziele.
Warto wiedzieć o Netflixie
Ożywić wyobraźnię, to wyzwanie jakiemu czoła stawiają twórcy serialu Kajko i Kokosz
Jeśli Kajko i Kokosz tworzony przez EGoFilm ma być hitem, to musi zachować klimat rysunkowych opowieści Janusza Christy. Ukazywały się one w odcinkach od 1972 roku, w Wieczorze Wybrzeża, Ekspresie Poznańskim, Świecie Młodych i innych gazetach, a także w cyklicznej antologii komiksowych historyjek Relax. W końcu powstały samodzielne zeszyty. Początkowo w wersji pozbawionej kolorów, choć na pewno nie klimatu, wreszcie jako pokolorowane rysunki.
Dlatego słowa Sławomira Kiełbusa, który jest autorem projektów postaci, cieszą ale i trochę niepokoją.
Przy pracy nad komiksem jak i przy projektowaniu postaci do serialu nadrzędnym celem jest dla mnie zawsze odzwierciedlenie ducha twórczości Christy. Chyba nie jest to dla mnie trudne, bo przesiąkłem tym duchem już w dzieciństwie. Wychowałem się na tych komiksach. Rysując zachowuję szacunek dla oryginału, ale unikam ślepego naśladowania stylu. Projektowanie postaci do serii jest zgoła inne niż praca nad ilustracją. W ruchomym obrazie wszelkie niedociągnięcia powstałe na tak wczesnym etapie przekładają się na jakość animacji i odbiór serialu przez widzów. Praca nad designem postaci jest też o wiele bardziej rozbudowana - konieczne było rozrysowanie pełnych obrotów postaci, widoków w perspektywie, ekspresji twarzy, charakterystycznych póz bohaterów czy mimiki ust.
Liczę na to, że przekład nieruchomego obrazu na obraz ruchomy nie sprawi, że stracimy gdzieś tego wspomnianego ducha komiksu Kajko i Kokosz. Gdy czytamy (tak, komiks to nie tylko obrazki) historyjkę komiksową, nieruchome na pozór postaci ożywają pomiędzy kolejnymi rysunkowymi ramkami w naszej wyobraźni. Zadbanie o to, by film przenosił na ekran obrazy, które jawiły się nam w głowach, to najważniejsze zadanie twórców animowanego serialu Kajko i Kokosz.
Charakter rysunku, sposób animacji ruchu, dobór kolorów i głosów postaci to kluczowe elementy, które zadecydują o ewentualnym sukcesie serialu Kajko i Kokosz
Istotne będą także głosy postaci, bo trudno sobie wyobrazić by ten serial był produkcją niemą. Dymki z wypowiedziami bohaterów i odgłosami akcji sprawdzają się na kartach komiksu. Na ekranie Kajko i Kokosz będą musieli przemówić, powinien pojawić się narrator, dlatego dobór głosów będzie kluczowy. Podobnie istotne okażą się kolory.
Co zobaczymy w serialu?
Osobiście wolałbym, by na ekran przeniesiono historię z komiksu Szranki i Konkury. To druga w kolejności historyjka po Złotym Pucharze, w której Kajko i Kokosz opuszczają zamek księcia Mirmiła, by pomóc jego bratu, zaprawionemu w bojach Wojmiłowi. Po tym komiksie nastąpił niejako restart serii. Mirmił został zdegradowany do kasztelana, a zamek na powrót stał się grodem. Za to pojawili się zbójcerze, bez których cała historia nie byłaby tak zabawna.
I to właśnie walka z armią zbójcerzy z Hegemonem na czele, ma być kanwą netflixowego serialu. Kajkowi i Kokoszowi towarzyszyć będzie ich przyjaciel smok Miluś. Trudno powiedzieć, czy będzie to przeniesienie 1:1 tych przygód z komiksów, czy dostaniemy swobodną adaptację. Wydaje się jednak, że tak właśnie się stanie, bo Miluś pojawia się tylko w kilku zeszytach. Czytelnicy wiedzą, że ukochany smok znalazł sobie w końcu partnerkę i odleciał z nią tam gdzie smoki żyją szczęśliwie.
Twórcy animowanego Kajka i Kokosza zostawią sobie pewnie fabularną furtkę na koniec pierwszego sezonu, która pozwoli albo kontynuować serial, albo go zakończyć.
Serial Kajko i Kokosz - kto nad nim pracuje
W pracę nad serialem zaangażowani są twórcy związani z ikonicznym komiksem oraz ze środowiskiem komiksowym. Wśród nich reżyserzy: Michał Śledziu Śledziński, Tomasz Leśniak, Marcin Wasilewski (GS Animation), Łukasz Kacprowicz (GS Animation), Robert Jaszczurowski (GS Animation), Marta Stróżycka i Aliaksandr Sasha Kanavalau oraz scenarzyści: Maciej Kur i Rafał Skarżycki. Autorem projektów postaci jest Sławomir Kiełbus, mianowany przez samego Janusza Christę swoim następcą.
Konsultantami scenariuszowymi są Mike de Seve oraz nowojorskie studio Baboon Animation. Za produkcję odpowiada studio animacji EGoFILM pod nadzorem Eweliny Gordziejuk – showrunnerki, producentki wykonawczej i pomysłodawczyni adaptacji komiksu. Nad organizacją i przebiegiem produkcji czuwa Małgorzata Badowiec – producentka liniowa. Prawa do adaptacji komiksu zostały nabyte od Fundacji Kreska im. Janusza Christy, której Prezesem jest Paulina Christa wnuczka twórcy Kajka i Kokosza.
A w naszej sondzie mały sprawdzian, który podopowie, czy Kajko i Kokosz to znana wam historia.
Źródło: Netflix
Czytaj więcej na temat Netflix:
- Co nowego na Netflix
- Na drugi sezon Wiedźmin od Netflix jeszcze poczekamy. Prace ponownie wstrzymano
- Netflix przygotuje kolejny hit? Powstanie serial Assassin's Creed
Komentarze
15Mam nadzieję, że NETFLIX stanie an wysokości zadania chociaż nadmienienie, że nie do końca chcieliby być zgodni z pierwowzorem napełnia mnie niepokojem. Czytanie tego komiksu to jak odgrywanie filmu w wyobraźni, zresztą świetna i charakterystyczna kreska Pana Janusza nie pozostawia wiele do roboty dla wyobraźni :)
Strasznie dużo literówek, niewłaściwych odmian i zgubionych słów jest w artykułach na benchmarku. Czy w ogóle czytacie swoje artykuły nim klikniecie przycisk 'wyślij'?
Sto razy lepszy niż Asterix.
Do dziś nie wiem czy to my zerżneliśmy pomysł od francuzów czy to francuzi zerżneli pomysł od nas...